-Gorąco tu.- mówię i ściagam szary sweter.
Na sobie mam czarną bluzkę z napisem "bad". W kilka minut poprawiam koka. On patrzy się na mnie i...
Jest przerażony. Nie wydaje mi się. Otwiera usta żeby coś powiedzieć ale nic z nich nie wychodzi. Po chwili jednak orientuje się o co chodziło.
Blizny. Ciełam się. Niektóre są tam od niedawna. Panikuje. Zakładam spowrotem sweter i odwracam się do okna. Nie potrafię na niego spojrzeć. Nie chce go martwić moimi problemami. Shawn łapie mnie za rękę i delikatnie podwija rękaw do góry chcąc sprawdzić czy się nie przewidział. Całuje moją dłoń i przytula. Czy to nie jest przesada? Zabieram dłoń, ale mimo mojego ruchu przytula mnie. Nie potrafię się temu oprzeć, wypłakuje się w jego ramionach zapominając o całym świecie. Kocham go. Tak cholernie go kocham, bez wzajemności. I może dlatego płacze.
Przecież czemu Shawn Mendes mógłby czuć coś do takiej suki jak ja?-Wszystko dobrze?- szepcze mi do ucha.
-Już tak- odsuwam się do niego.
-Proszę, obiecaj że już nigdy tego nie zrobisz.- nie mogę tego obiecać komuś kogo znam tak krótki okres czasu. Po prostu nie mogę.
-Obiecuję.- krzyżuje palce kłamiąc. Nawyk z dzieciństwa, eh.
Moje serce krzyczy "Przytul mnie" ale on poprawia się tylko na siedzeniu i przez chwilę siedzimy w milczeniu.
-Sophie...- patrzę na niego pytającym wzrokiem.- Lubisz swoje imię?
-Czy ja wiem? Nie jest najgorsze.- odpowiadam bez namysłu.
-Masz jeszcze jakieś inne imiona?
-Sophie Melanie Julia.
-Pięknie.- komplementuje na co przeracam oczami.-Naprawdę.
-Dobra, powiedzmy że Ci wierzę. A ty? Masz inne imiona?- przecież wiem, że ma. Ale nie chce nas zostawiać w krępującej ciszy.
-Peter Raul.
-Raul serio?- zaśmiałam się nadal udając, że nic nie wiem.
-Co? Źle?- roześmiałam się jeszcze bardziej.
-Nie. Po prostu mieliśmy w szkole chłopaka o imieniu Raul i...- nie mogłam skończyć. Zaczęłam śmiać się jak opętana.
-I?
-Mówiliśmy na niego Cebulak.
-Czemu?- zaśmiał się.
-Śmierdział cebulą.- Shawn musiał poczekać aż się uspokoje kilka minut.
-Dzień dobry. Mówi kapitan. Ze względu na dobre warunki pogodowe wylądujemy za chwilę. Prosze o zapięcie pasów.
Za wcześnie. Chce z nim jeszcze być. Trudno. Zrobiłam sobie nadzieję. Teraz mam za swoje.
-Na lotnisku zapewne będzie czekać na ciebie stado fanów?- zapytałam.
-Nie. Ja przechodzę od razu na parking gdzie stoi mój samochód. Jake weźmie bagaże żeby nie musieć się przeciskać przez te tłumy. Jake weź też walizkę Sophie.- zwrócił się do ochroniarza.
-Nie trzeba. Nie chce robić kłopotu.- powiedziałam.
-Wezmę. To żaden kłopot.- odpowiedział Jake.
-Zrobimy sobie zdjęcie?- spytałam nieśmiało.
-Jasne.-wziął ode mnie telefon.
Na pierwszym zdjęciu mnie obejmuje. Na drugim pokazujemy języki. Na trzecim robimy inne śmieszne miny. Natomiast na czwartym całuje mnie w policzek! Zarumieniłam się. Przeszedł po mnie ciepły prąd.
CZYTASZ
Before | S.M
FanfictionSiedemnastoletnia Sophie przeżywa wielką miłość. Wszystko zaczyna się jednak od wielkiej straty... Z jej rodzinnego miasta, stolicy Anglii musi przeprowadzić się tysiące kilometrów dalej. Podczas podróży poznaje kogoś kto sprawia, że jej życie na za...