25. Synu, wiem o wszystkim

116 5 0
                                    

Bieganie nie jest czymś co lubię, ani czymś co mnie ekscytuje, zachwyca, sprawia, że dobrze się czuje. Jednak czasem się przydaje. Pozwala uwolnić wszystkie złe emocje. Czuję się zła na ten świat. Jakby wszystko było czyjąś winą. Chodzę poddenerwowana i ciągle mam ochotę komuś przyłożyć. Przy byle okazji. Sama nie rozumiem siebie. Czasem, nie wiem co robię, a przede wszystkim dlaczego dawna Sophie wraca. Ciągle próbuje zamknąć się przed tym, ale mi się nie udaje. Mam wrażenie, że nigdy się tego nie pozbędę. Może nigdy nie dam się już nikomu dotknąć, może potrzebuje terapii. Z drugiej strony uważam, że jeśli do tej pory ze wszystkimi rzeczami, nawet tymi najgorszymi dawałam sobie radę sama. Teraz czuję, że to wszystko mnie przerasta. Wiem, że potrzebuje pomocy, ale nie zamierzam się po nią nigdzie zgłosić. Jestem gotowa na zerwanie z Shawnem. Jestem gotowa, bo wiem, że nikt nie chce tak trudnej dziewczyny jak ja. Tak złamanej i ciągle smutnej. Nikt jej nie chce. Z bliznami, przeszłością, traumą... Jednocześnie chce tak bardzo wtulić się w jego ramiona, że zapominam o wszystkim. Usycham z tęsknoty. Codziennie budzę się i nie jestem pewna czy może być na tym świecie coś pięknego, nie widzę nic poza tym jasnym pokojem, który teraz jest ciemny od wypełniającego go smutku.

Okreżną drogą wracam do domu. Kiedy już tam jestem od razu kieruje się na górę.

-Sophie, poczekaj!- słyszę głos kuzyna i ciężko wzdycham. W ostatnim czasie nie daje mi żyć. -Potrzebujesz czegoś ze sklepu?

-Nie.-odpowiadam oschle, odwracam się i truchtam na górę. Niemal widzę jak zrezygnowany wzdycha i wyrzuca ręce do góry. On też jest mną zmęczony. Niedługo wszyscy będą.
Biorę prysznic. Później ubieram się w niebieskie, dżinsowe krótkie spodenki i białą bluzkę.

W tej chwili chce wyjechać. Zobaczyć się z przyjaciółmi, znowu być na starcie. Tam, gdzie jeszcze miałam rodziców i kiedy moje życie było lepsze. Szybko szukam biletów. Nie natrafiam jednak na żadne, na które byłoby mnie aktualnie stać. Odstawiam więc walizkę do szafy.

Perspektywa Adama:

"Mam adres tego gościa. Mieszka sam, Sumach street 170."

Od razu po odczytaniu esemesa wsiadam w samochód. To drugi koniec miasta. Jakieś 20 km od domu.

Nigdy nie czułem się bardziej zdeterminowany i wściekły. Dobrze wiem, że powinienem najpierw ochłonąć, ale nie obchodzi mnie to. Pędzę do jego mieszkania i walę w drzwi. Zasłaniam ręką wizjer. Drzwi się otwierają i staje w nich ten idiota. Zanim zdąży zatrzasnąć je przede mną  jego nos jest złamany zaledwie jednym ciosem. Kopnięciem spycham go na ziemię. Zadaje mu kilka ciosów w twarz. Nie wpadam w trans. Nie robię nic więcej. Po prostu wychodzę. Czuję to samo co rok temu w Dallas. Niepochamowany gniew i uczucie pustki. Jakby ta kara nie była wystarczająca.

Kiedy jestem już na zewnątrz odpalam papierosa. Zaciągam się nikotyną przypominając sobie tamten dzień.

-Synu, wiem o wszystkim.- mój ojciec patrzy mi w oczy, a z kuchni wyłania się dwóch policjantów.

-Jesteś aresztowany pod zarzutem pobicia Kevina Li oraz spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.

Usłyszałem w głowie słowa policjanta.

Poddałem sie. Nie miałem ochoty powiedzieć prawdy. Dlaczego tak zmasakrowałem tego człowieka, dlaczego. Ale on zabił moją matkę. Sprawił, że jej serce przestało bić. Kochałem ją. Kochałem ją tak bardzo, mimo tego ile błędów popełniła w życiu. Nie była bezkarna.

Wjechał na chodnik, którym szła. Znalazłem go dzięki Robertowi. Któregoś razu, kiedy szedłem na siłownię tak po prostu mnie zaczepił. Były kolega z klasy. Nic mnie z nim nie łączyło. Byłem dla niego chamski, a on wyświadczył mi taką przysługę. Powiedział, że widział jak potrącono moją mamę. Przekazał mi numery rejestracyjne. Później znalazłem Cartera, było ciężko. Chłopak pracuje na czarno, nie afiszuje się z tym i załatwia sprawy tylko kumplom. Musiałem zdobyć jego zaufanie, zaprzyjaźniliśmy się. Powiedziałem mu cząstkę tego, co stało się z moją matką. Dałem mu blachy, a on go namierzył. Facet bezkarnie żył w Dallas. Pół roku później spotkała go kara za to, co zrobił mojej matce. Pamiętam każde uderzenie, każde kopnięcie jakie mu wymierzyłem. Wręcz jęczał z bólu. Odebrał mi jedyną osobę jaką darzyłem zaufaniem. Zasłużył sobie na to. Potem trafił do szpitala. Sam nie zgłosiłby pobicia, ma półroczną córkę, której matka zmarła po porodzie. To też wiem od Cartera. Zrobiła to jego siostra, gdy zobaczyła stan swojego brata. Byłem na nagraniach z klatki schodowej. Szybko mnie rozpoznali. Nie wiem, co myślał mój ojciec. Nie spytał mnie dlaczego to zrobiłem. Po tygodniu wpłacił kaucję.

Before | S.M Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz