13. To będzie dla mnie przyjemność

234 18 5
                                    

Dzisiejszy dzień Shawn spędził na załatwianiu planu "Ja, Sophie i trasa" oraz ostatnie dni z rodziną. Ja siedziałam w pokoju i uczyłam się na pamięć nowych piosenek. Czy było mi z tym źle? Ym, no jasne. Ale nie aż tak żeby zaraz popadać w depresję. Byłam sama, ale trudno. Czasami samotność dobrze robi.

Nawet nie wiecie ile znalazłam w internecie plotek na mój temat. Głównie pozytywnych, chyba fani mnie lubią. Cieszę się.

Właśnie uczę się piosenki "I need your love" i gram ją na pianinie.

"I need your love
I need your time
When everything's wrong
You make it right
I feel so high
I come alive
I need to be free with you tonight
I need your love

I need your love

I take a deep breath every time I pass your door
I know you're there but I can't see you anymore
And that's the reason you're in the dark
I've been a stranger ever since we fell apart
I feel so out of sea
Watch my eyes are filled with fear
Tell me do you feel the same
Hold me in your arms again

I need your love
I need your time
When everything's wrong
You make it right
I feel so high
I go alive
I need to be free with you tonight
I need your love

I need your love

Now I'm dreaming, will ever find you now?
I walk in circles but I never make it out
What I mean to you, do I belong
I try to fight this but I know I'm not that strong"

Odpływam do krainy muzyki i ponownie gram, nie śpiewając. Zamykam oczy, wyobrażam sobie, że jestem na wielkim koncercie. Jak gram dla tysięcy ludzi. To takie moje skryte marzenia. Grać dla kogoś, robić coś dla innych. Ale nigdy się spełnią. Nie jestem Shawnem Mendesem, heh.

Jest po trzynastej, a ja dalej nic nie jadłam. Otwieram drzwi mojej sypialni, a one gwałtownie się z czymś zderzają.

-Adam? Co ty tu robisz? Podsłuchiwałeś?- podnoszę głos.

-Ym, nie. Przyszedłem spytać czy chcesz coś zjeść. Od rana nie wychodzisz z pokoju, wszystko okej?

-Bardzo okej. Bardziej okej być nie mogło, a teraz przepraszam ale idę na śniadanie.

-Zrobiłem naleśniki!- krzyczy kiedy jestem już trochę dalej.

-Włóż sobie gdzieś te swoje naleśniki!- odkrzykuje.

Robię sobie tosty i pochłaniam je w kilka minut.
Na ekranie telefonu wyświetla mi się zdjęcie mojego chłopaka. Klikam na zieloną słuchawkę i po kilku sekundach słyszę jego głos.

-Wow! Sophie! Kochanie!

-Co się stało?- przewracam oczami. Jara się jak mrówka podczas okresu. Przewracam oczami.

-Ale ty cudownie śpiewasz! Skarbie, nie wiedziałem, że...- nie daje mu dokończyć. Z hukiem okładam telefon na blat i idę zbić tego palanta.

-Adam, ty skurwysynie! Ty imbecylu, cwelu, debilu, idioto, dupku, skurwielu, palancie!- czuję że kończą mi się wyzwiska więc przestaje je wymieniać. Gdy widzę jego uśmieszek na tej parszywej gębie długo nie myślę tylko daje mu z liścia w twarz.
Ma za swoje, trzeba było mnie nie nagrywać. Nosi mnie ze złości. Wychodzę trzaskając drzwiami i kieruje się gdziekolwiek byle daleko od tego pajaca.

Czuję że idę już tak kilkanaście kilometrów. Patrzę na zegarek. Po osiemnastej. Chyba starczy mi na dzisiaj sześć godzin spaceru.
Ale zaraz...
Gdzie ją do kurwy jestem?
Zaczynam panikować. Jestem daleko, to wiem napewno. Znam adres, może po prostu kogoś zapytam. Oglądam się dookoła siebie.

Before | S.M Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz