23~ Allá Voy.

395 66 6
                                    

  Roz­sta­nia by­wają trud­ne. W szczególności, gdy nie jes­teś pew­ny jut­ra i trud­no Ci kreować jakąkol­wiek przyszłość. Roz­sta­nia by­wają trud­ne. Ale ludzie się roz­stają... Spraw­dzają połącze­nia, pa­kują ba­gaże, od­pro­wadzają się na po­ciąg, pat­rzą w smugę od­la­tujące­go sa­molo­tu... Roz­sta­nia by­wają trud­ne. Lecz trze­ba trwać. To je­dyne an­ti­dotum. Prze­cież z niektórych podróży kiedyś w końcu się wraca.   

W pełni oddali się sobie. Argentyńczyk wplótł palce w długie, sięgające do pasa włosy dziewczyny. Chciała, aby ten pocałunek trwał jak najdłużej, jednak rozum wołał co innego. Mruknęła niezadowolona i odsunęła się od blondyna, a ten rzucił jej niezadowolone spojrzenie.

- Dlaczego przerwałaś? - zapytał przeszywając ją wzrokiem. Simonetti podbiegła do włącznika światła i zapaliła je w całym domu, po czym wróciła do przybysza.

- Wracasz po kilku latach i tak o się ze mną liżesz? - złożyła ręce na piersi i wyprostowała nogi. Przygryzła dolną wargę. Podeszła do drzwi i zamknęła je, aby zimne powietrze nie dostawało się do mieszania. Dobiegł do niej charakterystyczny szmer, towarzyszący każdemu, kto schodzi ze schodów. Po jej ciele przebiegł dreszcz. Skamieniała, i nie odwróciła się w stronę środka domu. Wbiła wzrok w ścianę obok i czekała na dalszy rozwój spraw. 

- Co on tu robi? Po co wrócił? - zapytał Meksykanin, łapiąc za rączkę od bagażu na kółkach. Po mieszkaniu rozniosła się głucha cisza. - Odpowiedz mi do cholery?!

- Myślisz że ja wiem po co wrócił? - odpowiedziała pytaniem na pytanie, bojąc się reakcji Alvareza. Wiedziała, że taki gest rozgniewa go jeszcze bardziej. - Po prostu zapukał, otworzyłam i...

- Pocałowała mnie. - brunetka podeszła bliżej chłopaka.

- O czym ty pieprzysz? - powiedziała przez zęby. Do jej oczu zaczęły napływać łzy. - Simon, nie myśl że...

- Pocałowałaś go? - widząc zakłopotanie dziewczyny, przewrócił teatralnie oczami. - Nina, co się z tobą dzieje? Odebrało ci mowę, zapomniałaś języka, czy co?

- To on mnie pocałował, nie ja go! - walnęła się dłonią w czoło, dopiero wtedy zastanawiając się nad tym, co przed chwilą wyleciało z jej ust. Zaszlochała głośno i podeszła do Alvareza. Rozszerzyła ręce do uścisku, jednak on spuścił wzrok. Zdjął kurtkę z wieszaka obok, i zakładając ją złapał ponownie za walizkę i wyszedł z domu, zostawiając ją z zapłakaną twarzą. Odwróciła się w stronę wyjścia z domu i po drodze walnęła Peridę w twarz. 

- A to, za co?

- Za to, że po raz kolejny wlazłeś z butami w moje życie, i po raz kolejny je w jakimś stopniu zepsułeś. Nie chcę cię już więcej widzieć, i mam nadzieję że niedługo znowu zaginiesz na taki okres czasu. - otworzyła drzwi i przystanęła w progu. - A nawet i dłużej. - gestem ręki dała mu do zrozumienia, że ma opuścić mieszkanie. Uniósł dłonie w geście obronnym i wybiegł z posesji, znikając w ciemnościach.


Ranek

Osiemnastolatka przeciągnęła się na łóżku. Spojrzała przez okno i uśmiechnęła się, widząc jak słońce rozpoczyna kolejny dzień. Wstała na równe nogi, pilnując, aby prawa noga przystanęła na ziemi jako pierwsza. Podbiegła do toalety. Przemyła twarz i umyła włosy, po czym wróciła do leżenia. Sekundę później otworzyła szeroko oczy.

yo no soy nadie~ lutteo [tom I, II]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz