Rozdział 14

810 71 1
                                    

– Cześć Lucas! – wyszczerzyłem się w uśmiechu i złożyłem pocałunek na jego policzku. Wszedłem, jak gdyby nigdy nic do jego mieszkania i zacząłem zdejmować kurtkę oraz buty. Chłopak wciąż oniemiały stał przy otwartych drzwiach, trzymając za klamkę.

– Coś nie tak? Przyszedłem nie w porę? – zapytałem, gdy po dłuższej chwili nie otrzymałem od niego żadnej odpowiedzi. Zaniepokoiłem się trochę.

– Co ty tu robisz? – zapytał z niedowierzaniem, reflektując się. Zamknął drzwi i podszedł do mnie ze zmartwioną miną.

– A czy coś od razu musiało się stać? – zaśmiałem się. – Po prostu chciałem odwiedzić swojego chłopaka. Czy to dziwne? – zagadnąłem z uśmiechem.

– Szczerze? – zapytał retorycznie. Nie, skłam – zawsze miałem ochotę wtedy odpowiedzieć. – Tak, jest to trochę dziwne, że przyjeżdżasz do mnie w środku tygodnia, gdy masz do mnie ponad godzinę drogi i zajęcia następnego dnia. Wcześniej tego nie robiłeś, dlatego mam powód do zmartwień – spojrzał na mnie uważnie, lustrując moją twarz. – Ale cholernie się cieszę! – wykrzyknął i wskoczył w moje ramiona, przytulając się do mnie jak miś koala.

Zaśmiałem się tym razem szczerze na jego urocze zachowanie. Próbowałem nacieszyć się tą chwilą i zapamiętać ją na długo.

– Ugh – zajęczałem głucho po jakimś czasie – Sorry, może i jesteś słodki jak szczeniak, ale zdecydowanie nie ważysz tyle co on – potargałem jego przydługie włosy i postawiłem na podłodze.

– Weź przestań, bo się zarumienię – klepnął mnie żartobliwie w ramię i uciekł na górę po schodach. – Nie dogonisz mnie! – usłyszałem jego krzyk i donośny chichot.

Wygiąłem wargi w uśmiechu, ale gdy tylko przestałem słyszeć tupot stóp chłopaka, przybrałem poważny wyraz twarzy. Wziąłem głęboki oddech i drżąco wypuściłem powietrze z płuc.

Czekała mnie poważna rozmowa, na którą nie byłem jeszcze gotowy. Myślę, że on również. Od kiedy przekroczyłem próg, wiedziałem już, że to nie będzie mi łatwo zebrać się w sobie. Patrzenie w przyszłość, a nie przeszłość było dla mnie cholernie trudne.

– No w końcu jesteś! Już chciałem wzywać kogoś do pomocy, żeby wniósł ciebie na górę – zachichotał, kładąc się na plecy i podkładając pod swoją głowę poduszkę. Wziął do ręki pilota i włączył jakiś film.

– Najlepiej twojego sąsiada z naprzeciwka – odrzekłem sprytnie, wciąż opierając się o framugę drzwi.

– No chyba po moim trupie! – wykrzyknął wzburzony i spojrzał na mnie spod byka. Zdaje się, ze wciąż pamiętał, że był on moją pierwszą, niespełnioną miłością. Ktoś tu ewidentnie był zazdrosny, ale zdecydowanie nie o niego ta osoba powinna być.

Położyłem się obok niego na łóżku. Lucas od razu przytulił się do mnie i położył swoją głowę na mojej klatce.

– Przepraszam, jestem czasami takim okropnym chłopakiem dla ciebie. Nie zasługuje na ciebie – podniósł się na łokciach i złożył krótki pocałunek na moich ustach.

Przełknąłem ciężko ślinę, gdy coś ciężkiego spadło na moją klatkę. Skarbie, nawet nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo się mylisz.

Film trwał już jakieś pół godziny, a ja kompletnie nie miałem pojęcia o czym on jest, ani jaki ma tytuł. Moja głowa tworzyła w tym czasie swój własny, realistyczny scenariusz. W między czasie automatycznie gładziłem ramię chłopaka.

– Lucas – zagadnąłem, bo chciałem mieć to wszystko za sobą. Chciałem i równocześnie nie chciałem.

– Tak? – obrócił głowę w moją stronę.

School for Freaks ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz