Tej nocy miałem szalony sen. Był on pewnie wytworem mojego oszołomionego porządną porcją Ecstasy umysłu. A było to mniej więcej tak:
Obudził mnie dzwonek do drzwi. Poszedłem otworzyć i ku mojemu zdziwieniu, przede mną stał Thor.
- Rumi, znam drogę do opery. Chodź ze mną! - powiedział podekscytowany.
Zanim wziąłem go za rękę, zdążyłem spojrzeć odruchowo w lustro, wiszące w korytarzu. To, co zobaczyłem, wprawiło mnie w osłupienie. Byłem jaśniejącym, zielonym kosmitą we fraku i cylindrze, cały obsypany brokatem.
- Chodź ze mną! - powtórzył, a ja chwyciłem jego silną dłoń.
Wyprowadził mnie daleko poza Bronx. Pod stopami zobaczyłem tęczowy, na wpół przezroczysty most, a pod nim miasto. Wszystko wyglądało z góry na tak dziwnie małe. Na końcu tęczy stał wysoki, oświetlony neonami budynek opery.
- Będzie-e-my tam wolni? - spytałem jakimś dziwnym, obcym mi głosem. Takim jaki mają kosmici w filmach.
- Mam nadzieję - odparł szczerze. - A chcesz tego? - spojrzał w moje kosmiczne oczy.
- Ta-o-ao-ak!
Uradowany, z wymalowaną na twarzy determinacją, splótł na powrót nasze palce i pociągnął mnie tęczowym mostem wprost do opery.
***
Obudziłem się czując mocne zawroty głowy. Spojrzałem na zegarek i mrużąc oczy odczytałem 20:20. Czy to możliwe żebym spał cały dzień? Drzwi do pokoju się uchyliły i zajrzała przez nie mama.
- No, w końcu. Długo się nie budziłeś. Co z tobą synu?
Kobieta mówiła obojętnym głosem. Jej słowa jeszcze do mnie nie dotarły, gdy dodała zniecierpliwiona:
- Wstań i przyjdź na kolację. Chcemy z tobą porozmawiać - oświadczyła, po czym wyszła.
Ostatnia rzecz na jaką miałem teraz ochotę, to tłumaczenie się przed rodzicami. Tym bardziej, że nie wiedziałem z czego mam się tłumaczyć. Myśląc o poprzedniej nocy miałem w głowie pustkę. Wiem tylko, że byłem z Thorem. No właśnie, Thor! On mi wszystko rozjaśni.
Zwlokłem się z łóżka i poczułem mdłości, a moją głowę przekuły miliony szpilek wbijających się w skronie. Nigdy przedtem nie ćpałem, ale miałem głębokie przekonanie, że tak właśnie czują się ludzie dzień po.
Wziąłem szybki prysznic i z torbą na ramieniu wykradłem się przez okno na zewnątrz. Nabrałem w płuca chłodnego, wieczornego powietrza i ruszyłem schodami przeciwpożarowymi w dół.
Na szczęście Thora znalazłem na stacji przy Tunelu. Siedział pod ścianą i bazgrał w zeszycie. Słysząc moje kroki, gwałtownie zwrócił na mnie głowę.
CZYTASZ
Alien in the opera
RomanceOpowiadanie pokazuje Nowym Jorku i realia życia w nim w latach 70-tych. Oparte na serialu The Get Down Netflix. Nie oglądałam dokładnie więc będą niezgodności, zamierzone czy też nie... Główna postać to czarnoskóry chłopak, uczący się w liceum. Cho...