13. Futrzasta sytuacja (2/2)

157 11 0
                                    

Weszłam do pomieszczenia w którym czekała już na mnie trójka nauczycieli. 

- Witam Katherine. Cóż takiego się stało, że musieliśmy się wszyscy spotkać? - Zapytał dyrektor Dumbledore.

- Witym dyrektorze. Witam także pana i panią profesor i dziękuję, że państwo przyszli. Poprosiłam o spotkanie w sprawie wyników eksperymentu. - Powiedziałam ze spokojem i powagą w głosie po czym odchyliłam szatę spod, której wyszła Zorra. 

- Widzę, że potwierdziłaś swoją tezę. Twoja podopieczna ma ludzkie oczy. Jednak czy musiałaś ubrać się w ten sposób, aby nam to pokazać panienko Chesteblood? - Tym razem pytanie zadał profesor Snape.

- Mój ubiór miał spełnić inną funkcję profesorze. - Powiedziałam zdejmując okulary jednak nie otwierając oczu. - Chodziło o to aby nikt nie zobaczył co się stało.

- A cóż się stało Katherine? - Zapytała zmartwiona moimi słowami profesor McGonagall

- Stało się to. - Powiedziałam jednym ruchem zdejmując szatę i otwierając oczy. Grono pedagogiczne było w szoku przez co na moje usta wkradł się triumfalny uśmiech, który ukazywał moje ostre kły. 

Pierwszy ciszę przerwał dyrektor.

- Gratuluję Katherine! Twój eksperyment ma niesamowite skutki. - Cała trójka podeszła do mnie dokładnie mi się przyglądając. - Jako, że wyniki twojego eksperymentu mogą wzbudzić zainteresowanie świata magii i zdobyć rozgłos naszej szkoły, nie mam chyba innego wyboru jak przyznać Slitherinowi 200 punktów. Tacy wybitni uczniowie to skarb.Prawda Severusie? - Zwrócił się do czarnowłosego mężczyzny.

- Ależ oczywiście panie dyrektorze. - Odpowiedział wciąż patrząc na mnie z pogardą.

Nie rozumiem co ten człowiek do mnie ma. Jestem czystej krwi, moje oceny z eliksirów są bardzo dobre jak na jego sposób oceniania, do tego zdobywam punkty dla mojego domu. Więc czemu tak bardzo mną gardzi. Wiem, że nie pasuję do domu węża, ale jako nauczyciel mógłby okazać trochę empatii i zrozumienia. Miałam wrażenie, że tolerował mnie tylko z powodu moich ocen i domu, ale jeśli miałby opcję pozbycia się mnie zrobiłby to bez zawahania. Trójka nauczycieli zadała mi jeszcze parę pytań i chwilę mi się przyglądała po czym wszyscy postanowili wrócić do swoich zajęć. Wyszłam z Zorrą gabinetu i ruszyłyśmy w stronę mojego pokoju. Za mną wyszła ciocia Minerwa, która szybko mnie zatrzymała zamykając mnie w szczelnym uścisku.

- Twoja babcia byłaby dumna Katherine. Ja jestem dumna. Z takimi wynikami w tak młodym wieku daleko zajdziesz, a teraz zmykaj do pokoju żeby nikt cię nie zauważył. - Powiedziała z dumą w głosie. Kiwnęłam tylko mówiąc ciche dziękuję po czym znowu ruszyłam do swojej komnaty.

Weszłam do pomieszczenia jednocześnie zdejmując szatę i okulary. Przeciągnęłam się gdyż byłam zmęczona po nieprzespanej nocy. Już chciałam sprawdzić, która godzina i ile mam czasu do przyjścia Dracona. Jednak nie było mi dane tego zrobić.

- Co jest?! - Usłyszałam za sobą zszokowany głos blondyna.

Odwróciłam się i spojrzałam na jego twarz. Oczy wyszły mu z orbit i wyglądał jakby opadła mu szczęka.

- Ostrzegałam, że mogę wyglądać inaczej niż zwykle. - Uśmiechnęłam się nieco zawstydzona. Nie spodziewałam się po nim takiej reakcji.

Wstał z fotela i powoli do mnie podszedł. Było mi głupio więc odwróciłam wzrok. Chłopak spojrzał na mnie i uśmiechnął się delikatnie, po czym złapał za moją brodę i obrócił moją twarz w swoją stronę. Spojrzał mi prosto w oczy i powiedział :

- Wyglądasz uroczo z tymi uszami i ogonem. A twoje oczy mimo, że wyglądają dziko nadal mają te piękne iskierki. - Powiedział ciągle patrząc mi w oczy. 

Czułam jak oblewam się szkarłatnym rumieńcem. Nie wiedziałam co powiedzieć jego słowa po prostu mnie zamurowały. Z gardła nie chciało się wydobyć nawet pojedyncze słowo, a ciało nie mogło się ruszyć nawet o milimetr. Nagle chłopak odskoczył ode mnie i zaczął szybko przepraszać. Na ten widok lekko zachichotałam. Wyglądał słodko kiedy był zakłopotany. Kiedy usłyszał mój śmiech uśmiechnął się. 

- On bardzo cię lubi Katherine. Czuję jego feromony. Podobasz mu się. - Usłyszałam lekko piskliwy głosik mojej lisiej podopiecznej. Spojrzałam na nią i  już chciałam jej odpowiedzieć kiedy zdałam sobie sprawę, że z perspektywy blondyna będę wyglądała  jak wariatka. Później z nią porozmawiam.

Podeszłam do telewizora i włączyłam go przełączając na odpowiedni program. Następnie podeszłam do łóżka i na nim usiadłam, a chłopak podążył w moje ślady. Usiedliśmy i zaczęliśmy oglądać Wipeout. Uwielbiałam żarty Paula Danielsa kierowane do uczestników. Zakładaliśmy się z Draco kto wygra. Ja obstawiałam że wygra Philippa, a on twierdził, że to Steve wygra. To był najlepszy mugolski program rozrywkowy jaki znałam. Nie mogłam uwierzyć kiedy Steve przeszedł do finału. To Philipa zgadła praktycznie wszystkie poprawne odpowiedzi w drugiej rundzie. Draco skwitował tylko słowami: "A nie mówiłem?". Byłam wkurzona, ale cóż poradzę to tylko program rozrywkowy. Parę minut później byłam tak zmęczona, że usnęłam oglądając.

Draco

Podczas oglądania poczułem coś na swoim ramieniu. Spojrzałem w stronę ciężaru i lekko się uśmiechnąłem. Blondynka usnęła z głową na moim ramieniu. Była taka urocza kiedy spała. Spała z lekko rozchylonymi wargami przez co strasznie kusiło mnie, żeby ją pocałować, ale powstrzymałem się. Jedyne co zrobiłem to lekko zmieniłem jej pozycję. Delikatnie przełożyłem jej nogi nad swoje i przełożyłem jej głowę na swoją pierś. Spała po mojej lewej więc teraz pewnie słyszała bicie mojego serca. Wtuliła się we mnie jak małe dziecko, więc ja też ją objąłem i oparłem swój policzek o jej głowę. Nawet nie wiem w którym momencie usnąłem. Obudziłem się godzinę później wciąż trzymając blondynkę w objęciach. Było około 16 więc stwierdziłem, że na mnie już chyba pora. Powoli podniosłem zielonooką i ułożyłem delikatnie na łóżku. Wyłączyłem telewizor po czym jeszcze raz podszedłem do Katherine i złożyłem całusa na jej czole. Dziewczyna lekko uśmiechnęła się przez sen. Pogłaskałem Zorrę po czym jak najciszej wyszedłem z pomieszczenia. Przez całą drogę do pokoju wspólnego po głowie chodził mi obraz śpiącej blondynki prze co na mojej twarzy utrzymywał się wielki uśmiech. W końcu doszedłem do pokoju wspólnego.

- Czego się tak szczerzysz Malfoy. - Usłyszałem za sobą głos Pansy.

- Nie interesuj się Parkinson. - Rzuciłem z zamiarem udania się do mojego dormitorium.

- Serio Draco nie powiesz mi co tak bardzo cię cieszy? Swojej najlepszej przyjaciółce? - Jak dla mnie utraciła ten tytuł wraz z pojawieniem się Katherine. Jednak musiałem udawać przed wszystkimi, że jest po staremu. Nie chciałem narobić Kat problemu wiedziałem, że ślizgoni nie traktowali jej najlepiej. Nie wiedziałem jak mógłbym jej pomóc, a do puki nie mam planu nie mogę jej narażać .

- Serio Pansy. Nie wtryniaj nosa w nie swoje sprawy. - Powiedziałem ostro patrząc na nią kątem oka.

Była wkurzona, ale nic nie poradzę na to, że to nie jej sprawa i nie muszę jej o wszystkim mówić. Nie jest ani moją matką, ani moją dziewczyną, żebym musiał jej się spowiadać. Wszedłem do swojej komnaty i zacząłem się pakować.

Mysterious SlitherinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz