Rozdział 6

1.1K 94 48
                                    

Kolejny raz w tym tygodniu znalazłem się w gabinecie dyrektora, jednakże tym razem nie sam. Obok mnie siedział rozparty na krześle brunet.

– Zanim wyciągniemy jakiekolwiek konsekwencje, chciałbym dowiedzieć się dlaczego chciałeś pobić Harrego – zaczął dyrektor, patrząc na mnie i układając palce w piramidkę.

– Dyrektorze, bo to on pierwszy zaczął! – prawie wykrzyknąłem, wskazując na lokowatego. Chciałem zrobić wszystko, by tylko cała wina nie spadła na mnie.

Usłyszałem prychnięcie obok siebie.

– To prawda, Harry? – zapytał ze spokojem.

– Tak – odrzekł pewnym siebie głosem.

Gwałtownie obróciłem na niego swoje spojrzenie, patrząc z niedowierzaniem. Nie tego się po nim spodziewałem. Chłopak dyskretnie mrugnął w moją stronę.

– To prawda. Sprowokowałem Louisa i najwidoczniej należało mi się – dodał, cały czas patrząc na mnie.

– W jaki sposób to zrobiłeś? – dociekał.

W oczach bruneta zaiskrzyły się diabelskie iskierki, gdy nieprzerwanie wiercił dziurę w mojej twarzy.

– Powiedziałem, że ma obwisły, tłusty tyłek, którego nie chciałbym trzymać i ugniatać w swoich dłoniach, ale to wcale nie była prawda – rzekł niezruszenie i uśmiechnął się delikatnie pod nosem.

Moje policzki zapłonęły ze wstydu i spuściłem szybko wzrok. Jeszcze tak zażenowany nigdy się nie czułem! Dyrektor najwidoczniej też. Odchrząknął znacząco i poprawił się na krześle.

– Zostawmy może już poszukiwanie tego, po czyjej stronie jest wina – odrzekł wyraźnie zmieszany. – Louis, za karę w każdy poniedziałek będziesz musiał pomagać przy odśnieżaniu, jeśli zajdzie taka potrzeba, a ty Harry będziesz mu pomagał co drugi tydzień – oznajmił. – Wszystko jasne?

– Tak, proszę pana – odpowiedzieliśmy chórem.

– Dobrze, to zmykajcie na lekcje – machnął kilka razy ręką, pokazując byśmy już sobie szli.

– Ah i Harry – zatrzymał nas głos mężczyzny, kiedy mieliśmy wychodzić. – Po lekcjach przyjdź do mnie ponownie.

Brunet skinął w odpowiedzi.

– Czemu to zrobiłeś? – zapytałem od razu jak wyszedłem, przykładając swoje zimne dłonie do gorących policzków.

– Pytasz o to czemu częściowo wziąłem na siebie winę? – zapytał, ale dalej już kontynuował. – Pomyślałem, że może spędzanie swojego wolnego czasu na sprzątaniu toalet nie jest twoim hobby.

– Nie, pytam się czemu skłamałeś – od razu wypaliłem surowo.

– Nie skłamałem, naprawdę masz niezłą dupę – puścił mi oczko i perfidnie próbował na nią spojrzeć.

Chciałem ponownie go spoliczkować, tym razem za jego wulgarność, ale miał szybki refleks. Złapał za mój nadgarstek i nie zamierzał go puścić.

Szamotałem się przez chwilę, ale ręka Harrego ani drgnęła. Zmęczony, poddałem się.

– Jaką masz ciepłą i delikatną skórę – wyszeptał cicho, przesuwając opuszkiem kciuka po mojej skórze. Zadrżałem na ten delikatny i subtelny dotyk, czując jak całe napięcie ze mnie uchodzi. – A twoje żyły tak szybko pulsują.

Przerwał na moment swoją czynność i uniósł swoje spojrzenie na mnie. Chciał się przybliżyć, ale ja odzyskałem panowanie nad sobą i postawiłem krok do tyłu.

School for Freaks ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz