Zdjąłem z ramienia ciężką torbę w której miałem 4 podstawowe kolory w sprayu, szablony, latarkę i szkicownik z nowymi wzorami. Patrzyłem na ściany pokryte moimi farbami, stwierdzając, że muszę znaleźć nowe miejsce, bo nie zauważyłem żadnych białych plam .
Często, idąc ulicą, słyszę na swój temat nieprzyjemne komentarze, do których zdążyłem już przywyknąć. Nie ma jednak co się dziwić, bo mój wygląd jest niecodzienny i ekscentryczny. Na głowie mam wielkie afro. Moją ulubioną częścią garderoby zdecydowanie są nietypowe kurtki. Dziś mam na sobie jeansową z milionem kolorowych naszywek. Oprócz tego mam bzika na punkcie biżuterii. Często noszę bransoletki i naszyjniki. Zdarza się, że maluję paznokcie. Nie wiem dlaczego wyglądając tak... inaczej, czuję się lepiej. Ale tak jest. Wolę to, niż sztampowy wygląd ludzi Bronxu. Oprócz tego, sporo ćwiczę więc mogę pochwalić się niezłym ciałem w kolorze mlecznej czekoladki.
Muszę też dodać, że kocham kluby. Tam właśnie można spotkać przeróżnych ludzi o odmiennym wyglądzie. Szczególnie pasjonują mnie sławne imprezy w SoHo. Podobno wspólnie bawią się tam ludzie każdej rasy i panuje pełna tolerancja. Marzeniem byłoby dostać się na jedną z nich.
Stacja, za pewne z powodu swojej bezużyteczności, była nędznie oświetlona. Wziąłem do ręki szkicownik i wybrałem krótki cytat Rumiego. Wziąłem torbę i pospiesznie wskoczyłem z nią w głąb czarnego tunelu. Oświetlałem sobie latarką drogę idąc pomiędzy torami. Kiedyś bałem się chodzić tu samemu po ciemku i nadal nie lubiłem, ale dziś nie miałem wyboru. Nie, spokojnie, nie ryzykowałem życia, bo jak już mówiłem to stara, zamknięta stacja i tym tunelem nic od dawna nie jeździ. Jaskrawo białe światło pokierowałem na ściany oglądając swoje dzieła.
Po kilku krokach stanąłem jak wryty, bo dostrzegłem nowe rysunki nie wykonane przeze mnie. Nie było mnie ze dwa dni i już ktoś się rozgościł. Były to głównie napisy. Odczytałem stojąc lekko oszołomiony, czerwony napis "Thor". Podszedłem kilka kroków dalej oglądając inne nowe napisy. Było kilka cytatów jak 'viva la revolucjon' lub ' equalitou' . Słyszałem o jednym grafficiarzu, co tak właśnie się podpisuje, ale to nie mógł być ten sam sławny Thor.
A jeśli to faktycznie on?
Poczułem motylki w brzuchu z powodu pojawienia się konkurencji, a może bardziej tego, że ktoś tu był. Ktoś obcy. Jeszcze nie zdążyłem zdecydować czy mi się to podoba, gdy usłyszałem przed sobą kroki i zobaczyłem światło innej latarki. Spanikowany postąpiłem kilka kroków za siebie w obawie kogo zobaczę.
Postać zbliżała się powoli jakby się przyczajała. Podeszła na prawdę blisko, bo światło jego latarki oślepiało mnie w takim stopniu, że nie byłem w stanie na niego patrzeć. Zakryłem oczy ręką i opuściłem latarkę. Postać zrobiła to samo. Odjąłem rękę od oczu i zobaczyłem w mroku chłopaka. Miał czerwoną opiętą koszulkę, podobnie do mojej poplamioną farbami. Do tego jeansy i tenisówki. Blond falujące włosy opadały mu na ramiona, a duże niebieskie, szeroko otwarte oczy, wpatrywały się we mnie ciekawsko. Zobaczyłem też na jego szyi kilka wisiorków. Był chyba nieco starszy. Ale po pierwsze - był biały.
- Co tu robisz? - spytałem od razu żałując głupiego pytania.
Podszedł kilka kroków w moją stronę i wskazał na ścianę.
- Chyba jesteśmy tu z tego samego powodu - odpowiedział miłym, niskim głosem.
- Taa.
- Nie pobijesz mnie? - spytał trochę niepewnie, ale potem się uśmiechnął, więc stwierdziłem że żartuje. - Zastanawiasz się co robi taki białas jak ja w ciemnym tunelu na Bronx'ie?
CZYTASZ
Alien in the opera
RomanceOpowiadanie pokazuje Nowym Jorku i realia życia w nim w latach 70-tych. Oparte na serialu The Get Down Netflix. Nie oglądałam dokładnie więc będą niezgodności, zamierzone czy też nie... Główna postać to czarnoskóry chłopak, uczący się w liceum. Cho...