17.

222 14 0
                                    

Wstałam obudzona przez budzik.  Można by pomyśleć, że nic się przez ostatnie dni nie wydarzyło, że właśnie wczoraj przeprowadziłam się do Denver i, że nie popełnię tych samych błędów. Rzeczywistość niestety jest inna, już dawno popełniłam te błędy i teraz za nie płacę.

Wyciągnęłam rękę w kierunku swojego telefonu i wyłączyłam piosenkę Lady Gagi i Beyonce Telephone. Przetarłam twarz dłońmi, trochę krusząc zaschnięte na policzkach łezki. Wstałam powoli i podeszłam do szafy, chyba naprawdę pogoda wyczuwa to samo co ja. Było pochmurnie i zapowiadało się na deszcz. Jestem pewna, że powietrze nie było za ciepłe. Wyciągnęłam czarne rurki i ciemno zieloną bluzę z kapturem wkładaną przez głowę z szuflady wyciągnęłam jeszcze czarną bieliznę i poszłam na paluszkach do łazienki początkowo sprawdzając czy tata nie kręci się gdzieś po korytarzu. 

Wzięłam szybki prysznic dokładnie myjąc twarz, włosy wręcz wyszorowałam i spłukując wszystko wyszłam spod prysznica. Szybko się wytarłam i wysuszyłam włosy, ubrałam się w wybrane ciuchy zostawiając włosy w klasycznym nieładzie po uczesaniu. Biorąc po drodze swój plecak i telefon zeszłam na dół. Ominęłam kuchnię i salon, nie chciałam wiedzieć jak wyglądają oba pomieszczenia, bo pewnie bym się załamała jeszcze bardziej niż jestem. Od razy pokierowałam się na korytarz, aby ubrać moje czarne trapery nad kostkę. Szybko je zawiązałam i wyszłam z domu kierując się na przystanek. Włożyłam do uszu słuchawki, chcąc odłączyć się od świata, puściłam Pillowtalk Zayn'a i założyłam duży kaptur na głowę, całkowicie się nim zasłaniając. Drogę na przystanek znałam na pamięć, więc szłam tam z głową spuszczoną na tyle, że widziałam tylko swoje "idące" buty. Podniosłam głowę dopiero wtedy, kiedy już na 100% wiedziałam, że jestem na odpowiednim miejscu. Zacisnęłam dłonie w dużej kieszeni z przodu bluzy, kiedy zaczęła lecieć piosenka Ghost Of You 5 Seconds Of Summer. Wzbudzała we mnie w tej chwili tyle emocji, pozytywnych jak i negatywnych. Wzruszyła mnie do tego stopnia, że zaczęłam cicho pociągać nosem. Bardzo podobała mi się ta piosenka... serce mi przy niej przyspiesza i wyobrażam sobie życie bez problemów, z osobami, które kocham. 

Dobrze wiedziałam, że Evan stoi niedaleko mnie i jestem mu wdzięczna, za to, że do mnie nie podszedł, nic do mnie nie mówi. Chociaż, jego wzrok mnie w tej chwili przytłacza to wręcz pod wpływam emocji i piosenki, która między innymi je wzbudziła, podniosłam głowę i obróciłam się do chłopaka, pokazując nieumalowaną twarz z lekko podpuchniętymi oczami. Niewiele myśląc szybkim krokiem przeszłam dystans między nami i przytuliłam się do niego cicho łkając. Nie słyszałam co do mnie mówił (o ile mówił) przez muzykę w moich uszach i wspomnieniach w głowie. Chłopak od razu objął mnie rękoma omijając plecak i mocno mnie do siebie przytulił. Przyłożył policzek do czubka mojej głowy zasłoniętej materiałem bluzy i głaskał po głowie przez materiał w uspakajającym geście. Zacisnęłam dłonie na materiale jego szarej rozpiętej bluzy i zatopiłam w niej twarz mocząc przy tym materiał jego białej bluzki. Oderwałam się od niego dopiero kiedy piosenka się skończyła i dobrze wiedziałam, że chłopak przez cały czas ją słyszał przez głośność jaką ustawiłam. W tym samym momencie podjechał autobus, jeszcze raz spojrzałam na Evan'a, po czym oboje bez słowa weszliśmy do pojazdu telekomunikacji miejskiej. Usiedliśmy na dwóch wolnych miejscach, gdzieś na końcu autobusu. Położyłam głowę na ramieniu chłopaka, kiedy ten objął mnie ręką i przyciągnął do siebie. W oczach innych ludzi wyglądaliśmy jak para, co widziałam po tym jak niektórzy w autobusie się nam przyglądali z uśmiechem. Szczerze to nie wiedziałam, aż do dnia rozprawy, że można mieć aż tak oddanego przyjaciela, jakim jest Evan Cotto, który jest dla Ciebie zawsze, w najgorszych chwilach życia. Nie będzie Cię oceniał, tylko przytuli Cię i pozwoli się moczyć jedną z jego ulubionych bluzek niczym małe dziecko. Nie odzywaliśmy się do siebie, nie widzieliśmy w tym sensu, a poza tym w ciszy było nam dobrze.  

Razem wyszliśmy z autobusu i razem weszliśmy do szkoły. Evan troskliwie odprowadził mnie pod samą klasę, gdzie czekał już na mnie Andy. Przytuliłam Go ostatni raz na pożegnanie i ruszyłam na spotkanie z moim chłopakiem. Wyciągnęłam słuchawki z uszu i przywitałam się z nim tylko małym niewinnym "Cześć", stanęłam obok niego. Nie skomentował tego, ale wiem, że był zaskoczony i zaczęło Go opanowywać zdenerwowanie. Boję się, że Go tym zraniłam. Później mu powiem o co chodzi teraz nie mam na to siły, a raczej tylko o śmierci mamy, nie powiem o sytuacji w domu z tatą. 

Po chwili weszliśmy na lekcję angielskiego, chciałam iść do swojej ławki, ale chłopak za rękaw mojej bluzy pociągnął mnie do swojej. Nie umiałam zaprotestować jak i nie widziałam w tym sensu. Usiadłam od zewnętrznej strony, wyjęłam odpowiednie książki i zaczęłam bawić się rękawami bluzy, co jakiś czas słuchając co mówi nauczycielka. 

Andy korzystając z tego, że Pani Clark pisała coś na tablicy złapał mnie za dłoń, odsłonił spod materiału bluzy i pocałował jej wierzch, przez co odruchowo spojrzałam na niego spod materiału bluzy i dobrze widziałam, że zobaczył moje przemęczone i podpuchnięte oczy. Zmarszczył jedynie brwi, po czym znowu pocałował moją dłoń. Przysunął swoje krzesło bliżej mojego i umieścił nasze złączone dłonie na moim udzie. Głodził wierzch mojej dłonie swoim kciukiem co odrobinę mnie uspokoiło. Chociaż... w sumie czy ja cokolwiek w tej chwili czułam? Sama nie wiem. 

Życie zbyt szybko w tak krótkim czasie mi się skomplikowało, to chyba normalnie, że nie będę wiedziała co z tym wszystkim zrobić, prawda?

Po lekcji wyszliśmy jako ostatni, jakoś nie śpieszyło mi się składać wyjaśnień Andy'emu, ale wiem, że tego nie ominę. Od razu pokierowałam się na szkolny dziedziniec, aby usiąść na trawie przy rosnącej niedaleko brzozie. Chłopak usiadł obok mnie ze swoją miną typu "Mów, ja poczekam". Wzięłam głęboki wdech i po chwili wypuściłam ze świstem powietrze. Powoli zdjęłam kaptur i usiadłam tak, że byłam przodem skierowana do Andy'ego. Podniosłam głowę i pokazałam twarz w całej okazałości wraz z raną na policzku, która pojawiła się wczoraj. 

Chłopak już otworzył usta, aby coś powiedzieć, ale skutecznie powstrzymałam go ruchem ręki i posłałam lekki wymuszony uśmiech. zaplotłam swoje palce w koszyczek i rozejrzałam się czy aby na pewno w naszym pobliżu na pewno nikogo nie ma. Znowu spojrzałam na chłopaka, kiedy zauważyłam, że jest "czysto". Po jakieś minucie zaczęłam mówić, a raczej mówić prawdę, pomijać niektóre wątki i wplatać kłamstwa, byleby Andy nie dowiedział się o sytuacji w domu.

____

Dzisiaj bez dialogów. 
"Ghost Of You" To jedna z nielicznych piosenek, która naprawdę umie poruszyć moje uczucia i w tej chwili jestem w nostalgicznym nastroju. 

Napiszcie w komentarzu co sądzicie o tym rozdziale, ale cieszyłabym się, gdyby to nie było tylko jedno słowo, tylko jakoś ładnie rozbudowane zdanie? Chociaż róbcie jak chcecie, w końcu nic wam za to nie zrobię. 

Fallen Angels || A.B (✔)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz