Rozdział 3

1.2K 112 42
                                    

Blondyn miał rację. 

Szedł dumnie korytarzem, a jego loki delikatnie podskakiwały przy każdym kroku. Naszyjnik z zawieszką w kształcie papierowego samolotu, dyndał się na boki.

Pod jego obcisłą, czarną koszulką odznaczały się delikatnie mięśnie. Był naprawdę dobrze zbudowany i do tego nieziemsko przystojny, dlatego też wiele par oczu spoczywało właśnie na nim. W tym moje.

On jednak nie zaszczycił nikogo ani jednym spojrzeniem. Śledziłem każdy jego ruch, a aura tajemniczości i grozy roztaczała się na wszystkie strony.

Był zaledwie kilka metrów przede mną, kiedy jego zielone oczy spojrzały prosto w moje. I właśnie tym jedynym spojrzeniem sprawił, że z moim ciałem zaczęło dziać się coś niekontrolowanego. Cały zadrżałem, a serce zaczęło bić mi niespokojnie.

Ogromny ból przeszedł przez moje ciało, kumulując się w głowie. Syknąłem, łapiąc się za nią i zamykając oczy.

Głośny szum drzew.

Noc.

– Louis! – usłyszałem niewyraźny krzyk. Nie wiem skąd pochodził, ale był daleko.

Strach.

Wycie wilków.

Ciemny kształt idący majestatycznie.

– Louis, do cholery! Louis! – usłyszałem i mocne poczułem klepnięcie w policzek.

Otworzyłem oczy i spojrzałem zdezorientowanym wzrokiem na Nialla. Mrugnąłem parę razy i podniosłem się do siadu. Jakim cudem w ogóle leżałem na ziemi?

Rozglądnąłem się. Wszyscy dziwnie się na mnie patrzyli, mając pewnie ze mnie niezły ubaw. Super! Pierwszy dzień, a już jestem pośmiewiskiem.

– Co się stało? – wychrypiałem, nie do końca jeszcze kontaktując z rzeczywistością.

– No właśnie! Ty mi powiedz! Zamknąłeś oczy i nic do ciebie nie docierało. Jezu, nie strasz mnie tak więcej! – podniósł głos mój współlokator. – Straciłeś kontrolę?! – zapytał. – Twoje oczy się zmieniły.

– Nie wiem jak to się stało. To było takie... niespodziewane – poinformowałem, łapiąc się za bok głowy i sycząc bólu. – Po prostu spojrzał na mnie i bum, stało się.

Mój przyjaciel wyciągnął do mnie rękę i pomógł mi wstać.

– Może ty się w nim zakochałeś? – spojrzał na mnie podejrzliwie. – I zemdlałeś z wrażenia, jakie na tobie zrobił.

– Ty jak coś powiesz – odrzekłem z westchnieniem, pocierając dłonią swoje czoło.

– Hej. Nic ci nie jest? – zaraz podbiegło do mnie dwóch chłopaków i ułożyli swoje dłonie na moich plecach.

Spojrzałem na nich ze zdziwieniem, ale okazało się, że są to ci sami, którzy chodzili z nami do klasy i rozmawiali z blondynem.

Jeden mulat, o ciemnej karnacji z mnóstwem tatuaży tak czarnych, jak jego włosy i oczy. Drugi - dobrze zbudowany brunet o czekoladowych oczach i lekkim zaroście na twarzy.

– Oh, przepraszam, jestem Zayn – wyciągnął do mnie rękę ten chłopak, przed którym matki chowają swoje dobrze ułożone córki.

– Louis – podałem mu swoją i uścisnęliśmy je lekko z uśmiechem.

– A ja Liam – odezwał się szybko drugi i powtórzyłem z nim ten sam gest.

– Wracając do waszego pytania – zacząłem. – To nie, nic mi nie jest. Chyba po prostu to z przemęczenia – wygłosiłem swoje obawy na głos.

– Może powinieneś darować sobie te dwie ostatnie lekcje? – zapytał z troską Zayn.

– Jest już lepiej – skłamałem. – Jeszcze tylko angielski i w–f został. Dam radę.

Może po prostu ten nowy rzucił na mnie jakiś czar i dlatego tak źle się czuję? Tak, to musi być to! Co ja mu zrobiłem takiego, że to uczynił?!

Zadrżałem na całym ciele, przypominając sobie co ujrzałem, a mój żołądek wywrócił się do góry nogami.

– Przepraszam – wybełkotałem z przyciśniętymi dłońmi do swoich ust i pędem pobiegłem do łazienki, by tam zwrócić całą zawartość z mojego żołądka.

Zakaszlałem, a kilka łez spłynęło z mojego kącika oczu. Wytarłem usta papierem i oparłem się głową o kafelki. Podskoczyłem przerażony, gdy poczułem czyjeś ręce, dotykające mojego ramienia.

Spojrzałem zamglonym wzrokiem na tą osobę.

– Co się dzieje? – zapytał wystraszony Niall.

– Niedobrze mi i głowa mi pulsuje tępym bólem – odrzekłem zgodnie z prawdą.

Blondyn spojrzał na mnie przerażony.

– Wiesz co? Odprowadzę ciebie do internatu i powiem nauczycielom, że źle się czujesz – oznajmił i pomógł mi dojść do umywalki, bym mógł opłukać swoje usta.

Później powoli wracaliśmy przyprószonym śniegiem chodnikiem do naszego wspólnego pokoju. Ja trzymałem się swojego brzucha, a on mnie za łokieć.

Zimne powietrze sprawiło, iż poczułem się o niebo lepiej.

– Nie lubię tego nowego – wybełkotałem, trzęsąc się z zimna.

– Wydaje się być w porządku – spojrzał na mnie z niezrozumieniem,

– To przez niego źle się czuję – wycedziłem przez zaciśnięte zęby. – Rzucił na mnie jakiś czar.

– Co ty wygadujesz – zaśmiał się. – Może i mamy trochę nadprzyrodzonych umiejętności, ale czarów rzucać jeszcze nie potrafimy.

– Ale on jakoś umie! – podniosłem swój głos, będąc zbyt wzburzonym. – Ja to wiem i musisz mi pomóc to udowodnić! Zrobisz to dla mnie? – zapytałem z nadzieją.

– Louis, co ty bredzisz?! Teraz to już naprawdę robisz z igły widły – skarcił mnie.

– Ja wiem, że coś ukrywa. Źle mu się z oczu patrzy – oznajmiłem pewnym siebie głosem i owinąłem się ciasno ramionami. – Jak nie chcesz mi pomóc zdobyć pewne informacje, to sam to zrobię!

– Dobrze – westchnął teatralnie, otwierając mi drzwi i przepuszczając w nich. – Jeżeli ciebie to pokrzepi, to dowiem się o nim wszystkiego, czego tylko dam radę.

– Dziękuję Frytko – odrzekłem z uśmiechem i poklepałem go po ramieniu. – Chociaż znam ciebie dopiero dwa dni, to mogę śmiało powiedzieć, że jesteś najlepszym przyjacielem.

Niall parsknął w odpowiedzi, niedowierzająco kręcąc głową.

– Śpij – odrzekł, zmuszając mnie do położenia się na łóżku. Chwycił swój koc i mnie przykrył.

Zwinąłem się w kulkę na łóżku, sięgnąłem jeszcze po tabletki i zamknąłem oczy. Słyszałem jeszcze jak blondyn zaczął coś jeść, a później już tylko odgłos zamykanych drzwi.

School for Freaks ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz