5. To dla ciebie, słoneczko

464 18 12
                                    

Wstałam o 7.00. Z tego co wiem wujek pracuje w domu, a Adam tylko w weekendy. Fajna praca, ciekawe gdzie taką znalazł.
Wzięłam prysznic, ubrałam czarną spódnicę do połowy ud i szarą bluzkę. Zeszłam na dół w celu zjedzenia śniadania.
"Byle by ich ominąć" pomyślałam i weszłam do kuchni. Zrobiłam sobie kanapkę i usiadłam na kanapie w salonie. Poczułam w kieszeni wibracje.

Od Shawn: Masz czas, dzisiaj 17.30?
Ja: Dla ciebie zawsze.
Od Shawn : Podaj adres, przyjadę po ciebie.
Ja:41 Great Oak Dr, Etobicoke

Dojechałam do szkoły autobusem. Skierowałam się do sekretariatu gdzie pani przekazała mi książki. Włożyłam je do plecaka i ruszyłam pod klasę. Stał tam tylko jeden chłopak. Widziałam go w autobusie. Jednak nie przeczuwałam że będzie ze mną w klasie. Ma na sobie granatowe spodnie i czarna koszulkę. Jego włosy są jasne, bardzo jasne. Zostało pół godziny. Decyduje się do niego podejść.

-Hej.- zagadałam.

-Hej. Jesteś nowa?

-Tak. Sophie- podałam mu rękę.

-Victor.- przedstawił się.

Chciałam o czymś z nim porozmawiać ale najwyraźniej żadne z nas nie ma pomysłu na tematy do rozmowy. Pół godziny spędziliśmy w ciszy. Dziwnej i niezręcznej ciszy.
Lekcja się zaczeła.

-Posłuchajcie. Do naszej klasy doszła Sophie. Sophie, chcesz coś powiedzieć?- wszyscy na mnie spojrzeli a ja się zarumieniłam.

-Nie, nie.- odpowiedziałam szybko.

-Dobrze. Przejdźmy do lekcji.

Moja wychowawczyni uczy chemi. Nienawidzę tego przedmiotu. Jakby nie mogli jej połączyć jeszcze z fizyką! To przecież to samo!

Przerwy mijały w ciszy. Nikogo nie poznałam. Raczej trzymam się zdala. Postanowiłam zwiedzić tę szkołę. Zaczęłam iść korytarzem mijając ławkę na której siedziały dziewczyny z naszej klasy. Typowa "elita", wszystkie wytapetowane i wyglądają na pięć lat więcej. Nagle jedna podstawiła mi nogę a ja wywróciłam się na ręce. Zaczęły się ze mnie śmiać. Zabrałam plecak i wybiegłam ze szkoły.

-Patrzcie!! Oferma ucieka!- powiedziała jedna z nich.

Poczułam przeszywający ból w łokciu. Był cały zakrwawiony. Super. Adam i wujek pewnie będą pytać. Co im powiem? I najważniejsza rzecz. Co powiem Shawn'owi ? Przecież jesteśmy dzisiaj umówieni. Nawet nie zauważam kiedy samotne łzy opuściły moje oczy. Postanawiam iść do galerii. Nie mam sukienki na spotkanie. Wybiorę jakaś z dłuższymi rękawami, to skutecznie zakryje ranę.

Ostatecznie kupiłam coś innego. Kompletnie nie zakrywającego łokci, ba nawet ramion. Nie potrafiłam się oprzeć tej sukience. Zakryje podkładem tę ranę. Nie wiem jeszcze, coś wymyślę. Nie ważne. Ważne że ją mam. Ma ciemno fioletowy kolor i niesymetryczny kształt. Do tego dokupiłam jeszcze szminkę o pięknym śliwkowym kolorze.

Wrociłam do domu około 13.00. Wujek mnie zauważył, Adam też. Czemu oni są wiecznie w domu?
-A ty nie w szkole?- odezwał się mój najkochańszy kuzynek Adamek.

-Yyy, nie, bo ten źle się poczułam.

-I poszłaś na zakupy?- spojrzał na moją torbę.- Nie kłam. Nie wychodzi Ci to.

-Jedna z dziewczyn podstawiła mi nogę przez co się wywaliłam, spanikowałam i uciekłam.- powiedziałam na jednym wdechu.

-Nie mogłaś jej czegoś dogadać? Jesteś z tym świetna, zwłaszcza przy rozmowie ze mną.

-Tylko że ty jesteś moją rodziną. Niestety.

-Niestety?- przewróciłam oczami.

-Wiesz że żartuje.

Before | S.M Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz