10. Bal Bożonarodzeniowy (2/2)

145 7 0
                                    

25 grudnia 1994 r 19:52

Im bliżej Wielkiej Sali jesteśmy tym bardziej żałuję całego tego pomysłu. Niestety teraz już nie mogę zmienić zdania, bo właśnie wchodzimy z Haną do Wielkiej Sali. Przed nami idzie Hermiona przywitałabym się z nią, ale nie chcę jej psuć wieczoru. Kiedy Hermiona weszła do Sali wszystkie oczy były zwrócone na nią i dało się usłyszeć ciche szepty. Trzeba jej to przyznać wyglądała przepięknie. Do tego pierwszy raz widziałam u niej taki uśmiech. Porwał ją jej partner. Z tego co mi się wydaje chyba nazywał się Victor. Weszłyśmy za nią. Na chwilę wszystkie szepty ustały po czym były jeszcze głośniejsze niż kiedy weszła Hermiona. W pewnym momencie usłyszałam czyjąś rozmowę

- Kim jest ta białowłosa dziewczyna?

- Nie znam jej.

- A ona nie jest z Akademii Magii Beauxbatons?

- Możliwe wcześniej jej tu nie widziałem.

Speszyłam się. Nie lubię skupiać na sobie uwagi. Z drugiej strony to smutne, że to mój czwarty rok w Hogwarcie, a niektórzy nie wiedzą nawet, że chodzimy do jednej szkoły. Chociaż może przesadzam, to moja wina. Nie jem na stołówce nie mieszkam z innymi uczniami mojego domu, na lekcjach zawsze siedzę z tyłu, przez ostatnie 2 i pół roku miałam włosy pofarbowane na czarno, a jedynym miejscem gdzie można mnie spotkać poza salami lekcyjnymi jest biblioteka, w której też zazwyczaj nie siedzę za długo, bo wolę czytać w zaciszu mojego pokoju.

- Mogę panią prosić. - Usłyszałam głos Taylora, który wyrwał mnie z zamyślenia. Wyciągał do mnie dłoń. Uśmiechnęłam się po czym złapałam jego dłoń, a on odprowadził mnie do naszego towarzystwa.

- Siostra wyglądasz pięknie! -Zachwycił się mój brat. - Zgaduję, że to ta sukienka była w paczce od mamy.

- Dziękuję i nie pomyliłeś się. - Odpowiedziałam lekko się śmiejąc

- Cieszę się, że jednak zdecydowałaś się przyjść i nie zostawiłaś mnie na lodzie Katie. - Powiedział Tay z wdzięcznością przytulając mnie. 

- Podziękuj naszej mamie i Hanie. To dzięki nim tu jestem.

- Hana kocham cię - Palnął Tay, a Matthew rzucił mu tylko wściekłe spojrzenie. Na co Hanabi tylko z uśmiechem przewróciła oczami, a Harris dodał - po przyjacielsku oczywiście, a cioci kupię czekoladki za taką przysługę.

- Ej ja też chcę czekoladki!- Oburzyła się japonka 

- No dobra. Ty też dostaniesz czekoladki Hana.- Uległ błękitnooki 

Cała ta sytuacja mnie bawiła. Rozejrzałam się po Wielkiej Sali, a mój wzrok zatrzymał się na stalowych tęczówkach wpatrujących się we mnie. Nie mogłam powstrzymać lekkiego uśmiechu który wkradł się na moje usta. Chłopak odwzajemnił uśmiech i jeszcze chwilę wpatrywaliśmy się sobie w oczy. Po czym z transu wyrwał mnie głos Taylora pytający czy zatańczę. Oczywiście zgodziłam się, bo w sumie to chyba po to tu przyszłam. I tak zostałam porwana do tańca przez Harrisa.

Draco 25 grudnia 1994 r 19:57

Bal się jeszcze teoretycznie nie zaczął, a Pansy już mnie denerwuje. Katherine mówiła, że nie przyjdzie i tak właściwie to wolałbym teraz siedzieć z nią niż tutaj. Nagle wszyscy spojrzeli w jedno miejsce i zaczęli szeptać. Odwróciłem się zaciekawiony cóż tak wszystkich zainteresowało. Naprawdę wszyscy patrzą na tą szlamę Granger? Moim zdaniem nic specjalnego, chociaż wygląda lepiej niż zazwyczaj i chyba pierwszy raz nie ma grymasu na twarzy. Nie rozumiem czemu Krum ją zaprosił, ale to nie moja sprawa. Już odwracałem wzrok od wejścia kiedy nagle na Sali nastała kompletna cisza po czym dało się usłyszeć jeszcze głośniejsze szepty. Mało mnie to interesowało, ale usłyszałem słowa, które zdecydowanie zmieniły moje zdanie.

-Kim jest ta białowłosa dziewczyna? Wygląda jak grecka bogini albo nimfa.

Odwróciłem się i przez moment nie wierzyłem własnym oczom. Katherine stała w śnieżnobiałej sukience rzeczywiście przypominającej grecką togę. Wyglądała jak nimfa, kiedy na nią patrzyłem miałem w głowie powiew wiosennego wiatru i kwitnące przebiśniegi. Była piękna nie mogłem oderwać od niej wzroku. Nie chciałem tego robić. Ten widok po prostu mnie cieszył. Wtedy podszedł do niej Harris i zabrał ją do jej brata i przyjaciółki. Mimo to nie byłem w stanie oderwać od niej wzroku. Kiedy zobaczyłem Harrisa przytulającego Rine coś zaczęło się we mnie gotować. Po chwili Rine spojrzała w moją stronę. Kiedy mnie zobaczyła lekko się uśmiechnęła. Kąciki moich ust mimowolnie się uniosły. Przez chwilę patrzyliśmy sobie w oczy, ale Harris zaprosił ją do tańca więc urwała kontakt wzrokowy. W napływie emocji odwróciłem się do Pansy i zaprosiłem do tańca. Minęło około pół godziny kiedy zobaczyłem Katherine wychodzącą z Wielkiej Sali, więc pod pretekstem wyjścia do łazienki podążyłem za blondwłosą. Prawie ją zgubiłem, ale na szczęście Zatrzymała się na dziedzińcu. Była w letniej sukience na mrozie. Podszedłem do niej zdejmując swoją szatę i okryłem ją nią. Trochę się przestraszyła, ale kiedy mnie zobaczyła znowu się uspokoiła. 

- Draco ubierz tą szatę bo się przeziębisz. - Powiedziała z troską w głosie.

- Jeśli mi ją oddasz to nabawisz się zapalenia płuc. -Odpowiedziałem z taką samą troską.

- A jeśli jej nie oddam to ty będziesz chory i  kto się wtedy tobą zajmie? - Nie dawała za wygraną.

- Ty się mną zajmiesz. - Wypaliłem bez zastanowienia. Katherine patrzyła na mnie z szokiem na twarzy i oblała się rumieńcem. - Mam pomysł. Daj mi szatę.

Bez sprzeciwu oddała mi moją szatę. Ubrałem ją po czym złapałem Za przednie części szaty i rozłożyłem ręce. Katherine patrzyła na mnie zdezorientowana. 

- No choć w ten sposób nam obojgu będzie cieplej. - Powiedziałem z uśmiechem

Znowu oblała się rumieńcem przez co wyglądała jeszcze piękniej. Po chwili zastanowienia podeszła do mnie i się przytuliła. Objąłem ją tak aby okryć ją jak najbardziej szatą. Była tak drobna, że miała głowę na moim torsie. Miałem wrażenie, że trzymam w swoich rękach cały swój świat. Bałem się ruszyć, bo wydawała się tak krucha, że przy najmniejszym ruchu mogłaby się rozbić. Nie chciałem jej puszczać. Zdecydowanie nie chciałem, żeby to przyjemne ciepło zniknęło. Czułem jak zalewa mnie rumieniec. Ta kruszynka doprowadziła do tego, że ja się zarumieniłem. Co jest ze mną nie tak?

Katherine

Nie wiem czemu zgodziłam się na ten pomysł z dzieleniem szaty, ale poza tym, że czułam się trochę niezręcznie było po prostu idealnie. Draco był cieplutki i miał naprawdę ładne perfumy. Było mi tak dobrze w jego obecności. Nie chciałam żeby mnie puszczał. Chciałam trwać tak jak najdłużej. Bałam się, że zaraz stwierdzi, że ma coś do załatwienia i zniknie. Wtuliłam się w niego jeszcze bardziej chcąc jak najdłużej cieszyć się jego bliskością. Nie obchodziło mnie nawet to czy ktoś tu przyjdzie i nas razem zobaczy i rozpowie jakieś plotki w szkole czy to, że właśnie spaliłam buraka przed blondynem. Kiedy byłam w jego objęciach nic poza naszą dwójką nie miało znaczenia.

Narrator

W końcu oboje zaczęli marznąć więc wrócili do budynku i udali się do pokoju wspólnego ślizgonów, gdzie ogrzewali się przy kominku opowiadając różnorakie historie ze swojego życia. Kiedy nadszedł czas powrotu uczniów do dormitoriów, Draco odprowadził Katherine do jej wierzy i wrócił do swojej komnaty. Tego dnia obydwoje usnęli snując myśli o sobie nawzajem.

<●○×○●>

Hej kochani!

Mysterious SlitherinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz