Z perspektywy Any Laury
Przyszedł Viktor w towarzystwie Markusa i jeszcze dwóch innych mężczyzn.
-Gotowa?
Zapytał Markus. Nie mam zamiaru mu odpowiadać na żadne pytania. Musze coś wymyślić żeby mi nic nie podali .
-Evan i Alec ! Idźcie przed drzwi i nikogo nie wpuszczajcie, wasi bracia nie potrafią się zbyt kontrolować. Markus ,ty zostaniesz i mi tu pomożesz.
Ci dwaj wyszli i zostałam z tą dwójką. Poszli do szafek po drugiej stronie pomieszczenia. Przygotowywali jakieś preparaty chyba. Spojrzałam na okno i zobaczyłam jakiś mały cień. Coś tam było i próbowało wejść do środka. Zwróciłam wzrok w stronę tej dwójki ,by sprawdzić co robią. Byli zajęci . Spojrzałam znowu na okno. Coś napierało na te okno. Skupiłam się maksymalnie i użyłam mocy. Okno się otworzyło. Weszło coś przez nie...to Koe. Zaskoczyła z okna i podeszła do mnie bezszelestnie. Popatrzyła na mnie i po chwili zaczęła coś robić łapką przy metalu który trzymał moją nogę. Próbowała mnie uwolnić ale skąd wiedziała gdzie jestem? Udało się jej! Mam jedną nogę już wolną. Zajęła się drugą. Naszczęście oni są pochłonięci rozmową i preparatami. Koe uwolniła moją drugą nogę. Wspieła się po mojej nodze by dosięgnąć rąk. Oni mogą ją zauważyć ale zaczęła działać. Zdążyła uwolnić moją lewą rękę i w tym momencie Markus się odwrócił w naszą stronę.
-Co to ma znaczyć!?
Viktor spojrzał się na mnie.
-Co jest?
Oboje już widzą Koe. Idą w naszą stronę. Kotka się odwróciła i najerzyła się zaczynając syczeć na nich . Markus spróbował ją ze mnie zdjąć ale ona go zadrapała po ręce.
-Aaaa! Ty mały. ..!
Viktor wykonał szybki ruch i złapał ją za szyję. Żucała się ale on był silniejszy.
-Zostaw ją!
Najchętniej żuciłabym się na nich ale nie mogą zobaczyć co zdążyła zrobić. Nagle Viktor żucił nią o ziemię.
-NIE!
Drzwi od tego pomieszczenia się otworzyły. Filip stanął w nich. Rozejrzał się i pisze chwili pobiegł na te dwójkę. Zaczęli poważnie walczyć. W tym czasie ja spróbowałam się uwolnić do końca. Wyjęłam nogi i rękę z kajdan. Poczółam przypływ energii, co oznacza że coś jest nie tak z tym stołem. Teraz mogę bardziej używać mocy . Skupiłam się na kajdanie i po chwili zamek puścił. Wolna. Podeszłam szybko do Koe. Sprawdziłam czy oddycha. ..ledwo to wyczuwam. Moje moce nie umieją uzdrawiać! Co mogę zrobić? Położyłam ją w naturalnej pozycji. Zajrzałam do szafek. Coś tam było w jednej fiolce. Nie wiem co to, nie jest podpisane. Wlałam to kotce do ust. Obejrzałam się za Filipem. Trzyma go Viktor bo jest od niego silniejszy. Markus sięga po coś na szafce. To jakiś długi sztylet. Zaczyna celować w serce Filipa. Szybko wstałam i najszybciej jak tylko potrafiłam pobiegłam w ich stronę. Musze go uratować. W ostatnim momencie go osłoniłam . Poczółam ukłucie w piersi...
-NIE!
-COŚ TY ZROBIŁ? !
Nawet nie wiem kto krzyczał... nic już do mnie nie dociera.Z perspektywy Filipa
Już miał mnie dźgnąć. Widziałem to w jego oczach. W ostatniej sekundzie Ana Laura znalazła się przedemną.
-NIE!
W tym samym momencie zaczął ze mną krzyczeć Viktor.
-COŚ TY ZROBIŁ? !
Nagle zaczęła upadać , złapałem ją szybko i położyłem na swoich kolanach. Była nieprzytomna. .. Do lecznicy weszli Alec i Evan. Musieli się ocknąć. Zobaczyli co się dzieje i nie wiedzieli co robić.
-Na co czekacie? ! Oni chcieli ją zabić! Ojciec obiecał że nigdy nie skrzywdzi żadnego z nas ani tego kogo kochamy! Ona umiera!
Spojrzeli po sobie i po chwili zaczęli działać. Alec podszedł do mnie.
-Potrzymam ją a ty zajmij się nimi wiem że tego chcesz.
Oddałem mu ją i ruszyłem na Ojca. W tym czasie Evan próbował obezwładnić Markusa.
-Synu uspokuj się. .. wiesz że ja tego też nie chciałem. ..
-Ale stało się! Ona umiera przez niego! Przez Ciebie!
Spróbował jakoś uniknąć mojego kontaktu ale bał się i nie zauważył co robię. Dostałem niewyobrażalnej siły i złapałem go za szyję. Ukręciłem mu głowę a po chwili mu ją urwałem by Nie mógł się odrodzić. Już po nim ... Teraz Markus. Podeszłem do niego. Evan mocno go trzymał. Podniosłem sztylet który był na podłodze i odciołem mu głowę zanim zdążył co kolwiek do mnie powiedzieć. Wyrzuciłem sztylet i podbiegłem do Any Laury.
-Co z nią?
-Ledwo żyje...może w każdej chwili umrzeć...
Podszedł do nas Evan.
-Co mogę zrobić? Nie chce jej stracić. ..
Po chwili podszedła do nas kotka. Ona wciąż żyje? Jak? Słyszałem jak uderzała o ziemię.
-Dlaczego ona żyje?
Evan złapał ją i dokładnie obejrzał.
-Ona ma coś na pyszczku, to wygląda jak jad .
-Ale jak? Macie to tutaj?
-Tak, miał być na wszelki wypadek.
-Może to jej pomoże?
-Mam ją ugryźć?
Może to dobry pomysł, wtedy przeżyje...ale ona może tego nie chcieć...musze podjąć decyzję.
-Decyduj...
-Filip musisz szybko zdecydować ona ma już kilka chwil.
Nie chce żeby umarła. Mam nadzieje że mi wybaczy...
Nachyliłem się nad jej szyją i wbiłem w nią kły...
CZYTASZ
Niemożliwe.
VampirosCzy w tym świecie mogę żyć w szczęściu? Czy są ludzie tacy wyjątkowi jak ja? Czy istnieją istoty które tylko udają ludzi? Mogę być szczęśliwa? Może mnie ktoś pokochać?