[5]

7 1 9
                                    

Urodzinowe niespodzianki


Owacje na stojąco przez kilka minut zakończyły spektakl na Broadwayu. Aktorzy kłaniali się z szerokimi uśmiechami. Każdy życzył sobie, oby każdy wieczór wyglądał tak samo. Dopiero zaczynali wystawiać "Nędzników", więc czekało ich jeszcze wiele niespodzianek. Premiera była najważniejsza, bo to z niej relacje powędrują do prasy i Internetu, a to może zachęcić jeszcze większą grupę ludzi do przyjścia.

Z racji na znamienitych gości w pierwszych rzędach, reżyser zarządził zejście ze sceny na widownię. Tam rozpoczęło się pierwsze ściskanie dłoni i gratulowanie sobie. Nikt się zbytnio nie rozwodził nad szczegółami, gdyż do tego przewidziano bankiet w innej części budynku.

Występujący pozwolili sobie na przejście wzdłuż widowni, posyłając zgromadzonym uśmiechy, a nawet czasem ukłony. Właśnie wtedy przez sekundę Annie złapała spojrzenie Darrena, lecz nie sądziła, by w takim tempie ją skojarzył. Uśmiechnęła się pod nosem, widząc Marthę, której łzy pociekły po twarzy ciurkiem, a ona wycierała oczy jak najostrożniej, by nie rozmazać makijażu.

- Myślisz, że mamy szansę na jakiś autograf? - spytała przyjaciółki, na co ta roześmiała się szczerze, jak tylko wysmarkała nos.

- Teraz to pewnie idą opijać sukces.

- A już miałam powiedzieć, że Marius był świetny, ale teraz to się zastanowię - mruknęła blondynka.

- A co z... - zaczęła ją podpytywać Anderson.

- Tu w ogóle nie ma o czym dyskutować. Powinien za to dostać Oscara! - odparła dziewczyna z rozmarzonym wzrokiem. - Biedaczek skończył w tym oknie, taki... No pobiegłabym go i ściągnęła i przytuliła.

- Na szczęście aktora nie zabili, więc przytulanie teoretycznie wykonalne. - Szturchnęła ją w bok.

***

W garderobie też zapanował rozgardiasz. Brunet najpierw wymienił okrzyk i silny uścisk z przyjacielem, po czym ruszył do swojego stanowiska.

- Dałeś radę i bez miotły, Potter.

Po chwili obok niego zjawił się ponownie Tveit, obejmując go od tyłu za szyję. Brunet zaśmiał się, próbując rozluźnić uścisk. Szarpali się chwilę, dopóki mężczyzna nie opadł na krzesło obok kolegi. Odgarnął włosy do tyłu i westchnął, uśmiechając się szeroko do ich odbicia w lustrze.

- To naprawdę było coś, stary.

- Wiem. Tysiąc razy lepsze niż próby - przyznał Criss. - Szacun za numer z oknem. Do ostatniej chwili bałem się, że spadniesz.

- Ale że do mnie strzelali, to już nie? - spytał szatyn z podejrzliwym wzrokiem.

- Ciebie nie idzie się tak łatwo pozbyć - zażartował brązowooki, powoli zdejmując z siebie koszulę, W pokrowcu czekał na niego normalny garnitur, który miał zastąpić jego dotychczasowy strój.

- Chciałbyś!

- Och, skąd. Z kim innym by mi się tak świetnie grało? - Zrobił do Aarona słodką minę, na co ten przewrócił oczami.

- Skoro już jesteśmy po jednym przedstawieniu, to co z tym drugim?

Usiadł na krzesełku i sięgnął po swój telefon. Nudził się podczas czekania na dostawcę z jedzeniem, więc postanowił sobie pomóc Internetem. Zaczął wyszukiwać newsy związane z ich przedstawieniem, spragniony chwilowo reakcji fanów i nie tylko. Istniała jakaś szansa, że ktoś spośród jego kolegów pochwalił się biletami albo wrzucił zdjęcie. W wiadomościach nic nie miał, więc pozostała mu tablica i Instagram. Należało się przedrzeć przez wszystkie zdjęcia z interesującego go hasztagu. Przewijał palcem ekran, coraz bardziej rozczarowany, aż natknął się na coś z tego wieczoru.

Stupid Idiot!Where stories live. Discover now