8.Kiedy wszyscy śpią...

183 6 0
                                    

Katherine 15 września 1994 r. 6:50

Idę właśnie pustym korytarzem w towarzystwie Draco, który nie daje mi szansy, aby skończyć moje chichotanie. Zmierzamy na śniadanie, ale wcześniej musieliśmy jeszcze wstąpić do pokoju wspólnego ślizgonów, aby chłopak zostawił sklonowane książki. Wszyscy musieli jeszcze smacznie spać, gdyż nie usłyszałam najmniejszego szmeru. No może poza chrapaniem. Od czterech lat nie przebywałam w tym pomieszczeniu. Nie żałowałam tego. Wolałam moje zacisze w wieży.

Pamiętam jak kiedyś Harry opowiadał mi o Malfoyu, ale jego wersja i zachowanie chłopaka przy mnie nie zgadzały się w żadnym stopniu poza jednym szczegółem. W obu przypadkach po nastolatku było widać dużą pewność siebie.

- Nie mogę uwierzyć, że dopiero po trzech latach wspólnej nauki poznałem tak wspaniałą dziewczynę jak ty. - Powiedział blondyn ukazując mi swoje białe zęby, a na moje policzki wkradł się lekki rumieniec. Próbowałam je ukryć odwracając głowę i chyba mi się udało.

- Co ty na to żebyśmy zagrali w 15 pytań? - Zapytał szarooki.

- Z przyjemnością, ale ty zaczynasz. - Odpowiedziałam bez zastanowienia.

- Dobrze. A więc jak nazywają się twoi najlepsi przyjaciele? - Zapytał po chwili namysłu.

- Harry, Ron, Taylor i mój brat Matthew. - Odpowiedziałam od razu, gdyż nie musiałam się nad tym długo zastanawiać.

- Masz przyjaciół tylko w męskiej części Gryffindoru? - Blondyn nie ukrywał zdziwienia.

- Tak jakoś wyszło, a jak nazywają się twoi przyjaciele?

- Vincent, Gregory, Pansy, Milicenta i mam nadzieję, że za jakiś czas także ty. - Drugą część zdania powiedział o wiele ciszej, ale i tak to słyszałam.

Doszliśmy do jadalni równo o 7. Na moje szczęście stołówka była pusta no może poza paroma "kelnerami" którzy roznosili jedzenie po stołach każdego z domów. Usiedliśmy na ławce przy stole, rozglądając się za czymś smacznym. Zlokalizowałam śliczne zielone jabłko i już prawie miałam je w dłoni kiedy Draco zgarnął mi je z przed nosa.

- Hej! Ja chciałam to jabłko! - Zrobiłam złą minę i założyłam ręce na piersiach.

- Masz jeszcze z 5 innych, dlaczego akurat to? - Zapytał jakby w ogóle się tym nie przejął. - Poza tym czy ktoś mówił ci kiedyś, że słodko wyglądasz kiedy się złościsz? - Spojrzał na mnie kątem oka, a jego wargi ułożyły się w zawadiacki uśmiech.

- Jem tylko zielone jabłka, czerwone są zbyt słodkie i miękkie i wcale nie wyglądam słodko. - Zrobiłam się czerwona ze złości.

- Już spokojnie. Podzielę się z tobą tym jabłkiem, ponieważ sam nie jadam czerwonych. - Wziął nóż i przekroił jabłko na dwie części, jedną podając mnie. - I tak, właśnie, że wyglądasz. - Dopowiedział po chwili, a ja spojrzałam na niego gniewnym spojrzeniem. Niestety chłopak tego nie widział, gdyż patrzył przed siebie. Jedliśmy w ciszy, ale nie tej niezręcznej, a zaliczającej się raczej do tej przyjemnej i lekko tajemniczej.

<<<<<Time skip>>>>>

Po przyjemnie spędzonym śniadaniu i skończonych lekcjach postanowiłam przejść się i obejrzeć trening ślizgonów w Quidditchu. Kiedy rano Malfoy odprowadzał mnie do mojego dormitorium zasugerował, że mogłabym wpaść. Powiedziałam, że jeśli nie będę miała dużo nauki to z chęcią przyjdę i właśnie w taki sposób znalazłam się na szkolnym boisku. Zanim pójdę na trybuny chcę przywitać się z moim nowym kolegą. Podeszłam do machającego mi Draco, który stał dalej niż reszta drużyny i przywitałam się z nim.

Mysterious SlitherinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz