23 czerwca 1991 r 22:48 (przeszłość)
Katherine
Za mniej niż 2 godziny skończę 10 lat i zostanie mi tylko rok do dostania wyczekiwanego listu z Hogwartu. Ta myśl nie opuszcza mojej głowy przez co nie mogę spać. W końcu potrzeba snu jest zbyt duża i wreszcie oddaję się w objęcia Morfeusza.
<<<<<Time skip>>>>>
Piękny sen o Hogwarcie przerwał mi dziwny dźwięk. Spojrzałam na zegarek. Widząc że jest już 00:39 na moje usta wkradł się lekki uśmiech, jednak nadal słyszałam ten dziwny dźwiek. Wstałam i poszłam do miejsca z którego dochodziły odgłosy. Doszłam do okna i postanowiłam je otworzyć. Byłam z szoku kiedy moim oczom ukazała się sowa. Serce zaczęło mi bić szybciej kiedy zobaczyłam, że trzyma ona w dziobie list. Niepewnie wyciągnęłam rękę w stronę drapieżnego ptaka, który nawet nie drgnął. Gdy już trzymałam kopertę, ptak otworzył dziób i odleciał w tylko sobie wiadomym kierunku. Powoli otworzyłam kopertę i z niedowierzaniem czytałam treść listu, która brzmiała następująco:
Szanowna Panno Chasteblood. Mamy przyjemność poinformowania Panienki, że została Panienka przyjęta do Szkoły Magii i Czarodziejstwa Hogwart. Dołączamy listę niezbędnych książek i wyposażenia. Rok szkolny rozpoczyna się 1 września. Oczekujemy pańskiej odpowiedzi nie później niż 31 lipca. Z wyrazami szacunku, Minerwa McGonagal, zastępca dyrektora.
Uszczypnęłam się, aby sprawdzić czy to mi się nie śni. Nie był to sen. W tym momencie po mojej głowie chodziły dwa pytania:
1.Czy nie powinnam dostać tego listu w 11, a nie 10 urodziny.
I 2. Czy administracja Hogwartu popełniła błąd?Z wielką radością pobiegłam do sypialni rodziców nie zważając na to, że jest środek nocy. Po wejściu do pokoju moich rodzicieli wskoczyłam na łóżko i zaczęłam po nim skakać uważając, aby nie zrobić krzywdy 2 z 3 moich współdomowników. Moja mama otworzyła zaspane, lecz nadal hipnotyzujące swoją zielenią oczy. Powiedziała niemrawo:
- Skarbie wiem, że dzisiaj są twoje 10 urodziny i wiele to dla ciebie znaczy, ale my naprawdę potrzebujemy snu. - stwierdziła
Wszyscy powtarzają mi, że wyglądam prawie jak klon mojej mamy. Niestety nie mogę się nie zgodzić. Tak samo jak ja ma prawie białe blond włosy i zielone oczy. Jednak moja mama nie jest blada jak ja. Te cechę wyglądu odziedziczyłam po tacie tak jak piegi i większość mojego charakteru.
-Zgadam się z twoją mamą i moją kochaną żoną- mruknął mój tata
- Ale tu wcale nie chodzi o to że dziś moje urodziny. - powiedziałam i po chwili dodałam - to znaczy chodzi ale w 25%
-To co się stało skarbie?- zapytała w pół przytomna mama
- Nie wiem jak to powiedzieć, ale... chyba Hogwart pomylił daty.- odpowiedziałam ucieszonym głosem
-Jak to pomylił daty?- zapytała nie rozumiejąc o co mi chodzi
-Dostałam list z Hogwartu- podskoczyłam jeszcze raz.
- To cudownie kochanie- powiedział tata. Chyba nie zrozumiał co powiedziałam
Po chwili oby dwoje w ekspresowym tempie podnieśli się do pozycji siedzącej.
-ZARAZ CO!?!?- wykrzyknęli chórem z szeroko otwartymi oczami- Skarbie ,przecież to przecudownie!Daj nam przeczytać!
Wręczyłam list mamie, która od razu pokazała go także tacie.
-Co tu się dzieje!? Czemu krzyczycie o 2 w nocy!?- mój kochany braciszek z impetem otworzył drzwi i z mordem w oczach spojrzał na każde z nas.
Tak, mam brata. Ma na imię Matthew i jest ode mnie 3 lata starszy. Matt jest idealną mieszaniną moich rodziców. Ma kruczo czarne włosy , piegi i przystojną twarz po naszym tacie oraz zielone oczy i średnio opaloną skórę po mamie. Dzięki temu, że trochę trenuje ma niezłe ciało [dop. Autorki -bez podtekstów proszę ;)] i jest marzeniem nie jednej dziewczyny.
-Matt nie uwierzysz co się stało! - podbiegłam do niego i z całej siły go przytuliłam- Przyjęli mnie do Hogwartu!!
-ŻE CO!?!? Siostrzyczko jestem z ciebie taki dumny!- odwzajemnił uścisk podnosząc mnie i obracając wokół własnej osi.- Ale zaraz... przecież ty jesteś za młoda! - zatrzymał się i spojrzał na mnie zdziwiony
-Też jestem zdziwiona, ale to prawda rodzice mają list.
Matt podszedł do rodziców i tak jak oni zaczął go czytać. Po paru chwilach mój brat zpowrotem podbiegł do mnie i mocno mnie uściskał.
-Nie mogłem mieć lepszej siostry. Nie dość, że piękna, uprzejma i mądra to jeszcze wyjątkowa dla Hogwartu.- jego oczy się zaszkliły, a ja miałam ochotę płakać razem z nim. Jest najlepszy zawsze się o mnie troszczy i pomaga.
-Przestań, bo będę płakać. Wiesz, że teraz będziesz miał ułatwione zadanie z pilnowaniem mnie? - zapytałam rozbawionym głosem.
-Tak. Zdecydowanie, jeśli będziemy chodzić do jednej szkoły to będzie mi łatwiej chronić moją kochaną młodszą siostrzyczkę przed takimi pajacami jak Harris.- powiedział i szeroko się uśmiechnął, a ja cichutko zaśmiałam się na jego słowa.
Taylor Harris to najlepszy przyjaciel Matta. Brunet o błękitnych oczach i pięknym uśmiechu odkąd się tylko znamy na żarty próbuje mnie poderwać. Skąd wiem ,że na żarty? Sam mi kiedyś powiedział ,że po prostu lubi denerwować tym mojego brata. Chłopcy poznali się na pierwszym roku w Hogwarcie. Oby dwaj są bardzo podobni względem wielu czynników. Tak właściwie to jedyna niby duża według niektórych różnica to to, że brunet jest pół krwi. Na szczęście ja i mój brat nie zwracamy uwagi na status krwi.
Jeszcze chwilę rozmawialiśmy z rodzicami o tym jak to się stało, że przyjęli mnie o rok za wcześnie. Potem wszyscy zgodnie stwierdziliśmy ,że dzisiaj mamy jeszcze dużo pracy i przygotowań do moich rodzinnych urodzin i, że powinniśmy iść już spać. Z Mattem poszliśmy jeszcze do kuchni zrobić sobie ciepłe mleko na lepszy sen. Zabraliśmy kubki z gorącymi napojami i po wejściu na piętro rozeszliśmy się do swoich pokoi. Piłam ciepłą ciecz myśląc o tym co zdarzyło się dzisiejszego dnia, chociaż zaczął się on dopiero 3 godziny temu. Emocje jeszcze jakiś czas nie pozwalały mi zasnąć. Jednak po około 15 minutach ciepłe mleko i zmęczenie dało o sobie znać, gdyż usnęłam.
<●○×○●>
Witajcie! Oto pierwszy rozdział mojej historii. Mam nadzieję że się spodobał i będziecie czytać dalej😊.
CZYTASZ
Mysterious Slitherin
FanfictionKatherine to z pozoru normalna nastolatka, dobra córka, utalentowana czarownica i cicha uczennica Hogwartu z domu Salazara Slitherina. Jej dom nie traktuje jej jak swojej i mało kto wie, że w ogóle istnieje. Z natury jest bardziej jak Gryfonka i naw...