Rozdział XII

174 20 127
                                    

Piosenka: Bryan Adams - Heaven <3

        Tomek nie wracał już jakiś czas. Kimberly i Ben leżeli na łóżku i relaksowali się. Frosty grał na swojej gitarze i nucił coś pod nosem. Tancerka czytała książkę. Jej głowa leżała na dole łóżka, a jej nogi były oparte o ścianę. Po pewnym czasie, dziewczyna zamknęła lekturę i odłożyła obok.

- Ben?

- Hm?

- Coś długo go nie ma...Może powinniśmy zadzwonić?

- To duży chłopiec. Poradzi sobie...- Ben nie przestawał grać.

Nagle Kim podniosła się i usiadł naprzeciwko Frostiego.

- No wiem, ale...kurcze, a jeśli się pokłócili? Wiesz jaki Craze potrafi być niedelikatny...

Ben otworzył jedno oko, a następnie drugie. Przestał grać i odłożył gitarę na podłogę.

- Znam go bardzo długo i wiem, że nie spieprzy tego. Jeśli chodzi o Ann, to zrobi wszystko, by pohamować złe emocje.

Kim westchnęła i spojrzała w okno. Frosty pociągnął ją za nogi i przybliżył do siebie, tak, by usiadła na niego okrakiem. Dziewczyna była zaskoczona, ale podobało jej się to. Ben popatrzył jej w oczy i uśmiechnął się.

- Nie zbawisz całego świata...

- Całego nie, ale mogę przynajmniej spróbować pomóc przyjaciołom. - Szatynka gładziła go delikatnie po włosach.

- Ja też chcę im pomóc, ale bez chęci Anne, niczego nie wskóramy.

- Wiem...- Kim spuściła wzrok.

- Hej....- Frosty uniósł jej podbródek - Uśmiechnij się...wszystko będzie dobrze. Dziewczyna nadal miała smutna minę. Nagle Ben przybliżył ja mocniej do siebie i zaczął łaskotać.

- Ben! - Kim nie mogła się opanować. - Proszę cie...- Śmiała się w głos. Po chwili on leżał już pod nią. Ona siedziała na nim i trzymała go za ręce. Wiedziała, że gdyby chciał, to z łatwością wyrwałby się, mimo to zgrywał uległego, by sprawić jej przyjemność. - I co teraz? - Zapytała, cały czas się uśmiechając.

- Jestem cały twój...- Ben uniósł kącik ust.

Kim pochyliła się, tak, że niemal jej usta dotykały jego ust. Frosty liczył na namiętny pocałunek, ale dziewczyna miała inny plan. Już po chwili zaczęła go łaskotać. On próbował się wyrwać i złapała ją za ręce. Młodzi zaczęli się szarpać. Stoczyli się i z impetem zlecieli z łóżka, wprost na podłogę.

- Ehhh- Wycedził Ben. Popatrzył na swoją żonę, która zanosiła się śmiechem. On również nie mógł wytrzymać i zaczął się rechotać. Ku ich zaskoczeniu, drzwi, do ich sypialni otworzyły się i w progu stanął Tomek. Chłopak patrzył na nich z dziwnym wyrazem twarzy. Pokręcił głową i westchnął głośno.

- Jesteście zdrowo rąbnięci...- Zaśmiał się. Zamknął drzwi i wyszedł z pokoju.

Kimberly i Frosty jeszcze przez moment patrzyli się w stronę, gdzie stał ich przyjaciel. Potem dołączyli do niego. Chcieli dowiedzieć się, czy wizyta u Anne się udała. Craze opowiedział im wszytko. Przyjaciele byli zadowoleni z takiego rozwoju wypadków, w końcu Ann zgodziła się dać szansę Tomkowi.

        Prawniczka siedziała na krześle z kawą w ręku. Patrzyła się na jakiś program w tv i czekała na Davida. Spóźniał się, ale wiedziała, że to godziny szczytu i dotarcie do niej może mu trochę zająć. Po kilkunastu minutach doczekała się. Mężczyzna zapukał do drzwi. Uśmiechnął się, gdy ją zobaczył. Ona jednak nie miała zbyt zadowolonej miny.

- Wejdź. - Powiedziała chłodno.

- Uuuu widzę, że nie mamy dziś nastroju.

- Wiesz, że był u mnie Tomek?

Mężczyzna spojrzał na nią

- Nie wydajesz się być zaskoczony...- Powiedziała

- Bo nie jestem. Rozmawiałem z nim wczoraj.

- Jakim prawem gadasz mu takie rzeczy. Zaufałam ci, a ty pojechałeś i wszytko mu wygadałeś!

- Wyświadczyłem ci przysługę...nie powiedziałabyś mu tego w oczy, wyręczyłem cie.

- Nie prosiłam cie o to.

- Wiem. Ale teraz masz to już za sobą...- David zbliżył się do niej.

- On powiedział, że mnie kochasz...Czy to prawda? - Zapytała Ann

- Tak, to prawda. Zakochałem się w tobie...

Dziewczyna osłupiała. Nie spodziewała się takiego wyznania. Wiedziała, że mu się podoba, ale nie miała pojęcia, że on ją kocha.

- Znasz mnie trzy tygodnie...

- I to mi wystarczy. - David złapał ją za policzek. Pogładził delikatnie. - Wiem, że też nie jestem ci obojętny...

Ann przymknęła na chwilę oczy. Sama nie wiedziała, co ma na to odpowiedzieć. Miał rację...Nie był jej obojętny, ale czy to była miłość? A może zwykłe zauroczenie? W końcu spojrzała na niego.

- Proszę cie...nie chcę byś mi to utrudniał.

On jednak zdawał się jej nie słuchać. Tym razem postanowił, że nic mu nie stanie na przeszkodzie, by ją pocałować. Pochylił się i dotknął ustami jej ust. Ann wzdrygnęła się. Jenak on nie przestawał. Dziewczyna czuła się bezwładnie, nie mogła...nie potrafiła się uwolnić. Po chwili jednak opamiętała się i odchyliła głowę.

- Nie mogę...

- Dlaczego?

- Mam męża...nie mogę mu tego zrobić...- Ann dotknęła swoich ust.

- Nie kochasz go...- David znów zbliżył się do ukochanej.

- Ale nie mam prawa go krzywdzić. Nadal jest moim mężem. To dobry człowiek, nie mogę zrobić mu takiego świństwa. Proszę cie, nie rób tego więcej, dobrze?

Mężczyzna nie krył zdziwienia.

- Myślałem, że ci się podobało...

- To nie ma nic do rzeczy. Może i podobało, ale co z tego? David, ja sama nie wiem, co czuję...do ciebie. Tomek poprosił mnie, bym dała mu szansę i postanowiłam spróbować.

- Jak to? - Zdziwił się .

- Jeśli w ciągu miesiąca nic się nie zmieni, to złoże papiery rozwodowe.

- Nie rozumiem cie... Powinnaś zrobić to już teraz...

- Nie chcę o tym rozmawiać. Proszę...Pójdziemy jutro na lunch?- Dziewczyna chciała zmienić temat.

Mężczyzna westchnął. Liczył na inny obrót zdarzeń, ale postanowił uszanować decyzję Ann. Pokiwał głową i powiedział cicho - Dobrze...muszę już uciekać. Wyrwałem się z pracy na chwilę...W takim razie, do jutra Ann. - Pocałował ją w policzek.

- Do jutra. - Prawniczka uśmiechnęła się do niego, chcąc dać mu znak, by się nie smucił. Pogładziła go po ramieniu.

Gdy zamknęły się drzwi, Ann wróciła na krzesło. W telewizji nadal leciał jakiś nudnawy program w telewizji. Wzięła w ręce kubek z kawą i spojrzała na komodę. Nie mogła oderwać wzroku od przedmiotu, który się na niej znajdował. Wpatrywała się przez moment w zdjęcie, które dał jej Tomek. Patrzyła na jego twarz i uśmiechnęła się pod nosem. Pojutrze miała mieć pierwszą randkę...ze swoim mężem.

Yo! W następnym rozdziale czeka nas "pierwsza" randka Tomka i Anne. Jak się potoczy? Czy się uda? Dowiecie się pewnie pojutrze. Jutro nie dam rady wstawić rozdziału. Obowiązki... ;) Buziaki i Peace out :* <3

Never forget me /JC/Where stories live. Discover now