KSIĄŻKA PRZESZŁA DROBNE ZMIANY! WCZEŚNIEJ TYTUŁ NOSIŁ NAZWĘ ,,PERFEKCYJNA'' JEDNAK ZMIENIŁ SIĘ TEMAT KSIĄŻKI I STWIERDZIŁAM, ŻE TAKI TYTUŁ BARDZIEJ PASUJE. ZMIENIA SIĘ RÓWNIEŻ OKŁADKA. ROZDZIAŁY POZOSTAJĄ BEZ ZMIAN.
~Autorka :<
Szkoła zahuczała od plotek związanych z Leo. Wyjechał i nie wróci - już każdy to wiedział. Jedni patrzyli na mnie ze współczuciem, inni z obojętnością a jeszcze inni - z upragnioną satysfakcją. Każdy człowiek w tej jebanej szkole życzył mi tego co najgorsze. Nie było wyjątków. A tak, Stiles. Bym zapomniała. Dzięki niemu teraz szkoła również huczy na mój temat. Na temat przedawkowanych tabletek i wypadku samochodowego. Jestem teraz znaną Kate w tej szkole!
Wbiegam do łazienki i zaczynam płakać. Ludzie wytykają mnie palcami za to, że jestem niedoszłą samobójczynią i to wszystko ujrzało światło dzienne. Jestem inna od tych wszystkich puszczalskich i pustych lasek. Może nie jestem kimś kim chciałabym być, ale jestem Kate. Tą Kate, która jest wrażliwa i uczuciowa, a każdy zły komentarz w jej stronę to wielki kopniak w dupę. Zawsze bronił mnie Leondre, ale go już nie ma i nie będzie. Chyba trzeba się wreszcie do tego przyzwyczaić.
Poprawiam włosy, które w tym momencie zakryły moją twarz. Zarzucam pojedyncze kosmyki za ucho i sięgam po dobrze znany mi już przedmiot. Czuję się winna. To ja jestem tą złą! Przeze mnie wyjechał! Ocieram żyletką o skórę i pozwalam, by powoli ją przecinała. Błogi stan trwał tylko kilka sekund. Krew uschła a ja znów popadłam w nostalgie. Chciałam coraz więcej i więcej.
Po straceniu Leo wszystko straciło sens. On - podejrzanie tajemniczy. Ja - potrzebująca jego wsparcia. Przecież dobrze wie jaka jestem, wie jak to może się skończyć. Jego nie ma i mnie pewnie też za niedługo już nie będzie.
***
To stało się bardzo szybko, nie wiadomo skąd na dole czekała już policja i karetka. Stoję na dachu jednego z najwyższych wieżowców w moim mieście i chcę skoczyć. Nie trafię do szpitala, więc nie ukrywam tutaj próby samobójczej. Moje włosy zasłaniają całą twarz, wiatr rozwiewa je na każdą stronę. Czuję w moim ciele przechodzący dreszcz. I dopiero teraz zdaję sobie sprawę, że jeśli skoczę - nie przeżyję. Co się stanie kiedy umrę? Jak będę czuła się w locie, kiedy będę spadać z 10 piętra bloku? Stoję. I wpatruję się w niewyraźne twarze ludzi. Zgaduję, że maluje się na nich przerażenie. Jestem skończona! W szkole, w mieście, w domu. Nie mam nikogo. Jestem nikim. Świat chce, żebym skoczyła...Ale czy moje nogi potrafią zrobić ten jeden krok? Uginają się pod ciężarem własnego ciała i nie potrafią się ruszyć.
- Odsuń się do tyłu! Zejdź z dachu! - słyszę wołanie jednego z policjantów.
Nagle widzę też straż pożarną, która próbuje mnie namówić do zrezygnowania. Ale jeśli zejdę bezpiecznie na dół, moje życie nie będzie miało sensu. Ludzie będą wytykać mnie palcami, a ja trafie do psychiatryka.
Mamo! Gdzie jesteś?
Nie chcę skakać. Nie chcę umierać. Chcę żyć. Ale nie sama. Nie chcę być dziewczyną, która straciła chłopaka. Nie chcę być dziewczyną, która nie jest kochana, która nie ma przyjaciół, która mieszka sama, która nie ma wspaniałych ocen, a wręcz przeciwnie - najgorsze. Nie chcę umierać. Ale już nic mnie nie uratuje. Robię ten jeden krok...pozwalam, by wiatr kołysał mnie nad przepaścią. I kiedy jestem już gotowa na śmierć, pojawia się on.
- Kate! Kochanie! - słyszę jego uspokajający głos.
- Devries? - obracam się i widzę go.
Chłopak stoi zaledwie 10 metrów ode mnie. Znów chudszy, perfekcyjny. Ale co się z nim stało? Brak uśmiechu na twarzy, podkrążone, zmęczone oczy, podarte ubrania. Jego włosy ściemniały. Prawie ich nie ma. To nie jest Leo, którego znałam.
W głębi duszy nie chcę przyznać, że to on...
- Chodź tu! Wróciłem! - robi kilka kroków w moją stronę.
- Nie zbliżaj się! - krzyczę przerażona.
On nie wie kim jestem. Nie wie, że to przez jego zachowanie jestem w tym miejscu. Przecież go kocham, kurwa!
- Co tu robisz?! - płaczę.
- Musimy porozmawiać!
Milczę. Jeden krok w tył i zapomnę o swoich problemach, zapomnę o Devriesie, zapomnę o mamie, o szkole, o tych wszystkich ludziach. O sobie. Ale on mnie zatrzymał. Zatrzymał mnie i złapał za rękę. Zeszłam spokojnie, pozwalając by mocno ścisnął mój żołądek.
- Kurwa! Tak się bałem Kate...Myślałem, że skoczysz...- nie panuje nad łzami.
Mi też zaszkliły się oczy. Przecież przez niego chciałam się zabić, a teraz dzięki niemu żyję.
Życie to gówno.
CZYTASZ
7 samobójstw Kate Cooper |L.D| KOREKTA
Fanfic'' I przerywana linia na dłoniach to tylko znak, że żyjesz. Ale tak naprawdę to tylko istnienie, a nie życie. Tak naprawdę to koniec. Całkowity koniec. '' ~7 samobójstw Kate Cooper