Rozdział II

212 29 116
                                    

Piosenka: Always - Bon Jovi <3

        Tomek i Ann siedzieli w ogrodzie i rozkoszowali się cudowną pogodą. Kimberly i Frosty wybrali się do kina, więc młodzi mieli chwilę dla siebie. Blondynka leżała na ręczniku, chcąc opalić swoją bladą skórę. Ostatnio nie miała czasu na wycieczki na plaże, przez co była strasznie blada. Craze leżał koło niej i smyrał ją po plecach. Anne lubiła, gdy jej mąż to robił. Przy nim czuła się szczęśliwa. Wiedziała, że tylko przy nim może czuć się swobodnie i tylko z nim chce spędzić resztę swoich dni.

- Mmmm...jak przyjemnie...nie przestawaj...- Mruczała Ann.

- Nie mam zamiaru...Masz taką gładką skórę. Czy ty wiesz, że za miesiąc minie trzy lata, od kiedy jesteśmy po ślubie?

- Serio? Aż tyle? - Zaśmiała się prawniczka. - Chyba o trzy lata za dużo...

- Osz ty...Jak możesz?- Tomek jednym ruchem przesunął żonę na siebie. Spojrzał na nią i uśmiechnął się.

- Co tak na mnie patrzysz? - Zapytała zdziwiona.

- Nic się nie zmieniłaś...Jesteśmy razem 8 lat, a ty nadal jesteś taka śliczna...- Craze przybliżył się i pocałował ja namiętnie.

- Jesteś kochany.

- A już niedługo...w tym domu usłyszymy tupot małych stópek...

Dziewczyna posmutniała - Mam nadzieje...

- Ej, zobaczysz, że niebawem zostaniemy rodzicami. - Młodzi przytulili się do siebie. Po chwili przybiegł do nich Bruno. Psiak radośnie merdał ogonkiem. Polizał Craza po policzku. Ten się wzdrygnął - Fuuuu, dobra, dobra...ja też cie lubię. - Pogłaskał psa po łebku.

- Dam mu coś do jedzenia, pewnie jest głodny. - Polak i prawniczka weszli do domu i udali się do kuchni.

- Jak tam twoja najnowsza sprawa? Mówiłaś, że to będzie ciężka przeprawa z tymi alimentami.

- Tak...ojciec miga się jak może, a że pracuje na lewo i nie ma dochodów, to ciężko jest cokolwiek od niego wyegzekwować.

- Poradzisz sobie. Zdolna bestia z ciebie.

- Dzięki- Ann uśmiechnęła się i podała Brunowi jego karmę. Psiak zajadał ze smakiem, aż wylizał całą miskę. Gdy dziewczyna myła ręce spojrzała na swoją obrączkę. - Wiesz...przydałoby się je wyczyścić...

- Co takiego?

- No nasze obrączki. Będą się bardziej błyszczały.

- Dobrze. Później jadę do miasta, to je zaniosę.  - Mężczyzna podszedł do żony i złapał ją za rękę. Przybliżył dłoń do swoich ust i jednym ruchem zdjął zębami obrączkę z jej palca.

Ann przygryzła wargę i pokręciła głową. - Wariat...- dodała.

Po południu Craze wraz z Frostim pojechali do miasta. Ich ostatni mikrofon niezbyt zdawał egzamin, więc postanowili kupić nowy. Po drodze Tomek zawiózł obrączki do jubilera, by ten je wyczyścił. Na miejscu wpadł na pomysł, żeby coś na nich wygrawerować. To byłby taki mały prezent dla Ann.

        Po 16 prawniczka musiała jechać do kancelarii, by zabrać wszystkie potrzebne dokumenty do prowadzenia sprawy.

- Witam Pani Krause.

- Cześć Rose. Czy są jakieś wiadomości dla mnie?

- Dzwonił Pan Malcolm.

- Co chciał? - Zdziwiła się.

Never forget me /JC/Where stories live. Discover now