12.niewiadome

3K 153 5
                                    

Idę z Brianem na spotkanie z jego stadem, ma się ono odbyć na polu treningowym, bo tam wszyscy się zmieszczą. Przecież to ogromna ilość wilkołaków, straszne trudne jest rządzenie tak wielkim stadem. Teraz dopiero zdałam sobie sprawę, że ja także będę nim rządzić. Denerwuje się tym wszystkim nie chce się sparować , ale taż nie dam rady uciec stąd. Jednak myślę Brian bę dzie odpowiedzialnym i dobrym partnerem. On chce ze mną się sparować tylko by jego stado było silniejsze, nie będzie miał mate, bo zgineła, najlepszym rozwiązaniem dla niego było sparować sięz silną alfą bądź betą. Jestem już na polu przede mną stoi stado, wielkie, olbrzymie stado.

-Oto jest wasza Luna , już jest oznaczona, a dzisiaj sie sparujemy nazywa się Diana Silverstone, jest Alfą, dzięki temu nasze stado będzie jeszcze silniejsze i nikt z nam i nie wygra.
Nagle wszystkie wilki zaczęły wyć i były bardzo szczęśliwe. Nie wiedziałam, że tak bardzo będę się cieszyć. Teraz sama jestem bardzo szczęśliwa. Jednak przy nim może znajdę szczęście. Niedługo po proszę do aby pojechaliśmy do mojego brat , na pewno bardzo się martwi. Ktoś macha ręką przed moimi oczami. Patrzę, a przede mną stoi wysoki blondyn z oczami koloru soczystej zieleni, uśmiecham się do niego. Alfą odszedł gdzieś.
-Jestem Daniel twój Beta. Od teraz będę cię chronił w każdej sytuacji i jeśli będzie potrzeba odam za ciebie życie
Powiedział to tak spokojnie, nie mogłam uwierzyć on chce oddać za mnie życie. Powiedział to tak jakby oznajmił mi, że wygrał w loterii. Patrzę na niego przerażony wzrokiem
-Zrobiłem coś nie tak
-Nie po prostu powiedziałeś to tak spokojnie i nie ma potrzeby ginąć za mnie. Nie jestem aż tak ważna.
-Jesteś bardzo ważna, nawet ważniejsza od Alfy bez ciebie stado zginie.
Zdziwiłam się, wtedy podszedł Brian z wysokim brunetem z takimi samymi oczami co Daniel
-To jest Dylan mój Beta, jest bliźniakiem twojego bety.
Teraz zauważyłam, faktycznie są do siebie podobni. Rozmawialiśmy chwilę z nimi później poszliśmy na obiad. Oczywiście zamiast pozwolić mi normalnie siedzieć na własnym krześle przy stole, musiałam siedzieć na jego kolanach. Po obiedzie był trening. Brian nie chciał mi pozwolić na niego przyjść . bo kobiety ogółem nie ćwiczą, ale bardzo się uparłam i poszłam. Ćwiczyli akurat strzelanie z łuku. Kocham ten sport. Ten półgłówek ( czytaj Brian) myślał, że nie umiem strzelać, mocno się zdziwił, gdy za pierwszym strzałem trafiłam w sam środek

-No nie wiedziałem, że dziewczyny umieją tak strzelać, jestem Agnus, Beta- powiedział filciarskim tonem

-Jestem Diana, Alfa

-Pff na pewno przecież dziewczyny nie mogą być Alfami

- To jakim cudem stoję przed tobą idioto

-Nie waż się do mnie tak mówić, pewnie jesteś najzwyklejszą omegą, której przytrafił się fart i strzeliła za 1 razem trafnie

-Jestem twoją przyszłą Luna i nie zwracaj się tak do mnie, bo pożałujesz

-Takie chuchro na pewno, a teraz choć, spotka cie kara za to co powiedziałaś

Nie zrozumiałam o co chodzi, a on przerzucił mnie przez bark. Poszedł w stronę jednej z tarcz i mocno mnie przywiązał, nie mogłam niczym poruszyć tak mocno mnie związał. Później poszedł w stronę strzelnicy, podniósł łuk i zaczął w moją stronę celować. Strzelił, strzała była dosłownie milimetr od mojego ucha.

retrospekcja

Bawiłam się z jedną dziewczynką i moim bratem. Ta dziewczynka to pewnie moa siostra. Miałam chyba z 10 lat. Biegliśmy nad zatokę. Zabraliśmy z sobą łuki i strzały. Dotarliśmy do pięknego miejsca . Zaczęliśmy strzelać do różnych celów. Z lasu wyłoniły się 2 czarne wilki, jeden był mniejszy o wile od tego drugiego. Zaczęli warczeć w naszą stronę, mocno się bałam , ale muszę pomóc mojemu rodzeństwu. Sięgnęłam po łuk i wycelowałam w tego mniejszego , szybko puściłam strzałę i .. . . trafiłam w nogę. Zaczęło się duże zamieszanie, a ja z tego skorzystałam . Szybko pociągnęłam rodzeństwo za ręce i pognaliśmy do domu.

koniec retrospekcji

Znowu strzelił koło mojej nogi, trafił mnie choć ledwie co strasznie piekło i leciała z tego krew. Nagle przyszedł Brian i strzelił Agnus'owi w twarz z prawego sierpowego

-To, że jesteś moim bratem nie upoważnia ci do krzywdzenia jej i przede wszystkim, dlatego, że od dzisiaj jest twoją Luną tępaku.

- Co , ale jak to luną przecież ona jest pewnie jakąś omega nie zasługuje na ciebie...

-Ona jest Alfą i ... Diana co ci się stało

Podszedł do mnie mnie odwiązał, aja upadłam na ziemie

-Słabo mi .. strzelił... mi ... w ... nogę

Mówiłam szeptem, ciężko było mi złapać oddech. Zapadła ciemność....

Obudziłam się sypialni, co się stało?

- Mój brat cię postrzelił- dziwnie się na niego spojrzałam- wypowiedziałaś to na głos

Przysunęłam się do niego przytuliłam . Szczerze brakowało mi niego .On był taki czuły na pewno będę przy nim szczęśliwa. Nagle przypomniałam sobie coś

-Brian mogę zadać pytanie.

-Oczywiście, o co chodzi.

-Wiesz, że ja mam brata i wtedy gdy mnie mnie porwaliście, porwał mnie Aaron od Charlesa, a Charles zabrał mnie na spacer gdy byłam u brata. Na pewno się martwi, bo zniknęłam tak bez słowa. - zaczęłam tłumaczyć

-Oczywiście co tylko chcesz jeszcze jutro do niego pojedziemy- uśmiechnęłam się na jego słowa

- A teraz chodźmy do kuchni, bo jestem strasznie głodna-

Zeszliśmy na dół. Poprosiłam omegę o jakieś kanapki, po chwili wróciła z talerzem pełnym kanapek. Jadłam je z Alfą w spokoju i wolno, trochę porozmawialiśmy. Później poszliśmy oglądać film, jakiś horror , ale wcale nie był straszny w pewnym momencie moje powieki zaczęły mi ciążyć i nawet się nie zorientowałam, a zniknełam w krainie Morfeusza. . .

Jak podoba się rozdział, zostawcie po sobie znak gwiazdkujcię, komentujcie, obserwujcie. To naprawdę motywuje.

Inne mateOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz