[4]

8 1 0
                                    

Przygotowania i oczkekiwanie


Skoro już blondynka odkryła brak odpowiedniej sukni w swojej garderobie, nie było odwrotu. Musiały iść na zakupy. Martha żałowała, że nie uwielbia ich tak samo, jak inne kobiety, ale potrafiła jakość znieść godzinę lub dwie w sklepach. Znacznie chętniej przynosiła i oglądała kreacje na Annie, niż rozglądała się za swoją. W końcu miała kilka eleganckich w szafie i z pewnością by coś wybrała.

- Nie marudź, tylko wchodź. - Martha wepchnęła przyjaciółkę do przymierzalni, ucinając jej wszelkie protesty. Na dokładkę wcisnęła jej w ręce naręcze sukienek, które zdążyła dla niej wybrać podczas pierwszej przechadzki po sklepie.

- No ale... - jęknęła jeszcze raz blondynka. - Powiedziałam, że nie mam sukienki, ale nie potrzebuję ich aż tyle. - Zerknęła bezradnie na stos ubrań pod nosem.

- Musisz przymierzyć kilka, żeby wybrać właściwą. Najpierw zobaczymy w czym ci najlepiej, a potem będziemy szukać już w konkretnym fasonie albo kolorze. Jeszcze nikt nie umarł od zakupów. Nawet mężczyźni to jakoś przeżywają - podsumowała Anderson, licząc na jakąkolwiek trafność swoich argumentów.

- Mężczyznę to ty będziesz musiała mi załatwić za te męki - odburknęła Annie, niechętnie ściągając z siebie spodnie.

- Ja? Ale po co? Przecież ty sobie sama świetnie radzisz, wpadając na nich - zażartowała jej przyjaciółka.

- A co, zazdrościsz?!

- Też mi coś!

- Ja macałam Darrena, a ty nie! - wykrzyknęła z satysfakcją i wyszła zza kotary.

Szatynka tylko przewróciła oczami, niczego nie komentując. Jeszcze tego brakowało, żeby pokłóciły się o aktora w sklepie. Zresztą, wcale nie była zazdrosna o to całe zajście z lotniska. No, ewentualnie troszkę. Dziewczyna nie zamierzała się do tego przyznawać publicznie, chociaż zdawała sobie sprawę, że jej tymczasowa współlokatorka bardzo łatwo ją rozgryzie. Na razie skupiła się na wybraniu urodzinowej kreacji.

- Nie, ta raczej nie. Oddaj mi od razu wszystko, co fioletowe.

- Tak brzmisz lepiej - ucieszyła się Evans. - Myślę, że powinnam dopasować się kolorem do stroju Darrena - zaczęła się zastanawiać na głos, wyraźnie badając reakcję Marthy.

- Niby po co?

- No wiesz, gdyby któraś z aktorek zaniemogła i musiałabym zagrać Cosette albo Eponinę - rozmarzyła się dziewczyna. - Oczywiście w jego ramionach.

- Och, zamknij się i mierz! - Jej towarzyszka szarpnęła mocno za kotarę, którą oddzieliła je od siebie. Blondynka tylko zaśmiała się w głos.

- Musimy tu wchodzić? - spytała przyjaciółki, kiedy przekroczyły próg kolejnego sklepu. Cała wystawa dosłownie krzyczała o przecenie.

- Tak, bo potrzebujesz sukni - odparła twardo Martha.

- Pożyczę coś od ciebie i będzie z głowy. Żadna z nas nie musi się męczyć. - Robiła do niej słodkie oczy.

- Chyba się owiniesz dwa razy. Nie przesadzaj. Tutaj na pewno coś znajdziemy.

- Ale jak nie , to wyjdziemy? - dopytywała młodsza z nich.

- Annie... Proszę cię. Idź do kabiny.

- A kupisz mi lody? - negocjowała niestrudzenie jubilatka. Zdążyła znaleźć się już w przymierzalni i dostać sukienkę do przymiarki.

- Jak wrócimy z suknią, to zrobię ci takie domowe - odparła szatynka dla świętego spokoju.

Stupid Idiot!Where stories live. Discover now