6.Śpiew nad jeziorem

221 5 0
                                    

Z szybko bijącym sercem odwróciłam się w stronę dochodzącego głosu, ale osoba którą zobaczyłam nie wzbudziła we mnie strachu lecz ogromną złość. Weszłam do garderoby, zajęłam z głowy turban i wysuszyłam włosy suszarką. Włożyłam białą bieliznę, po czym ubrałam czarne rurki i minimalnie za dużą ciemno-zieloną bluzkę z długim rękawem. Całość dopełniłam wybraną wcześniej czapką i białymi trampkami za kostkę. Po ubraniu się wróciłam do pokoju po to, aby nakrzyczeć na "włamywacza", kiedy ten spokojnie siedział na fotelu czytając czasopismo o czarodziejach.

- Harry Jamesie Potterze! Jesteś kompletnym kretynem, zboczeńcem i na dodatek włamywaczem! Co ty tu w ogóle robisz?! I skąd wiesz gdzie mieszkam?! - Krzyknęłam ze złością na zaskoczonego moim uniesieniem chłopaka.

- Po pierwsze: Ała moje uszy! Nie krzycz na mnie. Po drugie nie zgadzam się z żadnym z określeń jakich użyłaś w moją stronę. Po trzecie jako twój najlepszy przyjaciel musiałem sprawdzić czy wszystko w porządku po tym jak opuściłaś lekcje, więc zapytałem twojego brata gdzie mogę Cię znaleźć, a on wskazał mi to miejsce. Po czwarte patrz po trzecie.

- Nie jesteś zboczony, tak? A to ciekawe, bo fakt, że odzywałeś się do będącej w samym ręczniku dziewczyny tak jakby to było kompletnie normalne  zaprzecza twoim słowom. - Powiedziałam zakładając ręce na piersiach. - Z Mattem policzę się jutro. Tak swoją drogą to która godzina?

- 15:45 mamy pół godziny chyba, że nie idziesz z nami.

- Idę, ale zanim wyjdziemy muszę skończyć makaroniki. Chcesz mi pomóc Harry? - Zapytałam idąc w stronę kuchni.

- Czy ty powiedziałaś makaroniki?

- Dokładnie to powiedziałam.

- Dziewczyno jeszcze się pytasz?! Do roboty tylko gdzie ty je robisz? Przecież w pokojach nie ma do tego warunków. - Powiedział mój przyjaciel.

- A czy ktoś powiedział, że mój pokój jest taki jak inne? Bo garderoba dla jednej osoby chyba nie jest spotykana w każdym dormitorium.

- No niby nie, ale skoro to nie normalna sypialnia jak inne to czemu akurat ty tu mieszkasz? - Zapytał jakby czegoś nie rozumiał.

- Pierwszego dnia w Hogwarcie po tym jak tiara przydzieliła mnie do Slitherinu okazało się, że w domu węża zabrakło dla mnie sypialni. Profesor McGonagall zajęła się problemem i przydzieliła mi ten dawniej mikroskopijny pokoik, żebym miała się gdzie podziać, lecz użyłam czarów aby zmienić  jego wizerunek. - Mówiłam wchodząc do kuchni. - Witaj w mojej w pełni wyposażonej kuchni. -  Teatralnym ruchem ukazałam mu pomieszczenie.

- Wow. Nieźle się urządziłaś. Ile czasu mieszkałaś w małej przestrzeni zanim zmieniłaś ją w tą kawalerkę? - Zapytał oglądając wystrój kuchni.

- Zależy o co dokładnie pytasz. To lokum dwa razy było dopracowywane, gdyż z biegiem czasu potrzebowałam więcej miejsca.

- Pytam o pierwszy raz.

- Po tym jak zostałam tu przydzielona pokój był w pierwotnym stanie przez około... - Przerwałam próbując sobie przypomnieć - Pięć godzin? Sześć? Jedno z dwóch - Odpowiedziałam wyjmując z piekarnika "skorupki".

- Jak w tak krótkim czasie udało ci się dokonać tak dużych zmian? - Podstawił sobie pod nos miskę z nadzieniem i zaczął podjadać.

- Zostaw, bo do makaroników zabraknie. - Uderzyłam go lekko w rękę. - Z pomocą magii można zrobić wszystko.

- W wieku 11 lat byłaś w stanie czarować na takim poziomie? Kiedy ja tu przyszedłem nie wiedziałem o magii prawie nic. - Zaczął robić makaroniki.

Mysterious SlitherinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz