Był ponury, kwietniowy dzień. Brązowowłosa nastolatka siedząc na łóżku wpatrywała się w świat za oknem, ciesząc się każdą chwilą. To były ostatnie godziny w Cordobie. Rodzina Valente postanowiła przeprowadzić się do stolicy Argentyny, Buenos Aires, w związku z chorobą Jane.
Jane to matka Luny, u której dwa miesiące temu wykryto nowotwór złośliwy. Niestety, został on zauważony dosyć późno, dlatego kobieta miała marne szanse na przeżycie. Ostatnimi czasy jednak dzięki motywacji jaką otrzymywała ze strony bliskich dążyła do tego, aby pokonać chorobę i jest z nią coraz lepiej. Lekarze jednak chcą mieć ją pod kontrolą.
- Kochanie, zbieraj się. Za pół godziny wyjeżdżamy. - matka dziewczyny zauważyła jak jej drobna dłoń odkłada na bok pomiętą chusteczkę, pociągając nosem. Kobieta opuściła ramiona na dół i ostrożnie odłożyła walizkę na bok. Wolnym krokiem podeszła do łóżka, po czym przytuliła córkę od tyłu, wbijając jej brodę w czubek głowy. - Luna, rozumiem że nie chcesz zostawiać tutaj Niny i Simona, ale dobrze wiesz że jeśli nie pojedziemy do Buenos Aires, nie wygram walki z chorobą. - obeszła łoże po czym spojrzała osiemnastolatce w oczy. - A wiesz jak bardzo chcę zobaczyć jak poradzisz sobie w dorosłym życiu. Chcę pomóc ci się w nim odnaleźć skarbie. No już, nie płacz. - otarła mokre policzki brunetki kciukiem, po czym czule ją przytuliła.
Jane podniosła się z miejsca i szybkim krokiem zeszła na dół. Luna wstała i poprawiła różową pościel. Otarła pojedynczą łzę, po czym podeszła do wielkiej szafy. Wyciągnęła z niej średniej wielkości żółtą walizkę. Po otworzeniu jej oczom ukazała się biała koperta z Zielonym znaczkiem. Na jej twarz wkradł się grymas. Kiedy miała ją otworzyć, usłyszała krzyk. Otworzyła szeroko oczy i odruchowo zgięła kopertę na pół, chowając ją do tylnej kieszeni dżinsowych spodni. Z szaleńczo bijącym sercem zbiegła po schodach do kuchni, i momentalnie poczuła się słabo. Zachciało jej się wymiotować, poczuła ucisk w brzuchu. Jej oczom ukazał się ojciec z dużym nożem. Na samym końcu widać było czerwoną maź, a u jego stóp bezradnie leżała Jane.
Brunetka podbiegła do Helii chcąc zabrać mu narzędzie zbrodni. Dziewczyna ze łzami w oczach dotknęła drewnianą część noża, lecz w tym momencie sprawy mocno się skomplikowały. Ojciec niespodziewanie odwrócił się w stronę córki i przeciął jej kawałek skóry na dłoni. Zielonooka syknęła z bólu, i podbiegła do matki. Zauważyła że kobieta mocno krwawi na brzuchu. Nastolatka czując jak jej czoło robi się zimne podeszła do blatu kuchennego nad którym wisiała szafka z apteczką. Spojrzała na nią pełnych łez oczami i momentalnie jej ciało opadło na ziemię.
Dwie godziny później Helia zabrał dziewczynę ze szpitala i obrał kierunek na Buenos Aires. Osłabiona Luna spoglądała na mężczyznę co chwilę, czując do niego coraz większą odrazę. Nie przestawała płakać. Jej pełna kolorów buzia zamieniła się w bladą jak ściana twarz przesiąkniętą słoną substancją wylewającą się niczym wodospad z pod ociężałych powiek. Jej matka po przewiezieniu na oddział, umarła po zaledwie kwadransie. Ciało zostało przewiezione do kostnicy.
Życie spytało śmierć : ''Dlaczego wszyscy Ciebie nienawidzą, a mnie kochają?''. A śmierć ze spokojem odpowiedziała :
''Bo ty jesteś pięknym kłamstwem. A ja okrutną prawdą''.
W głowie brunetki był huragan. Ogarniał ją niepokój, strach przed tym, do czego może się posunąć ten brutal, którego do dziś nazywała ojcem. Przypomniała sobie o kopercie którą schowała pospiesznie do kieszeni spodni. Szybko włożyła dwa palce do ciasnej przestrzeni na pupie i energicznym ruchem wyciągnęła tajemniczy papier. Po chwili nastąpiła ponowna, nieudana próba otworzenia. Helia gwałtownie zahamował, przez co osiemnastolatka uderzyła głową w krzesło przed sobą. Po raz kolejny schowała zmięty papier.
- Co ty robisz, chcesz żebym dostała zawału?! - krzyknęła z nienawiścią w głosie.
- Zamknij pysk smarkulo! - mężczyzna odpiął pasy i wysiadł z auta. Wyciągnął kluczyki ze stacyjki, i zamknął pojazd.
Na twarz dziewczyny wkradło się przerażenie. Wytrzeszczyła oczy i odpinając pas dopadła rygle. Szarpała za małe główki, jednak na marne. Jej palce za każdym razem stykały się ze sobą w powietrzu. Opadła bezradnie na miejsce i po raz kolejny zaniosła się płaczem. Wiedziała że teraz jej życie będzie wyglądało jak w tym momencie - zamknięta w uścisku ojca brutala, który nigdy nie miał z nią dobrych kontaktów. A teraz? Został sam na sam z nią. Boi się, że skończy tak samo jak Jane, za którą tęsknota wzrasta z każdą godziną, minutą, sekundą. Milisekundą. Zmęczona płaczem, ze spuchniętymi powiekami zamknęła oczy i udała się do świata, w którym czuje się bezpiecznie.
Szła przez molo. Jej włosy rozwiewały na różne strony. Zmierzała w kierunku ławeczki na samym końcu betonowej budowli. Rozglądając się na boki, lekko się uśmiechała. W jej oczach skakały wesołe iskierki. Była szczęśliwa. Nagle zauważyła rozmazaną postać idącą w jej stronę. Zmrużyła oczy, ale dalej nie mogła zobaczyć twarzy przybysza. Stanęła w miejscu i przechylając głowę na prawo czekała aż nieznajomy podejdzie do niej. Mrugnęła okiem. Mężczyzna stał już przed nią. Jego twarz w dalszym ciągu była niewidoczna. Spojrzała na swoją klatkę piersiową, na której poczuła nacisk. Jego dłoń spoczywała między piersiami. Chwilę później poprzez popchnięcie straciła równowagę. Jej ciało bezradnie spadło pod taflę wody.
Luna obudziła się czując silne pieczenie na policzku. Otwierając oczy spostrzegła jak brunet wycofuje dłoń, chowając ją do kieszeni.
- Jesteśmy na miejscu, weź te walizki. - nie chcąc kolejnych sprzeczek, dziewczyna posłusznie otworzyła bagażnik i wyciągnęła z niego trzy duże walizki pełne ubrań i innych potrzebnych rzeczy. Spojrzała na dom który był przed nią. Brązowy, zwykły budynek z czerwonymi dachówkami. Westchnęła cicho i powoli wnosiła po jednym bagażu do korytarza.
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Kontynuowana po zakończeniu drugiej części Ruggarol.
xxx
CZYTASZ
yo no soy nadie~ lutteo [tom I, II]
De Todocover : @KBLestrange ♥ Luna to osiemnastolatka po przejściach, mieszkająca w centrum Cordoby. Po śmierci swojej matki zostaje sam na sam z ojcem, który znęca się nad nią i dąży do tego aby jej życie stało się prawdziwym piekłem. Pe wnego dnia, poz...