Następnego dnia musiałam wrócić do domu, chociażby po ubrania, kosmetyki i inne pierdoły, postanowiłam pójść tam po szkole, nie chcę więcej opuszczać godzin lekcyjnych. Policjantka, z którą wczoraj rozmawiałam od razu wezwała nas na komisariat, gdzie wszystko opowiedziałam, jak i pokazałam te upokarzające rany. Powiedzieli, że natychmiast się tym zajmą i, że niedługo mój ojciec dostanie wezwanie na policję czy sądu, jakoś tak. Oczywiście zamierzałam spakować niektóre ubrania i kosmetyki do walizki. Zgodnie z poleceniem czarnowłosego przeprowadzam się do niego aż do wyjaśnienia sprawy. Policja popierała ten pomysł, tylko oni dodali jeszcze "aż do uspokojenia sprawy". Nie wiem co mieli przez to na myśli, może, że mój ojciec się zmieni? Szczerze w to wątpię.
Weszłam do domu i od razu przede mną pojawił się tata.
-Córuś.. gdzieś ty się podziewała i gdzie ty się tego nabawiła?!- krzyknął i mnie przytulił, stałam tam jak całkowity słup soli- Nigdy więcej nie rób mi tak. O mało nie umarłem ze strachu- złapał się za miejsce gdzie jest serce, kiedy się ode mnie odsunął. Zmarszczyłam brwi nie wiedząc czego mam się teraz spodziewać, tylko ze mną pogrywa? To jakaś jego nowa zabawa? Wszystko wyjaśniło się kiedy z salonu wyszedł mężczyzna w policyjnym mundurze.
-Widzę, że u was wszystko w porządku. Twój ojciec powiadomił nas o zaginięciu kilka godzin temu. Mówił, że nie ma Cię w domu od kilku dni. Strasznie się zamartwiał- powiedział policjant, który pewnie nie jest jeszcze powiadomiony o zgłoszeniu ode mnie- Skoro już się pojawiłaś to nic tu po mnie. Do Widzenia- uśmiechnął się i wyszedł z domu zamykając za sobą drzwi.
Ojciec podszedł do nich i zamknął je na klucz. Po czym podszedł do szafki na korytarzu.
-Wiesz... dzisiaj rano, zapukał do moich drzwi listonosz z listem- podniósł otwartą kopertę do góry, łącznie z jej rozwiniętą zawartością- Wezwanie na komisariat policji w tempie niezwłocznym, jako osoba podejrzana o wykroczenie z artykułu chuj wie jakiego- popatrzył na mnie z jakimś dziwnym uznaniem- Nie sądziłem, że jesteś taka odważna- trzasnął dłonią w której trzymał kartki o szafkę na buty. Cofnęłam się o krok i odruchowo sięgnęłam po telefon chcąc napisać do Andy'ego, co nie umknęło uwadze ojca- Aaa... ten czarnowłosy chłopak co odwiózł Cię któregoś dnia ze szkoły- zrobił parę kroków w przód i oparł się o framugę od wejścia do właściwej części domu- to twój chłopak?- zapytał ale nie uzyskał odpowiedzi- Czyli tak. Wyjmij telefon i odblokuj- powiedział, czego nie zrobiłam- Wyjmuj ty kurwo!- krzyknął i dopiero teraz wyjęłam telefon przestraszona i z drżącymi rękoma odblokowałam- Wejdź w kontakty i znajdź tego chłopaka- podszedł do mnie i patrzył mi przez ramię- Masz tylko jeden numer? Łatwo poszło- zaśmiał się, a ja przymknęłam oczy, wziął z moich dłoni komórkę i zaczął coś na niej wyduszać- Wysłane- powiedział, po czym mój telefon roztrzaskał się o ścianę- Skarbie, tak będzie lepiej... nie będzie tracił czasu na taką beznadzieję jak ty- złapał mnie za ramiona i spojrzał mi w oczy- wyrwałam się i obróciłam się chcąc uciec do swojego pokoju, ale będąc już na schodach zostałam pociągnięta za kostkę przez co boleśnie upadłam na schodki i pociągnięta w dół- Nie ma tak łatwo- powiedział i złapał za bluzę, którą miałam na sobie i pociągnął mnie do góry, tak, że musiałam wstać, nie czekając chwili, od razu z powrotem wylądowałam na ziemi z powodu mocnego uderzenia jego pięści w mój policzek, po czym zostałam kopnięta w brzuch, pierwszy, drugi i trzeci raz. Powoli, bardzo powoli traciłam przytomność- Ej, ej... nie zasypiaj- powiedział i wylał na mnie wodę z wazonu, który stał niedaleko, zaczęłam brać głębokie oddechu z powodu szoku spowodowanego lodowatą wodą na moim rozgrzanym od uderzenia policzku. Dobrze wiem, że woda nie należała do najczystszych i jeśli ojciec tym uderzeniem spowodował kolejne, bądź otworzył stare rozcięcie na policzku to może wdać się zakażenie, ale czy warto się w tej chwili takim czymś przejmować?
Przez kolejne kilkanaście, bądź kilkadziesiąt minut, mówił jaka to jestem beznadziejna, że nadaję się tylko do pieprzenia, bił mnie, upokarzał, a ja po prostu leżałam na ziemi, nie widząc sensu we wstawaniu i stawianiu oporu, już dawno straciłam siły. Moja psychika wisiała na włosku, a tym co ją podtrzymywało, był Andy. Ojciec coś mu napisał... nie wiem co... ale Andy chyba wyczuje, że coś jest nie tak? Mam taką nadzieję, a może już ją straciłam? Sama już nie wiem, po prostu już nic nie czuję.
Denver jesteś moim niebem jak i piekłem. Tutaj poznałam miłość mojego życia, jak i tutaj wydarzyły się najgorsze rzeczy, jakie mogły spotkać człowieka. Już nie chcę pytać "Dlaczego Ja?", bo pewnie nigdy nie uzyskam na to odpowiedzi. Chciałabym tylko wiedzieć czy na to zasłużyłam... krótka odpowiedź: tak albo nie. Tylko tego chcę, bo ratunku już dla siebie nie widzę.
Usłyszałam kroki i świst powietrza. Po chwili zapadła ciemność.
Obudziłam się w swojej sypialni, nie było go tutaj.
Zakryłam dłonią usta i właśnie cieniutki włosek, który trzymał moją psychikę jeszcze w jakimś stanie pękł. Łzy niekontrolowanie zaczęły lecieć z moich oczu. Ból w dolnych partiach ciała tylko utwierdził mnie w przekonaniu, że zostałam zgwałcona przez swojego ojca. Przymknęłam oczy i ostatkami sił wstałam zabrałam kartkę i długopis. Wyszłam z pokoju kierując się do łazienki, na szczęście nigdzie nie spotkałam mężczyzny. Zamknęłam się na klucz i usiadłam na zamkniętej toalecie co sprawiło mi niemały ból. Zaczęłam pisać słowa, które przychodziły mi do głowy, to co czułam w każdej chwili od przyjazdu do Denver. Zgięłam ją parę razy zostawiając na niej kilkanaście swoich łez, napisałam tylko jeszcze imię na wierzchu i postawiłam kartkę na pralce. Stanęłam stopami na toalecie i z góry szafki, która ostała zawieszona nad pralką wyjęłam małe srebrne narzędzie.Włączyłam wodę w umywalce, aby czasami ojciec nic nie słyszał.
Weszłam do wanny.
Przyłożyłam ostrze do skóry przy nadgarstku i głęboko przecięłam.
Duża ilość krwi spłynęła na moje nogi.
To takie zadziwiające, że jeden ruch może zabić człowieka.
Jęcząc i płacząc z bólu z drżącą i okrwawioną ręką przyłożyłam żyletkę do drugiej ręki.
Zrobiłam kolejne głębokie nacięcie wylewając na siebie kolejną falę krwawej cieczy.
Skierowałam rękę poza wannę i wypuściłam ostrze z dłoni.
Usłyszałam lekki plusk, co oznacza, że woda wylewała się spoza umywali.
Uśmiechnęłam się ten ostatni raz wspominając wszystkie chwile z moją jedyną miłością.
Po chwili zamknęłam oczy i nie chcę ich już nigdy otworzyć.

CZYTASZ
Fallen Angels || A.B (✔)
FanfictionNikt mnie nie akceptuje, bo jestem inna, a przecież wszyscy jesteśmy INNI. Nie, ja jestem upadłym aniołem. MOŻE ZAWIERAĆ SCENY DRASTYCZNE I NIEODPOWIEDNIE DLA MŁODEJ WIDOWNI! _____ Okładka wykonana przez: SiiriVanwyngarden #1 W FALLENANGELS (16.05...