Rozdział czwarty

650 58 1
                                    




- ZWARIOWAŁEŚ?! -  wrzeszczałam na swojego kuzyna. - CO TO BYŁ ZA DEBILNY POMYSŁ Z  NASZYJNIKIEM?! - chłopak od kilku minut wysłuchiwał moich wrzasków.  Cieszyłam się, że pokój życzeń jest dźwiękoszczelny i nikt nie słyszy  moich krzyków. - DLACZEGO NIE POWIEDZIAŁEŚ MI, ŻE WPROWADZASZ W ŻYCIE  COŚ TAK IDIOTYCZNEGO?!

- To nie był idiotyczny pomysł - próbował się bronić chłopak.

- Przeklęty naszyjnik -  powiedziałam w miarę spokojnie. - Naprawdę, myślałeś że ten plan się  powiedzie? - zapytałam z goryczą w głosie.

- Tak..? - zadrżał mu głos.

- Jesteś większą ofermą  niż Longbottom - warknęłam i zaczęłam obracać swoją różdżkę w dłoni. -  Zniszczyłeś jakiekolwiek pozory naszego braku współpracy z Czarnym  Panem, Draco - szeptałam jadowicie. Obserwowałam jak jego ciało się  trzęsie, jak na jego skórze pojawia się gęsia skórka. - Co masz na swoją  obronę, Malfoy? - zaczęłam zbliżać się do niego powoli, krok po kroku.

- Ja... - zaczął.

- Nie masz nic -  przerwałam mu zatrzymując się kilka cali przed nim. Spojrzałam mu prosto  w zlęknione, platynowo-szare oczy i zaśmiałam się cicho. - Crucio -  szepnęłam prawie niesłyszalnie.

Czerwone światło  uderzyło prosto w klatkę piersiową śmierciożercy i rozeszło się po całym  ciele. Z jego ust wydobył się krzyk bólu. Jego wycie karmiło moją  głodną cierpienia duszę i zimne jak kamień serce pozbawione  jakichkolwiek uczuć.

- Chcesz mi coś powiedzieć, Malfoy? - zapytałam.

- Nie - odparł ledwo co klęcząc. Jego twarzy była bliska posadzki.

- Crucio - powtórzyłam, co spowodowało spotkanie jego twarzy z zimną podłogą.

Przez lata nie rozumiałam, co matka tak lubiła w tym uroku, do dziś, dziś mogłam stwierdzić, że również je uwielbiam.

- Mówiłam ci już, że jesteś cholernie słabym i nic nie wartym pionkiem w grze, Draco? - uśmiechnęłam się sama do siebie.

~*~

- Nie rozumiem tego - marudził Blaise. Kiedy szłam do pokoju życzeń by w ciszy się pouczyć chłopak poszedł za mną.

- Czego nie rozumiesz w działaniu eliksiru wielosokowego? - spojrzałam na niego jak na ostatniego tumana.

- No nie rozumiem! Nad, wytłumacz mi - poprosił, na co jedynie westchnęłam.

- Eliksir Wielosokowy to  eliksir pozwalający na wcielenie się na jakiś czas w osobę, której  część wrzucimy do wywaru. Do uwarzenia substancji potrzebne są nie tylko  rzadkie składniki, ale także wiedza magiczna na wyższym poziomie, czyli  coś czego ci brak - każde kolejne słowo wypowiadałam coraz wolniej, w  mojej głowie zrodziła się pewna intrygująca myśl. - Gdzie mój notatnik? -  zapytałam rozglądając się po stercie książek.

- Jak go znajdę to coś dostanę? - uśmiechnął się chytrze czarnoskóry.

- Jasne - przewróciłam oczami i wtedy Blaise podstawił mi pod nos mój dziennik. - Daj mi go - wyciągnęłam do niego dłoń.

- Hm?

- Oddaj mi go - zmarszczyłam brwi.

- Coś w zamian - mówił  cicho chłopak przybliżając swoją twarz do mojej. - W zamian - powtórzył i  złączył nasze usta w pocałunku. Wbijał się w nie zachłannie i  namiętnie zarazem.

Przykręciłam głowę w bok, aby zaprzestać poczynaniom ślizgona.

- Przestań, Zabini! - powiedziałam głośno. - Obiecuję, że urwę ci jaja - warknęłam.  

- Wtedy to byłaby strata dla nas obojga - zaprzestał swojej wcześniejszej czynności.

- Zejdź ze mnie - fuknęłam. 

Chłopak niechętnie i  powoli zszedł z mojego ciała. Zaraz po tym chciałam wymierzyć mu mocne  uderzenie w twarz, lecz moje obie ręce, jedna po drugiej zostały złapane  w locie.

- Jesteś piękna jak się  złościsz - przyglądał się mojej mimice twarzy. - A jednocześnie  niebezpieczna i nieprzewidywalna - dodał, co sprawiło jakieś dziwne  uczucie w dolnych okolicach mojego brzucha.

- Czego chcesz w to całe „w zamian"? - chłopak uśmiechnął się szeroko i wzrokiem przeleciał po moim ciele. -  Jesteś beznadziejny, Blaise - westchnęłam i rozluźniła napięte mięśnie po dłuższej chwili zastanowienia.

~*~

Przemierzałam korytarze zamku z jasno określonym celem - musiałam dostać się do składziku Snapea, aby zdobyć składniki do eliksiru. Przeszywały mnie wrogie spojrzenia innych uczniów.

Nienawiść wraz z chłodem, którym mnie darzyli smakowały razem jak wielka porcja lodów czekoladowych z bitą śmietaną, przepysznie.

Nie zwracając na to większej uwagi niż zwykle dotarłam do opustoszałej części zamku, gdzie znajdowała się komórka profesora pełna różnych składników. Stanęłam przed mosiężnymi drzwiami i wyjęłam różdżkę.

- Alohomora - szepnęłam. Drzwi ani drgnęły. Zmarszczyłam brwi. - Annihilare - ponownie nic. - Portaberto - powiedziałam przez zaciśnięte zęby, co i tak nie przyniosło większego skutku. - Liberare!

- Mogę wiedzieć co ty wyprawiasz? - doszedł mnie głos Nietoperza.

- Próbuję otworzyć te drzwi! - warknęłam i spojrzałam na niego jak na ostatniego osła. Wpatrywał się we mnie tak jakby miał mnie zaraz zabić. - Potrzebuje składników!

- Składników? - powtórzył z zaciekawieniem w głosie.

- Składników - uśmiechnęłam się jadowicie i pomachałam mu lista, gdzie miałam je wszystkie wypisane.

- Pokaż to - chciał złapać pergamin, na co mu nie pozwoliłam.

- Nie ma mowy, a teraz mi otwórz te drzwi! - założyłam ręce na piersi.

Mężczyzna stał przez chwilę w bezruchu, a potem uśmiechnął się głupkowato i otworzył swój składzik. Weszłam do niego i zaczęłam szukać potrzebnych mi rzeczy. Snape podśmiewywał się cicho.

- O co ci chodzi? - zapytałam po dłuższej chwili i spojrzałam na niego z góry, gdyż stałam na drabinie.

- Wyobrażam sobie twoją porażkę i niezadowolenie Czarnego Pana - usmiechał się jak głupi.

- Możesz sobie pomarzyć, nie będzie żadnej porażki - powiedziałam pewnie i schowałem kilka rzeczy do torby.

- Czyżby?

- Ja nigdy nie stwarzam porażek - przybrałam typową minę Umbridge i zeszłam z drabiny.

- Ehhh - westchnął. - Ta pycha to nie jest zbyt dobra przyjaciółka, Darcy - westchnął i zamknął drzwi, kiedy wyszłam z jego świątyni.

- Kto to mówi - warknęłam i zostawiłam go na środku pustego korytarza.

Teraz byłam już gotowa na morderstwo, a wszystko dzięki kilku rzadkim i cennym składnikom.

Mogłam życzyć Dumbledorowi śmierci.

Każdy jest potworem || Darcy LastrangeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz