Czekolada

5.9K 485 211
                                    

   Starałem się uspokoić go słowami, co przynosiło powolne rezultaty. Gdy już się uspokoił usiadł między siedzeniami w kącie najwyraźniej zbyt osłabiony by się podnieść. Ja zaś zaklęciem usunąłem śmierdzącą plamę z podłogi i otworzyłem okno by odświeżyć powietrze. Cały czas zastanawiałem się jak mógłbym pomóc Harremu. Przypomniałem sobie gdy pierwszy raz musiałem zrobić ojcu „loda”, nie musiał wtedy używać wobec mnie przemocy, byłem przerażonym dzieciakiem gotowym zrobić wszystko by mnie nie bolało. Dlatego z dwojga złego wolałem gdy zaspokajał swe żądze w ten sposób, choć to nie było wiele przyjemniejsze gdy wpychał swojego członka tak głęboko w moje gardło, że aż się dławiłem. Podobnie jak Harry ja też nie chciałem po czymś takim jeść, ale przy mnie nie było żadnej pielęgniarki z kroplówką, nie miałem też uprzednio głodówki więc mój organizm domagał się jedzenia. Starałem się wtedy wybierać potrawy o ostrych smakach, takich by jak najmniej przypominały mi o słonym nasieniu ojca. Taka dieta poskutkowała, więc może i Gryfonowi pomoże.

    – Harry? – uklęknąłem przed nim wyciągając jedną mała czekoladową kostkę, mleczna czekolada nie powinna mu zaszkodzić nawet na pusty żołądek.

    Chłopak otworzył jeszcze mokre od łez oczy i spojrzał na mnie.

    – Mówiłeś, że mi ufasz?

    Pokiwał twierdząco głową.

    – Więc zamknij oczy i nie myśl o tamtym, skoncentruj się na smaku czekolady – pokazałem mu kostkę.

    – Ale ja nie chcę! – zaprotestował przerażony i chciał mnie odepchnąć.

    Złapałem jego dłonie i delikatnie odsunąłem.

    – Proszę cię, zrób to – Malfoy w mym umyśle zaczął walić głową w mur przerażony słownictwem jakiego używam.

    – Dobra, ale tylko jedną kostkę – postawił mi ultimatum, którego jednak nie zamierzałem dotrzymać.

    Kiedy Gryfon zamknął oczy i uchylił lekko usta wsunąłem mu w nie czekoladę. Zadrżał i chyba chciał ją wypluć, ale położyłem mu dłoń na ustach nie pozwalając ponownie ich otworzyć.

    – Powiedziałem skoncentruj się na słodkim smaku czekolady – przypomniałem mu ostrym głosem.

    Otworzył oczy patrząc na mnie z oburzeniem, oddychał przez nos szybko najwyraźniej zdenerwowany. Gdy poczułem ruchy jego szczęki wyraźnie męczącej się z czekoladą obdarzyłem go jednym z „ludzkich” uśmiechów, jednak dłoń odsunąłem dopiero gdy przełknął.

    – No i? – zapytałem.

    – Zjadłem, zadowolony? – wyglądał na naburmuszonego, ale to było dużo lepsze od strachu i pustki jaka miał w oczach gdy go dziś zobaczyłem.

    – Smakowało?

    – Było dobre – stwierdził obojętnie wzruszając ramionami.

    – No to jeszcze kosteczka – uśmiechnąłem się, gdyż karmienie go wbrew jego woli sprawiało mi przyjemność.

    Chłopak momentalnie zesztywniał, a w jego oczach wlepionych we mnie pojawił się paniczny lęk. Zaskoczony odsunąłem się i zapytałem:

    – Co się stało? Jeśli nie chcesz to ok, nie zmuszę cię przecież.

    – Nie o to chodzi – chłopak spuścił wzrok, ale widziałem, że już się uspokaja. – Tylko twój głos gdy to powiedziałeś… Lucjusz miał taki sam gdy mnie torturował.

    Miałem ochotę walnąć głową w ścianę, tylko Malfoy’owi przyjemność mogło sprawiać karmienie kogoś na siłę, przecież to była forma znęcania się. Nie dziwie się, że Gryfon tak się przeraził, widocznie byłem bardziej podobny do ojca niż myślałem.

    – Przepraszam, już nie będę naciskać – miałem nadzieje, że mój uśmiech jest „ludzki” i wyraża moja skruchę.

    – Zaczekaj – zadziwiająco szybko złapał moją dłoń, w której trzymałem drugą kostkę czekolady, zamierzałem ją właśnie zjeść, ale ręka Harrego mnie powstrzymała. – Mogę? – zapytał już mniej pewnie wzrokiem wskazując czekoladę.

    – Nie – odparłem z wrednym uśmiechem i zjadłem tą kostkę, po czym położyłem resztę połamanej tabliczki na podłodze między nami. – Masz dość sił by wziąć sobie samemu.

    Gryfon uśmiechnął się i sięgnął po kolejny kawałek czekolady, podniósł go do góry i przyjrzał mu się uważnie.

    – Nie jest zatruta? – zapytał podejrzliwie, ale w jego głosie nie było powagi.

    – Przecież chciałeś umrzeć – przypomniałem mu ze zwykła dla mnie złośliwością.

    – Faktycznie – już bez wahania włożył kostkę do ust.

    Widziałem, że tym razem jej nie gryzie tylko czeka aż rozpuści mu się w ustach. Kolejne trzy zjadł w taki sam sposób, lecz po następną już nie sięgnął.

    – Nie jesz już? – zapytałem.

    – Nie chce przesadzić i naprawdę nie mam ochoty na więcej, ale dzięki.

    Nie naciskałem wiedząc, że nadmiar po tak długiej głodówce może mu zaszkodzić, zresztą niech stopniowo przyzwyczaja się do jedzenia.

Draco Malfoy Diary || DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz