Przerwa Świąteczna na dworze Malfoy'ów nie wyglądała tak jak powinna wyglądać prawdziwa przerwa Świąteczna. Dom przepełniony był śmierciożercami, którzy latali to w jedną, to w drugą stronę pochłonięci swoimi obowiązkami. W powietrzu unosił się ostry odór śmierci i tortur.Przemierzałam korytarze powolnym i spokojnym krokiem przyglądając się panującemu tu chaosowi. Uwielbiałam obserwować ludzi pochłoniętych rozgardiaszem, którzy nie zawracali na mnie większej uwagi, gdyż byli zajęci czymś, co może ich zaraz uśmiercić, ludzi na łasce Czarnego Pana.
- Nadine - usłyszałam za mną, odwróciłam się i ujrzałam postać mojej matki uśmiechającej się od ucha do ducha. Wyglądała jak prawdziwa psychopatka, którą tak naprawdę była. - Musimy porozmawiać, Nadine - przytaknęłam i ruszyłam za nią.
Jej czarna suknia sunęła po długim, perskim dywanie zostawiając po sobie ślady strachu i cierpienia, którymi się żywiła. Jej długie, czarne, kręcone włosy podskakiwały z każdym krokiem, a głowa przekrzywiała się raz w prawo, raz w lewo, jakby się nad czymś zastanawiała.
- Jak się czujesz? - zatrzymała się nagle i odwróciła w moją stronę, jej wzrok prześwietlał mnie na wylot próbując wyczytać cokolwiek z mojego ciała i myśli.
- Nie wejdziesz mi do głowy - powiedziałam patrząc jak stara się poszperać w moim umyśle. - Nie jesteś w stanie - uśmiechnęłam się.
Na jej twarzy pojawił się grymas niezadowolenia, spojrzała na mnie z góry, z wyższością.
- Wiesz z kim rozmawiasz? - zapytała przygryzając wargę, z której spłynęło kilka małych stróżek krwi. Zaśmiałam się cicho widząc jej zdenerwowanie i to jak powstrzymuje się przed rzuceniem na mnie jakiejś klątwy.
- Oczywiście, że wiem - uśmiechnęłam się szeroko i w pogotowiu zacisnęłam dłoń na różdżce. - Tylko, że nawet Czarny Pan nie jest w stanie odczytać mych myśli - zaśmiałam się.
Śmierciożerczyni wbiła zęby mocniej w swoją pełną wargę uwalniając więcej krwi. Widziałam walkę w jej oczach, tysiące kolorowych błyskawic, które gdyby tylko mogły dopadłyby mnie i zostawiły w nieciekawym stanie.
Kobieta wykonała szybki ruch dłonią, a w moja stronę zaczęła zmierzać czerwona błyskawica. Odbiłam zręcznie zaklęcie, które trafiło w niespodziewającą się tego matkę. Zobaczyłam jak wije się z bólu na posadzce w kolorze zgniłej zieleni. Z moich ust wydobywał się szczery i głośny śmiech spowodowany całą tą sytuacją, jednakże ucichłam po chwili. Bellatrix Lestrange leżała na podłodze z lekko zdziwioną miną.
- To też jest moje ulubione zaklęcie - szepnęłam tak by mnie usłyszała, a na jej tworzy pojawił się matczyny uśmiech, uśmiech dumy.
- Rozumiem, że masz już plan - wysapała podnosząc się.
- Ja zawsze mam plan - odparłam i minęłam śmierciożerczynię.
~*~
- Powiedz mi moja droga, jak ma się sytuacja? - poprosił Czarny Pan.
Siedział w skórzanym fotelu popijając czarną jak smoła kawę i przyglądał mi się zawzięcie. Założyłam nogę na nogę i z uśmiechem na ustach powiedziałam:
- Wszystko jest pod kontrolą - przegryzłam odrobinę dolną wargę, Voldemort uśmiechnął się odrobinę i upił łyk gorącego nektaru bogów.
- A jak sprawuje się Dracon? - odłożył porcelanową filiżankę z różowymi zdobieniami na stolik i zaczął mi się uważniej przyglądać.
- Draco? - zaśmiałam się cicho i poprawiłam włosy opadające mi na twarz. - Draco jest jak wrzód na tyłku Dementora, bezużyteczny i niepotrzebny - skrzyżowałam ręce na piersi, co nie uszło zaciekawieniu Czarnego Pana.
- Rozumiem - westchnął i ponownie spojrzał mi w oczy. - Wilczek się w ogóle nie spełnia w swoim obowiązku.
- Dokładnie - przytaknęłam.
Voldemort wstał ze swojego ulubionego fotela obitego w zieloną skórę smoka i zaczął zmierzać w kierunku drzwi. Otworzył je gwałtownie i moim oczom ukazał się podsłuchujący nas Malfoy.
- Draco, jak miło cię widzieć, może się do nas przyłączysz? - zaśmiał się i zaprosił go gestem ręki do pomieszczenia.
- Z przyjemnością - wydukał chłopak i usiadł obok mnie na drewnianym stołeczku, a Czarny Pan wrócił na swoje miejsce.
- Jak idą twoje przygotowania? - zapytał patrząc na niego z pogardą w oczach, jakby miał ochotę go zamordować za jego marną egzystencję. Myśl o zabiciu Malfoy'a przez Voldemorta tak mnie cieszyła, że oparłam się o oparcie i westchnęłam z zadowolenia.
- Mam już wszystko zaplanowane - przełknął ślinę. Widziałam jak Czarny Pan przegląda myśli nędznej kreatury śmierciożercy.
- Skoro tak twierdzisz - uśmiechnął się. - Czekam na skutki - powiedział i nakazał mu wyjść gestem ręki.
Kiedy drzwi zatrzasnęły się, a Voldemort upewnił się, że Malfoy odszedł już gdzieś daleko nachylił się nade mną i wyszeptał mi do ucha:
- Pozbędziesz się go, chce żebyś go zabiła jak psa - uśmiechnęłam się szeroko. - Jednakże nie teraz, jeszcze nie teraz...
CZYTASZ
Każdy jest potworem || Darcy Lastrange
FanfictionKażdy wie, że Bellatrix Lestrange jest potworem w ludzkim ciele. Nie każdy jednak wie, że jej córka jest większym. ~~~~ Rozdziały będą dodawana bardzo rzadko, na pytania kiedy się pojawi następna część nie będę w stanie odpowiedzieć. ~~~~ Mogą wystę...