Z szybko bijącym sercem odwróciłam się w stronę dochodzącego głosu, ale osoba którą zobaczyłam nie wzbudziła we mnie strachu lecz ogromną złość. Weszłam do garderoby, zajęłam z głowy turban i wysuszyłam włosy suszarką. Włożyłam białą bieliznę, po czym ubrałam czarne rurki i minimalnie za dużą ciemno-zieloną bluzkę z długim rękawem. Całość dopełniłam wybraną wcześniej czapką i białymi trampkami za kostkę. Po ubraniu się wróciłam do pokoju po to, aby nakrzyczeć na "włamywacza", kiedy ten spokojnie siedział na fotelu czytając czasopismo o czarodziejach.
- Harry Jamesie Potterze! Jesteś kompletnym kretynem, zboczeńcem i na dodatek włamywaczem! Co ty tu w ogóle robisz?! I skąd wiesz gdzie mieszkam?! - Krzyknęłam ze złością na zaskoczonego moim uniesieniem chłopaka.
- Po pierwsze: Ała moje uszy! Nie krzycz na mnie. Po drugie nie zgadzam się z żadnym z określeń jakich użyłaś w moją stronę. Po trzecie jako twój najlepszy przyjaciel musiałem sprawdzić czy wszystko w porządku po tym jak opuściłaś lekcje, więc zapytałem twojego brata gdzie mogę Cię znaleźć, a on wskazał mi to miejsce. Po czwarte patrz po trzecie.
- Nie jesteś zboczony, tak? A to ciekawe, bo fakt, że odzywałeś się do będącej w samym ręczniku dziewczyny tak jakby to było kompletnie normalne zaprzecza twoim słowom. - Powiedziałam zakładając ręce na piersiach. - Z Mattem policzę się jutro. Tak swoją drogą to która godzina?
- 15:45 mamy pół godziny chyba, że nie idziesz z nami.
- Idę, ale zanim wyjdziemy muszę skończyć makaroniki. Chcesz mi pomóc Harry? - Zapytałam idąc w stronę kuchni.
- Czy ty powiedziałaś makaroniki?
- Dokładnie to powiedziałam.
- Dziewczyno jeszcze się pytasz?! Do roboty tylko gdzie ty je robisz? Przecież w pokojach nie ma do tego warunków. - Powiedział mój przyjaciel.
- A czy ktoś powiedział, że mój pokój jest taki jak inne? Bo garderoba dla jednej osoby chyba nie jest spotykana w każdym dormitorium.
- No niby nie, ale skoro to nie normalna sypialnia jak inne to czemu akurat ty tu mieszkasz? - Zapytał jakby czegoś nie rozumiał.
- Pierwszego dnia w Hogwarcie po tym jak tiara przydzieliła mnie do Slitherinu okazało się, że w domu węża zabrakło dla mnie sypialni. Profesor McGonagall zajęła się problemem i przydzieliła mi ten dawniej mikroskopijny pokoik, żebym miała się gdzie podziać, lecz użyłam czarów aby zmienić jego wizerunek. - Mówiłam wchodząc do kuchni. - Witaj w mojej w pełni wyposażonej kuchni. - Teatralnym ruchem ukazałam mu pomieszczenie.
- Wow. Nieźle się urządziłaś. Ile czasu mieszkałaś w małej przestrzeni zanim zmieniłaś ją w tą kawalerkę? - Zapytał oglądając wystrój kuchni.
- Zależy o co dokładnie pytasz. To lokum dwa razy było dopracowywane, gdyż z biegiem czasu potrzebowałam więcej miejsca.
- Pytam o pierwszy raz.
- Po tym jak zostałam tu przydzielona pokój był w pierwotnym stanie przez około... - Przerwałam próbując sobie przypomnieć - Pięć godzin? Sześć? Jedno z dwóch - Odpowiedziałam wyjmując z piekarnika "skorupki".
- Jak w tak krótkim czasie udało ci się dokonać tak dużych zmian? - Podstawił sobie pod nos miskę z nadzieniem i zaczął podjadać.
- Zostaw, bo do makaroników zabraknie. - Uderzyłam go lekko w rękę. - Z pomocą magii można zrobić wszystko.
- W wieku 11 lat byłaś w stanie czarować na takim poziomie? Kiedy ja tu przyszedłem nie wiedziałem o magii prawie nic. - Zaczął robić makaroniki.
CZYTASZ
Mysterious Slitherin
FanfictionKatherine to z pozoru normalna nastolatka, dobra córka, utalentowana czarownica i cicha uczennica Hogwartu z domu Salazara Slitherina. Jej dom nie traktuje jej jak swojej i mało kto wie, że w ogóle istnieje. Z natury jest bardziej jak Gryfonka i naw...