Gdy się obudziłam przestraszyłam się widząc czyjąś dłoń na moim brzuchu, ale po chwili przypomniałam sobie wczorajszy wieczór. Delikatnie obróciłam się w stronę chłopaka, który jeszcze sobie smacznie spał, wyglądał tak spokojnie. Zaczął marszczyć brwi i zacisnął pięść na materiale bluzki, którą miałam na sobie. Coś złego mu się śniło, więc postanowiłam wkroczyć do akcji.
-Andy- powiedziałam, ale ani się ruszył, powtórzyłam głośniej jego imię, ale również nic. Westchnęłam i usiadłam mu na brzuchu lekko potrząsając jego ramionami- Andrew!- podniosłam głos, a jego oczy zaczęły się otwierać- No w końcu- powiedziałam zwycięskim głosem- Cześć- lekko się uśmiechnęłam.
-Cześć? Czemu na mnie siedzisz?- zapytał będąc całkowicie zdezorientowany tą sytuacją.
Dopiero teraz ogarnęłam, że jeszcze siedzę mu na brzuchu.
-Przepraszam, ale wydawało mi się, że coś złego Ci się śniło i próbowałam Cię obudzić...- moje policzki stały się czerwone, a serce przyspieszyło rytm. Zeszłam z niego, szybko zeszłam na dół, zabrałam swoje ubrania z salonu gdzie zostawiłam je wczoraj i idąc szybkim krokiem znalazłam się w łazience. Przebrałam się w swoje rzeczy, a bluzkę Andy'ego ładnie zwinęłam kładąc ją na pralce. Wyszłam z pomieszczenia i spojrzałam na zegarek nad telewizorem.
-Cholera- powiedziałam do siebie i zaczęłam szukać swojej torby.
Przeszukałam cały korytarz i salon, ale nigdzie jej nie było. Lekko już spanikowana wbiegłam po schodach do góry, wchodząc bez pukania do sypialni chłopaka.
-Andy, nie widziałeś może .... PRZEPRASZAM!- krzyknęłam i zatrzasnęłam drzwi wychodząc. Zamrugałam parę razy starając się wymazać obraz nagiego mężczyzny sprzed oczu- Chyba, już sobie odpuszczę tę szkołę dzisiaj- powiedziałam do siebie schodząc po schodach do kuchni.
Starałam się jakoś odgonić moje myśli od tego co się przed chwilą zdarzyło. Moje policzki znowu były czerwone ze wstydu.
-Wbij sobie do głowy, że trzeba pukać- powiedziałam uderzając lekko w swoją głowę.
Wyjęłam z lodówki parę jajek i jakieś warzywa, i zaczęłam robić omlety warzywne na śniadanie.
Kiedy byłam przy robieniu drugiego usłyszałam kroki na schodach i ogarnął mnie jeszcze większy wstyd i przerażenie. Wszedł do kuchni, zacisnęłam mocniej oczy, kiedy wiedziałam, że stoi centralnie za mną.
-Zachowujesz się jakbyś nigdy nie widziała nagiego mężczyzny-powiedział i sięgnął po sól, która znajdowała się przy mojej ręce i usiadł przy wyspie kuchennej.
-Bo nie widziałam- powiedziałam szybko i odważnie- Wczoraj Ci mówiłam, że jesteś jedyną osobą, która była kiedykolwiek tak blisko mnie- z agresją przełożyłam omlet z patelni na talerz.
Wzięłam z szuflady widelec, podniosłam talerz i nie zwracając uwagi na wzrok chłopaka na mnie poszłam do salonu.
Ja mu się zwierzam, a On nawet tego nie pamięta. Po prostu świetnie.
Usiadłam na kanapie i zaczęłam zajadać się swoim śniadaniem, wręcz w pewnym momencie współczułam mojemu omletowi, że jest tak brutalnie przeze mnie dźgany, ale szybko mi przeszło.
-Orla...- usłyszałam za sobą , ale ani myślę się obrócić czy odezwać- Nie zachowuj się jak dziecko- powiedział nieco ostrzej, nic sobie z tego nie robiłam, mimo iż trochę się przestraszyłam, wzięłam ostatniego kęsa, wstałam, ominęłam Andy'ego, który ciskał w tej chwili we mnie piorunami z oczu. Włożyłam talerz i sztuciec do zlewu i od razu je umyłam.
Obróciłam się z zamiarem poszukania mojej torby po raz drugi, ale wpadłam na klatkę piersiową chłopaka. W żaden sposób nie mogłam uciec z tego potrzasku. Andy złapał mnie za biodra i posadził na wsypie kuchennej, przez co lekko pisnęłam, gdyż się tego nie spodziewałam.
Stanął pomiędzy moimi nogami i energicznie przyciągnął mnie bardziej do siebie, przez co dosłownie stykałam się z jego biodrami i po wpływam impulsu i strachu, że spadnę z wyspy złapałam go za ramiona, przełknęłam ślinę, bo w tej chwili naprawdę byłam przerażona. Spojrzałam mu w oczy, starając się wyczytać jego zamiary, ale nic tam nie widziałam, albo jestem tak słaba w odczytywaniu emocji.
-Mnie się nie ignoruje- powiedział i po chwili poczułam jego usta na swojej szyi.
Moje oczy w tej chwili pewnie były wielkości piłeczek pingpongowych. Jego dłonie wkradły się pod moją bluzę przez co strasznie się spięłam. Mocniej zacisnęłam dłonie na jego ramionach. Przyciągnął moją klatkę piersiową do swojej. Zacisnęłam oczy z których powoli zaczęły wydobywać się niechciane łzy.
Nie żeby mi się nie podobało to co robił, ale to było nowe i strasznie się bałam, to są bardziej łzy strachu. Nie chciałam, żeby przerywał.
Pociągnęłam nosem, kiedy moje policzki były już całkowicie mokre, chłopak automatycznie się ode mnie odsunął i spojrzał na mnie z przerażeniem.
Zagryzłam wargę i wyprostowałam ręce odpychając od siebie chłopaka. Wytarłam rękawami mojej bluzy mokre policzki.
-To nie twoja wina, tylko tego, że za bardzo poddaje się emocją. Boję się- powiedziałam odwracając wzrok- Taka już jestem- wzruszyłam ramionami.
Wzięłam głęboki wdech i zeszłam z blatu wyspy kuchennej.
-Przepraszam- weszłam do góry, do pokoju Andy'ego poszukać torby, zanim chłopak zdążył coś powiedzieć.
Znalazłam ją obok szafki nocnej, szybko zarzuciłam ją na ramię i zeszłam na dół. Widząc chłopaka w salonie zrobiło mi się jakoś dziwnie. Nie widziałam dlaczego.
-Do Zobaczenia- powiedziałam i wyszłam z jego domu.
Powolnym krokiem zmierzałam na przystanek autobusowy, jakoś nie chciało mi się w tej chwili oddychać. Czułam się jak szmaciana lalka i zupełnie nie rozumiem dlaczego.
Usiadłam na ławeczce i czekałam na swój autobus, aby wrócić do domu.
Przyjechał jakiś autobus ale nie mój, więc dalej siedziałam z mętlikiem w głowie. Z autobusu wysiadł Evan, kiedy mnie zobaczył od razu się uśmiechnął, ale kiedy zobaczył w jakim stanie jestem jego twarz całkowicie zmieniał wyraz. Podszedł do mnie i usiadł obok.
-Witaj Orla... wiem, że to nie moja sprawa, ale wszystko okey?- zapytał z lekkim przejęciem w głosie.
-Nic nie jest dobrze, ale fakt to nie twoja sprawa- powiedziałam i spojrzałam na niego- Co tutaj robisz? Nie powinieneś być w szkole?- zapytałam przecierając opuchnięte oczy.
-Przyjechałem do Black'a, wiem, że wcześnie- zaśmiał się- wieczorem idziemy do baru, a teraz... przyszedłem do niego, a tak sobie- wzruszył ramionami.
-W takim razie życzę wam udanej zabawy- wstałam założyłam torbę na ramię i weszłam do autobusu, który właśnie przyjechał.
Usiadłam po drugiej stronie pojazdu, aby nie musieć na niego spojrzeć. Lubiłam go, ale mój obecny stan nie był "do oglądania".
W zaskakująco szybkim tempie znalazłam się w domu. Nie miałam ochoty iść dzisiaj do szkoły. Jedyne na co mnie stać to wzięcie prysznica i zakopanie się w kołdrę wgapiając się w sufit. Leżałam tak aż do wieczora.

CZYTASZ
Fallen Angels || A.B (✔)
FanfictionNikt mnie nie akceptuje, bo jestem inna, a przecież wszyscy jesteśmy INNI. Nie, ja jestem upadłym aniołem. MOŻE ZAWIERAĆ SCENY DRASTYCZNE I NIEODPOWIEDNIE DLA MŁODEJ WIDOWNI! _____ Okładka wykonana przez: SiiriVanwyngarden #1 W FALLENANGELS (16.05...