4.

334 22 0
                                    

Leżę na łóżku i wpatruje się w biały sufit.
Rozmyślam nad wczorajszym wieczorem.
I znowu dopadł mnie wstyd.

-Ehh..- westchnęłam i wstałam.

Poszłam do łazienki po czym zeszłam na dół.

Zajrzałam do lodówki, rodzice zadbali o nie napełnienie lodówki, a niby "lodówka uzupełniona".

Świetnie.

Musiałam wrócić do swojego pokoju i przebrać się z piżamy w coś wyjściowego i zrobić jak zwykle mocny makijaż.

Kobiety zwykle mają problem z wybraniem ubioru, u mnie tak nie jest wyjmuję pierwsze lepsze ciuchy i to one lądują na moim ciele. Dzisiaj padło na: czarne spodnie z dziurami na kolanach, czarną bluzę zakładaną przez głowę z nadrukiem białych wąsów i czarne trampki z białymi sznurówkami. Włosy upięłam w niechlujnego koka.

Gdy miałam już wychodzić z pokoju zobaczyłam zawieszoną na krześle skórzaną kurtkę chłopka. Przecież będę przechodzić obok piekarni, więc dam ją Jego babci, wzięłam ją ze sobą tak samo jak trochę gotówki. Zamknęłam drzwi i ruszyłam w stronę sklepu.

***

Weszłam do piekarni i od razu przywitała mnie starsza kobieta.

-Dzień dobry- przywitałam się.

-Dzień dobry dziecko, co da ciebie tym razem?- zapytała.

-Ja przyszłam tylko w sprawie tej kurtki, jest ona Andy'ego, pożyczył mi, ale, że nie znam jego adresu to czy mogłaby Pani mu ją oddać?- zapytałam.

-Oj, przykro mi ale niestety nie, ale mogę Ci podać jego adres- zaproponowała.

-Eh.. no dobrze- powiedziałam niezbyt zadowolona.

Kobieta napisała mi na kartce adres chłopka dała drożdżówkę z serem gratis.

Kochana ta kobieta.

***

Kiedy wróciłam ze spożywczaka była dopiero godzina 12:00.

Zdążę na autobus o 12:30...

Zostawiłam produkty na blacie kuchennym i znowu wyszłam z domu z drożdżówką, kartką z adresem i kurtką Andy'ego.

Autobus przyjechał pięć minut szybciej. Wsiadłam do niego, założyłam słuchawki i puściłam "Dirty Mind" Halestorm.

Przeleciało jeszcze kilka piosenek zanim trafiłam pod odpowiedni adres.

Widać, że Andy nie należał do osób z nizin społecznych, co raczej można już stwierdzić po samochodzie jakim jeździ.

Przeszłam przez drewnianą bramkę, zdjęłam słuchawki, wyłączyłam muzykę, jeszcze raz sprawdziłam adres i zadzwoniłam.

Po chwili drzwi się otworzyły i ujrzałam zdezorientowanego chłopaka który się we mnie wpatrywał, po czym spojrzał na swoją kurtkę i już zrozumiał po co się u niego zjawiłam, po czym zmarszczył brwi.

-Skąd miałaś mój adres?- zapytał. Oparł się ramieniem o framugę drzwi krzyżując ręce.

-Twoja babcia mi go dała, chciałam tam zostawić twoją kurtkę ale powiedziała, że niestety nie ma takiej możliwości i potem ... - zaczęłam szybko mówić.

-Ej, ej... nie tak szybko- zaśmiał się- wchodź- powiedział o czym się odsunął robiąc mi miejsce abym weszła.

Chciałam tylko oddać tą kurtkę, a nie włazić mu do domu...

Fallen Angels || A.B (✔)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz