Rozdział 6

16 4 0
                                    

Następnego dnia miałam do załatwienia parę spraw na mieście. Musiałam zabrać Koe do weterynarza, oczywiście nie tego co wcześniej. Weterynarz stwierdził że rana dobrze się goi i kazał mi podawać jej witaminy. Zaszczepił ją i mogłyśmy iść. Nieprędko muszę z nią wracać do tego miejsca. Wykupiłam potrzebne witaminy i poszłam z Koe na pieszo do domu. Było około godziny 18 i powoli zaczął zagadać zmrok. Korzystając z tego że było jeszcze w miarę ciepło i jasno, poszłyśmy jeszcze do parku co jest niedaleko mojego domu. Słuchałam muzyki przez słuchawki siedząc pod drzewem a Koe leżała na mnie. Szybko czas minął i była już prawie 22. Zabrałam się i ruszyłam w kierunku domu. Wystarczyło przejść przez dwie uliczki. Gdy minęłam pierwszą zauważyłam że w drugiej lampy nie świecą. Miałam z sobą moją kotkę ale. ..Zaczęło mi się wydawać że słyszę głos, chyba kobieta. Podniosła głos na kogoś a nawet zaczęła krzyczeć, po chwili zaczęłam rozumieć co krzyczała.
-Pomocy! Zostaw mnie. ..! Zosta...
Nagle przestała. Zaczęłam biec w tamtym kierunku. Wbiegłam do uliczki i ujrzałam mężczyznę stojącego plecami do mnie. Przyciskał kobietę do ściany.
-Zostaw ją!
Krzyknęłam i użyłam mocy. Skoncentrowana na tym gościu machnęłam ręką i odrzuciłam go od tej kobiety. Poleciał daleko za mnie więc pobiegłam do niej. Osunęła się na ziemię. Kucnęłam przy niej. Zauważyłam że ma w szyi ranę od ugryzienia, która była w krwi. Traciła kontakt.
-Hej! Spójrz na mnie. ..!
Spojrzała, nawet lekko się uśmiechnęła. Chciałam jej pomóc gdy nagle zauważyłam że jej oczy zaczęły zachodzić mgłą.
-Nie...
Nagle coś mną szarpneło do tyłu. To był ten facet. Przyparł mnie do ściany. Był bardzo silny. Patrzył na moją twarz z rozrzaleniem .
-Kim jesteś by mi przerywać posiłek? ! Zresztą. ..krew tych odważnych smakuje najlepiej. ..
Koe zaczęła na niego syczeć i sie najerzyła. Nic sobie z niej nie robił. Usiłowałam użyć mocy . Na chwilę odrzuciło go ode mnie. Chciałam już uciekać z kotką ale nagle mnie brutalnie złapał . Przyparł mnie do ściany tym razem odwrotnie i czułam zimno ściany na twarzy. Wyrywałam się ale tylko brutalniej mnie przytrzymywał. Polizał mnie po szyi.
-Zostaw mnie...!
Już układał swoje usta na mojej szyi . Krzyczałam na całe gardło. Nagle coś nim odrzuciło ode mnie. Zauważyłam dwie rozmyte sylwetki walczące ze sobą. Po chwili zatrzymało się. Mój oprawca upadł na ziemię, już się nie ruszał. Nie żył. Spojrzałam na postać która mnie uratowała. Zamurowało mnie.
-Filip? !
-Nigdy się nie nauczysz ?Ehh...chodź , odprowadze cię do domu.
Zabrałam Koe i spojrzałam na te kobietę. ..
-Już jej nie pomożesz. Zajmę się tym później.
Gdy już staliśmy przed moim domem odwrócił mnie tak by widzieć moją twarz.
-Zacznij bardziej uważać, w mieście jest o wiele więcej takich osób. Nie wszyscy to wampiry.
Chciałam mu coś odpowiedzieć ale już go nie było. Poszłam do pokoju.

Całej tej sytuacji w uliczce i pod domem przyglądał się ktoś trzeci z ukrycia. Teraz idzie donieść komuś bardzo potężnemu co wydarzyło się tej nocy .

Niemożliwe. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz