Rozdział 8

809 64 25
                                    

- No... dobrze. To zaczniesz? - Owszem lubię zagadki i chętnie bym w
nie pograła, ale szczerze mówiąc nie byłam pewna czy dobrze go
zrozumiałam.

- Co to jest? Powiadają biegnie inni, że ucieka. Potrafi przemienić każdego człowieka, postać jest znikoma, ale ma ubrania, często w złotej tarczy patyczek pogania. - Powiedziałem z triumfalnym uśmiechem na twarzy.

- Czas? - Spytałam niepewna. - Czas ucieka biegnie, zmienia ludzi,
każdy mówi że ma go mało, więc jego postać jest... znikoma, ubiera się
we wspomnienia, mierzymy go na tarczach zegarów, gdzie pogania
wskazówki. Zgadłam? - Zapytałam już zupełnie pewna swojej odpowiedzi.
Początkowa niepewność z każdym wypowiedzianym przeze mnie słowem gasła, aż w końcu zgasła zupełnie.

Z każdym jej słowem uśmiech znikał z moich warg. Nikt wcześniej nie zrozumiał przesłania tych słów, a tu proszę. - Poprawna odpowiedz, zadziwiająco szybko poszło. Teraz twoja kolej.

Uśmiechnęłam się triumfalnie, szczerze mówiąc wciąż bałam się że nie trafiłam, a tu proszę.
- Dobrze... - Odparłam zastanawiając się nad moją zagadką. - Otwiera
drzwi wiodące w przyszłość
Zaczyna drogę do wieczności
Zakończy ład, a choćbyś szukał
Nie znajdziesz jej w rzeczywistości. - Zagadka nie wydawała się
trudna, była za to podchwytliwa, a ja nie miałam pomysłu na nic
lepszego.

Co to może być, śmierć? Nie, to by było za proste. Wiara? Nie pasuje.

- Zaczyna drogę do wieczności, kończy  ład a choć byś szukał nie znajdziesz jej w rzeczywistości. - Zacząłem się denerwawać, co to mogło być. Ktoś kiedyś powiedział, że w pytaniu zawarta jest odpowiedz. Powtarzałem słowa zagadki i zrozumiałem o co chodziło.

- Literka "D" Zaczyna wyraz droga i kończy wyraz ład.

Brawo, zgadłeś. - Odparłam z uśmiechem. Myślałam, że będzie ona dla niego łatwa, choć większość ludzi nie znała prawidłowej odpowiedzi, to
przecież... no cóż, kiedy zna się już wynik i obliczenia każde
równanie wydaje się dużo łatwiejsze.
- Teraz twoja kolej. - Dodałam.
Ta "zabawa" naprawdę mi się podobała.

- No to... teraz coś bardziej w moim stylu. - Powiedziałam z chytrym
uśmieszkiem na ustach.
Skoro bowiem nasza zabawa wcale nią nie była, to nic już nie stało na
przeszkodzie bym... także czerpała z niej korzyści?

- To może teraz coś trudniejszego.

Zniszczy każdą duszę, przeszyje każdego jak bardzo zaboli zależy od rannego. Ukryło się pod kłamstwem, od prawdy dalekie, ocenia niesłusznie i boli bezdusznie. - Powiedziałem nie spuszczając wzroku z Wandy.

Ciekawe jak poradzi sobie z tą zagadką.

Nie miałam pojęcia o co chodzi, a właściwe wydawało mi się że wiem,
ale nie wiedziałam jak to ubrać w słowa. Czas płynął, a ja... no
trudno, spróbujemy inaczej.
- Too... obłuda, fałsz i hipokryzja w jednym? - Spytałam, a tego że
opisuje to właściwie byłam pewna, nie wiedziałam tylko jak powiedzieć
to jednym słowem.
- Nie ujmę ci tego jednym słowem.
Nie jestem humanistką. -
Powiedziałam patrząc na swoje kolana. Nie lubię przyznawać się do
niewiedzy, bo dla mnie to właśnie wiedza jest najlepszą bronią,
więc... Westchnęłam głośno.
- I co teraz? - Spytałam podnosząc na niego wzrok.

- Odpowiedzią na moje pytanie jest Oszczerstwo, no plotkę też bym zaliczył gdybyś się uparła. - Powiedziałem a na moich ustach wykwitł paskudny uśmiech. - Przydałaby się kara. Ja za błąd byłem na noc zamykany w pałacowych piwnicach, ale ty odpowiesz mi na dowolne pytanie. Nie próbuj kłamać, mnie i tak nie oszukasz, odpowiedzi dokładne, nie wymijające zgoda? - Wyciągnąłem rękę w stronę dziewczyny nie spuszczając z niej wzroku. - To jak będzie?

Wander of the fogOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz