Rozdział 11

19 4 0
                                    

Nie wiem czy robie dobrze idąc z tym ''człowiekiem''. Chce znaleźć Filipa. Nie może mnie zostawić. Stał się dla mnie bardzo ważny...
-Gdzie mnie zabierasz?
-Tam gdzie będzie Filip. ..
Całą drogę niósł mnie na rękach z nie naturalną prędkością. Nie rozpoznawałam okolicy. Dookoła lasy, tylko co jakiś czas widać jakiś dom. Z drzew wyłonił się mroczny wielki gmach. W oknach widać słabe światło. Zatrzymaliśmy się i postawił mnie.
-On tutaj jest?
Nie odpowiedział tylko ruszył w stronę drzwi. Poszłam za nim. Mam moc, mogę się obronić. Chyba. ..
Weszliśmy .  Całkowity mrok rozświetlały świece. Wystrój był staroświecki ale bardzo wytworny. Zatrzymaliśmy się przed wielkimi drzwiami. Nagle same się powoli otworzyły.
-No chodź.
Weszliśmy do wielkiej sali. Na środku stał widoczny fotel, taki jak tron. Dookoła było ciemno i nic nie było widać. Na tronie siedział ktoś. To do niego mnie chyba przyprowadzono.
-Oto ona Viktorze.
Brat Filipa ustał po lewej stronie Viktora. Był to mężczyzna w średnim wieku. W krótkich ciemnych włosach i jasno niebieskich oczach.
-Chcę zobaczyć się z Filipem.
-Z Filipem? Czego od niego chcesz?
-To moja i jego sprawa.
-Ach tak. .. no cóż, narazie go nie ma. Jak narazie możesz rozmawiać ze mną. Od dawna chciałem cie poznać.
Wstał z fotela i zrobił krok w moją stronę.
-Gdy pierwszy raz od tobie usłyszałem chciałem cie poznać, potem dowiedziałem się że Filip cie zna. Mógł cie tu przyprowadzić. ..
-Z kąd mnie pan znał?
-Szukam takich osób jak ty.
Zrobił krok w przód.
-Takich jak ja ?
-O niezwykłych zdolnościach.
Zrobił kolejny krok, ja się cofnełam .
- O czym pan mówi ?
- Nie udawaj. Moi podwładni mi wszystko opisali .
Podszedł do mnie i chwycił mnie dłonią za gardło. Nie zdążyłam nic zrobić.
-Takich osób mi potrzeba. ..
W tym momencie skupiłam się na swojej mocy i całą swoją siłą odepchnęłam Viktora. Odleciał do swojego tronu. Zauważyłam pod ścianą ławki ,użyłam mocy i rzuciłam nimi w Viktora i tego drugiego. Nie zdążyli zareagować . Ławki ich przygwoździły do podłogi a ja ruszyłam w stronę drzwi . Nigdy tak szybko nie biegałam. Już byłam na schodach prowadzących na parter a tam już tylko kawałek do wyjścia.
- Łapać ją !
To ktoś mi nieznany krzyczał.
W tym momencie coś usłyszałam za plecami.  Odwróciłam się i zobaczyłam kilku mężczyzn. Szli w moim kierunku. Spróbowałam ich  odepchnąć mocą ale nie przynosiło to efektu. Zauważyłam stolik a na nim telefon. Rzuciłam tym w nich. Spalili to gdy tylko ich to dotknęło. Oni też mają moc...
-Poddaj się !
Powiedział do mnie jeden z nich . W mroku nie widzę jego twarzy.
-Nie!
Jeden z nich skierował na mnie podmuch powietrza. Nawet nie zauważyłam że stoję na pierwszym stopniu schodów. Podmuch zepchnął mnie ze schodów. Czułam obijanie się o stopnie. Czułam łamanie się kości. Później już nic nie czułam...

Niemożliwe. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz