25 sierpnia 1991 r 15:38 (przeszłość)
Katherine
Właśnie wracam z zakupów na ulicy Pokątnej. Kupiliśmy wszystkie potrzebne książki, sosnową różdżkę 10 cali ze łzą feniksa i łuską smoka. Moja mama wybrała mi najlepszej jakości szatę. Matt pomógł mi wybrać moje nowe zwierzątko. Może was to zdziwi ,ale pokochałam całym sercem szczenie pieśca lub bardziej potocznie lisa polarnego. Kiedy tylko to małe stworzonko spojrzało na mnie swoimi wielkimi szmaragdowymi oczami po prostu się w nim zakochałam. Zwierzak jest samiczką, więc postanowiłam nazwać ją Zorra.
Dwa tygodnie temu razem z rodzicami wysłaliśmy odpowiedź profesor McGonagall wraz z zapytaniem czy aby nie zaszła jakaś pomyłka. Otóż po tygodniu dostaliśmy list powrotny mówiący ,że nie zaszła żadna pomyłka, a grono pedagogiczne oczekuje mojego przyjazdu wraz z resztą uczniów Szkoły Magii i Czarodziejstwa.
1 września 1991 r 10:35
Od dobrych 15 minut moja mama i tata przytulają mnie, Matta i Taya, mówiąc nam jak to bardzo będą za nami tęsknić i jak pusto będzie bez nas w domu. Tak, moi rodzice traktują Taylora ja swoje trzecie dziecko. Tak właściwie to można powiedzieć, że cała nasza rodzina go tak traktuje.
Dokładnie 10 minut przed odjazdem moi rodzice łaskawie postanowili wypuścić nas ze swoich objęć i pozwolić nam wejść do pociągu. Usiedliśmy we trójkę w wolnym przedziale. Po chwili doszedł do nas przyjaciel Matta i Taya - Jerry. Niestety, tak jak Harrisa znam na wylot, tak Ross był mi prawie obcy. Chłopak zajął miejsce naprzeciwko mojego brata i wtedy zaczęli nie zbyt interesującą mnie rozmowę o jakiejś drużynie footballowej. Przy odjeździe wszyscy machaliśmy rodzicom na pożegnanie. Po paru chwilach zdecydowałam, że wypuszczę Zorre z klatki. Na malutkim stoliku pod oknem położyłam moje ulubione dzieło Marka Twaina - ,, Przygody Tomka Sawyera". Gdy lisiczka wygodnie usadowiła się na moich kolanach wzięłam do ręki lekturę i otworzyłam w odpowiednim miejscu. Moje kruczo czarne włosy ciągle spadały na moje oczy, a okulary zjeżdżały mi z nosa przeszkadzając mi w czytaniu. Tak, zmieniłam kolor włosów stwierdziłam, że mój nietypowy odcień blondu może przykuć czyjąś uwagę, której za wszelką cenę chcę uniknąć. Oczywiście po pewnym czasie pewnie przestanę je chować i wrócę do ukochanego blondu, ale puki co wolę nie ryzykować wyśmianiem mnie. Do tego zmieniając ich kolor chociaż w małym stopniu upodobniłam się do mojego brata.
Po 2 godzinach jazdy postanowiłam się przespać. Co najśmieszniejsze po 30 minutach zaciekłej dyskusji na temat górowania jednej drużyny footballowej nad innymi chłopcy po prostu usnęli. Miałam półtorej godziny kompletnej ciszy, relaksu oraz odprężenia przez głaskanie mięciutkiego futerka mojej małej podopiecznej. Odłożyłam książkę na stoliczek i nie przestając głaskać lisiczki usnęłam w mgnieniu oka.
Gdy dojechaliśmy na miejsce jakiś olbrzym zwołał do siebie wszystkie pierwszaki w tym mnie. Wnioskując z opowieści brata domyślam się ,że ten olbrzym to nie jaki Hagrid. Gdy zestresowana zmierzałam sama w stronę gajowego przez przypadek wpadłam na zielonookiego bruneta w drucianych okularach. Chłopak odwrócił się w moją stronę po czym, mówiąc z troską abym bardziej uważała, uśmiechnął się do mnie życzliwie. Niestety już w pierwszej godzinie mojego pobytu w wymarzonej szkole zrobiłam z siebie wariatkę i bez przeprosin, tuląc do siebie klatkę z moim zwierzakiem, uciekłam z tamtąd z przerażeniem.
Hagrid zaprowadził nas do wielkiej jadalni, w której stały cztery bardzo długie stoły dla uczniów każdego z domów oraz jeden trochę krótszy ustawiony prostopadle do reszty przeznaczony najprawdopodobniej dla profesorów oraz dyrektora. Jadnak największe wrażenie zrobiły na mnie wiszące w powietrzu świece. Wyglądały one przepięknie ze względu na to, że dodawały one niesamowitego klimatu. Postanowiłam usiąść w towarzystwie mojego brata. Dołączyłam do Matta siedzącego przy stole gryfonów. Wepchnęłam się pomiędzy starszego Chesteblooda, a Harrisa, którzy postanowili zagadać mnie aż nadejdzie moja kolej na podejście do tiary przydziału. Działało puki nie usłyszałam mojego imienia i nazwiska.
- Katherine Chesteblood. - W tym momencie moje serce zamarło zaraz zostanę przydzielona do jednego z domów mojej wymarzonej placówki edukacji.
Z przerażeniem wstałam od stołu i zaczęłam kierować się w stronę krzesła i profesor McGonagal. Gdy tylko nauczycielka założyła mi tiarę na głowę moje ciało zastygło w miejscu.
- Hmmm... Czysta krew... Cała rodzina była w domu gryfa, ale ona jest wyjątkowa... Daleko zajdzie... Boi się kontaktów z innymi ludźmi... - Mamrotała pod nosem tiara, a moja głowa była pełna obaw typu, a ,,Co jeśli nigdzie się nie nadaję?".
- Slitherin! - Wykrzyknął nagle kapeluszo podobny przedmiot, a moje dotychczas zamknięte oczy otworzyły się jak najbardziej mogły.
Uczniowie domu węża zaczęli wiwatować i dopiero w tym momencie zdałam sobie sprawę co tak naprawdę się przed chwilą wydarzyło. Jestem pierwszą osobą w mojej rodzinie od naprawdę wielu pokoleń, która nie jest częścią domu imienia Godryka Gryffindora. Gdy wstałam z krzesła profesor Minerwa szepnęła mi do ucha, abym po zakwaterowaniu się wstąpiła do jej biura, gdyż chce mi coś przekazać.
Pare osób po mnie wyczytano imię chłopca, który z wyglądu przypominał mnie. Był szczupły, miał platynowe włosy i bladą karnację różniliśmy się jednak kolorem oczu, który w jego przypadku wydawał się być stalowy tak samo zimny jak jego spojrzenie, oraz charakterem, na pierwszy rzut oka było widać, że chłopak jest bardzo pewny siebie, a jego mniemanie o sobie jest zdecydowanie wyższe niż sam Mount Everest.
Po pewnym czasie zauważyłam, na krześle chłopaka na którego wpadłam gdy szłam na zbiórkę pierwszaków przy gajowym. Teraz wiem, że już pierwszego dnia szkoły wpadłam na ,,wielkiego" Harrego Pottera.
Wróciłam myślami do stalowookiego. Niby po zachowaniu chłopaka można było dowiedzieć się o nim wszystkiego, jednak coś w nim mnie zainteresował, niestety do tej pory nie wiem co. Wiem jednak, że ma w sobie coś co mnie intryguje i, że ten chłopak zmieni moje życie o 180°.
Draco Malfoy nie raz pojawi się na mojej drodze.
<●○×○●>
Hej kochani!! Jak się podoba nowy rozdział? Jeśli pojawiają się błędy poprawiajcie mnie. I do następnego!❤❤
CZYTASZ
Mysterious Slitherin
FanfictionKatherine to z pozoru normalna nastolatka, dobra córka, utalentowana czarownica i cicha uczennica Hogwartu z domu Salazara Slitherina. Jej dom nie traktuje jej jak swojej i mało kto wie, że w ogóle istnieje. Z natury jest bardziej jak Gryfonka i naw...