Rozdział 4

1.2K 98 37
                                    

Następnego dnia siedzieliśmy przed salą i czekaliśmy na pierwszą po feriach lekcję biologii. Nie wiem jakim cudem udało nam się być w szkole 15 minut przed zajęciami, ponieważ Niall stał 10 minut przy otwartej lodówce i zastanawiał się co zjeść na początku.

– O co chodzi z tymi grupkami? – zagadnąłem, rozglądając się po korytarzu i widząc kilka osób w jednym kręgu.

Nie usłyszałem odpowiedzi, więc spojrzałem na niego.

Jego policzki jak zwykle były czymś wypchane i z błogim uśmiechem coś przeżuwał. Czy on przypadkiem nie jadł śniadania pół godziny temu?

– W grupie zawsze raźniej i bezpieczniej – odrzekł po przełknięciu. – Jeszcze nie jesteśmy wstanie tego wyczuwać, ale z czasem zauważysz, że „drapieżcy" trzymają się razem i ci, którzy do tej grupy się nie zaliczają również.

– Na przykład nasza klasa składa się z samych silnych osobników – kontynuował.

– Jak to jest, że nie ma żadnych konfliktów? Przecież w rzeczywistości jeden z nich zjada drugiego – zapytałem ze zmarszczonymi brwiami, zupełnie nie rozumiejąc zasad panujących w tej szkole.

– Oh, Louis, a czy my przypominamy zwierzęta, by zjadać jeden drugiego? – pokręcił z uśmiechem głową. – Może nie darzymy się wielką miłością, ale też nie wchodzimy sobie w drogę. Po prostu żyjemy we względnej obojętności wobec siebie, chociaż oczywiście są wyjątki – wygłosił swoją pouczającą mowę.

– A co z nimi? – tutaj pokazałem głową na Zayna i Liama, którzy siedzieli na parapecie, stykając się ramionami i głośno śmiejąc się do czegoś co widzieli w telefonie.

Niall posłał mi znaczący uśmiech, widząc na co patrzę.

– Niby mają cechy z wilka, a jeden bardziej ślepy od drugiego – popatrzył na nich z sympatią, jak wszystkowiedząca matka patrząca na dzieci.

– Czekaj! Nie mów, ja sam zgadnę! – wykrzyknąłem cicho podekscytowany. – Są zakochani w sobie, ale nie chcą tego dostrzec!

Spojrzałem na nich i właśnie w tej chwili jeden z nich przyciągnął drugiego bardziej do siebie i poczochrał go po głowie. Uśmiechnąłem się półgębkiem, patrząc na tą scenę.

Aż żal zrobiło mi się na sercu, że to nie ja z Lucasem jesteśmy w tej chwili na ich miejscu.

– Właściwie to nie do końca tak – zaśmiał się cicho pod nosem, przerywając moje rozmyślania. – Zayn kocha Liama, ale boi się mu to powiedzieć, by nie zniszczyć ich przyjaźni, a brunet... też coś do niego czuje, ale jeszcze nie zdaje sobie z tego sprawy. Uważa, że po prostu są bliskimi przyjaciółmi.

– To serio trochę nieciekawa sytuacja. A nie można im jakoś w końcu przemówić do rozsądku? Przecież na kilometr czuć tą chemię między nimi.

– Próbowaliśmy, ale żaden z nich nie chce wyjść ze swojej bańki własnych poglądów.

– Może ja spróbuję? – zagadnąłem, układając już w głowie plan jak to zrobię.

– Nie, oni sami muszą w swoim tempie w końcu dojrzeć do tego, by poczuć chęć być razem – pokręcił przecząco głową, przytrzymując mnie za ramię, jakbym chciał w tej chwili do nich iść.

Przytaknąłem głową, nie znajdując żadnego kontrargumentu. W końcu znał ich lepiej niż ja. Nie powinienem się wtrącać, bo mogę tylko wszystko zepsuć.

– Wczoraj na w-f był ten nowy – odparł po chwili blondyn.

– I dopiero teraz mi to mówisz?! – wykrzyknąłem wzburzony.

School for Freaks ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz