Rozdział 23

352 32 3
                                    

Troy zaczął pod nosem wypowiadać niezrozumiałe słowa. Nagle zaczął kreślić nożem na mojej skórze jakieś zygzaki. Z mojego gardła wyrwał się gwałtowny okrzyk bólu. Był on niemiłosiernie piekący. Zacisnąłem z całej siły pięści. Szarpałem się i krzyczałem w nieskończoność. A przynajmniej takie miałem wrażenie.

Błagam. Niech mi ktoś pomoże.

Nagle przestał. Jęknąłem z bólu i przerażenia. Położyłem głowę na kamiennym blacie i spojrzałem w niebo. Kilka łez wypłynęło z kącików moich oczu. Chmura powoli odsłaniała księżyc, aż w końcu jego blask padł na moją twarz.

Uspokoił mnie trochę jego pieszczotliwy dotyk na mojej twarzy. Zamknąłem oczy. Miałem wrażenie jakby szeptał coś do mnie, dodawał otuchy i siły. Ból ponownie rozszedł się po moim ciele. Moja mokra koszulka przykleiła się do ciała.

Jakaś nagła myśl naszła mnie by spojrzeć w bok. Otworzyłem oczy i ujrzałem jak zakapturzona postać przechodzi za kobietą o ognistych włosach. Usłyszałem ciche westchnięcie i kobieta po chwili osunęła się bezwładnie na ziemię.

Zaskoczony gwałtowanie wstrzymałem oddech. Zewsząd podniosły się głośne krzyki. Na tłum rzuciły się wilki, które wcześniej były za niewidzialną barierą.

Nagle na napastnika rzucił się mój ojciec z nożem w ręku. Nieznajomy jednym szybkim ruchem wyciągnął nóż zza pasa i zwinnie uchylił się przed cięciem mężczyzny. Następnie on wprowadził kilka ciosów, jednak Troy okazał się być na nie przygotowany. Podczas obrotu w bok, chwycił niespodziewanie rękę przeciwnika i wytrącił mu nóż z ręki, a z jego głowy zsunął się kaptur.

Serce zamarło mi w piersi, kiedy spojrzałem na twarz. Harry?! Co.. jak..

Wykorzystując chwilę dezorientacji mojego ojca, Harry podskoczył, zaczepił się nogami o jego szyję i z impetem przewrócił ich oboje. Usłyszałem głuche jęknięcie. Upadli z jakieś dwa metry od siebie. Harry spojrzał na nóż, który leżał kawałek od niego i zaczął szybko czołgać się do niego. Już prawie go miał, gdy niespodziewanie Troy chwycił chłopaka ramieniem za szyje, a ręce mu wykręcił do tyłu.

– Ty smarkaczu! Myślisz, że dasz radę mnie przechytrzyć? Mnie?! – potrząsnął nim i splunął krwią na bok.

Nie widziałem dokładnie twarzy Harrego, gdyż był obrócony do mnie bokiem, ale mogłem zauważyć jak próbuje zaczerpnąć choć trochę powietrza. Z przerażeniem zdałem sobie sprawę, że on się dusi. Serce zaczęło walić mi w piersi.

– Nie! – chciałem krzyknąć, ale wyszedł z tego jedynie desperacki szept. Zacisnąłem pięści i próbowałem z całych sił wyrwać się z więzów, powtarzając w głowie „Harry!".

Chłopak powoli osuwał się. Nie, to nie może tak się skończyć.

Zamknąłem oczy i wrzasnąłem, a z moich ust wyrwał się wysoki pisk. Byłem w powietrzu, krążyłem wokoło i z całym impetem zanurkowałem w dół, wprost na przykucniętą postać. Pazurami wczepiłem się w jego plecy i rozorałem kawałek nich. Usłyszałem przeraźliwy krzyk, który sprowadził mnie na ziemię.

Troy zwijał się z bólu na ziemi, jęcząc przy tym, a Harry brał duże hausty powietrza. Spojrzał na mnie i z trudem podniósł się z ziemi. Kierował się w moją stronę najszybciej jak mógł, zataczając się przy tym.

W końcu do mnie podszedł i chwycił za dłoń.

– Lou – wyszeptał niemal czule i przejechał delikatnie po moich włosach, oglądając moją twarz. Zacisnął wargi i zaczął pospiesznie uwalniać mnie z więzów.

– Tak się bałem – wyszeptałem na to łamiącym się głosem. – O ciebie – dodałem.

– Cii. Już dobrze – podniósł mnie powoli do pozycji siedzącej i przytulił. Wtuliłem się w niego, uczepiając desperacko jego ubrań. Westchnąłem i poczułem niewyobrażalną ulgę.

To już chyba koniec. Znad pleców Harrego zobaczyłem jak walka powoli ustawała, a wystraszeni ludzie mojego ojca leżeli lub siedzieli w geście poddania na ziemi.

– Chodź, musimy szybko udać się do mojej chatki. Trzeba opatrzeć Ci rany. To tylko kawałek stąd.

Pokiwałem głową, czując ból nasilający się z każdym moim oddechem, gdy moje ciało opuszczała adrenalina. Założył sobie moje ramię na szyję, a lewą ręką objął mnie w pasie.

Przyczłapał do nas po chwili mój tygrys, utykając na jedną nogę. Czule podrapałem za uszami.

– Spróbuj dotrzymać mi kroku – ponaglił, gdy ruszyliśmy przed siebie.

– Staram się jak mogę – wysapałem przez zaciśnięte zęby, gdyż nagłe ukłucie bólu prawie zwaliło mnie z nóg. Robiło mi się słabo, a jedyne czego pragnąłem to położenie się i pójście spać.

– Hej, chłopcze! – usłyszałem głośny krzyk.

Obróciliśmy się oboje i ujrzeliśmy Troya, który kołysał się na nogach. Ku mojemu przerażeniu trzymał broń w rękach, a lufę miał skierowaną w moją stronę. Przełknąłem ciężko ślinę. W ułamku sekundy zarejestrowałem kilka rzeczy: pędzącego w stronę Troya wilka, przeraźliwy huk i Harrego, który rzucił się na mnie.

Przewróciliśmy się oboje na ziemię. Krzyknąłem z bólu, gdy moje plecy zderzyły się z ziemią. Zaczęło szumieć mi w uszach, a oczy zaszły mgłą. Serce zaś biło jak oszalałe. Czy ja umieram?

Harry leżał jednym bokiem na mnie, a ja go obejmowałem. Głowę miał odwróconą w drugą stronę.

– Harry? – wychrypiałem słabym i ledwo słyszalnym głosem. Podniosłem drżącą rękę, by go obrócić, jednak zatrzymałem ją w połowie drogi. Cała pokryta była krwią, która spływała nawet z pomiędzy palców, tworząc długie smugi.

Z mojego gardła wyrwał się niezrozumiały bełkot, a przed oczami zawirowało. Ciemność całkowicie mnie pochłonęła.

School for Freaks ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz