I

11.8K 316 212
                                    

Upijam łyk wody z czerwonego kubka, oszukując że tak naprawdę jest tu alkohol, którego zresztą nie cierpię ale nikt tutaj nie może tego zrozumieć. Dla innych gorzka, parząca ciecz jest jak sok.

-Jak się bawisz, Blake? - pyta mnie koleżanka z pracy, która mnie tu zaprosiła. Uśmiecha się do mnie, ledwo idąc prosto.

-Jest naprawdę fajnie -odpowiadam znów kłamiąc. Mam zamiar się zmyć stąd jak najszybciej kiedy nadarzy się okazja.

-Dol...dolać ci? -jąka się mrugając oczami i unosząc butelkę alkoholu prawie rozlewając całą zawartość.

-Dzięki, jeszcze mam -uśmiecham się, wskazując na kubeczek który mocno ściskam.

-Jakby co, wiesz gdzie mnie szukać -chichocze po czym odchodzi krzycząc jakieś pojedyncze słowa, których nawet nie rozumiem.

Przyszłam na tą imprezę, mając nadzieję że będzie ktoś fajny, w moim wieku lub starszy i będzie to spotkanie towarzyskie niż impreza, na której jest większość nastolatków którzy po godzinie leżą zalani na podłodze.

Wzdycham i idę w stronę kuchni, mając nadzieję że i tam znajdę może coś dobrego dla przekąszenia. Zastaje tam niestety tylko parę, która się obmacuje na blacie. Starając się zignorować ich jęki i to jakie inne obrzydliwe odgłosy wydają, odkręcam kran z wodą i wlewam ją sobie do kubeczka. Zakręcam go kiedy mam go wypełnionego do końca i zaczynam pić duszkiem dopijając do połowy.

Spoglądam na parę, która teraz pożera swoje twarze. Zawsze byłam ciekawa jak to jest. Uprawiać seks, a później nawet tego nie pamiętać. Nie wiem czy kiedykolwiek chciałabym tak mieć. Obudzić się z wyrzutami sumienia i obrzydzeniem, że oddałeś siebie zupełnie obcej osobie. Kiedy oni zaczynają czuć mój wzrok na nich, chłopak mówi coś do dziewczyny, a ta chichoczę i schodzą z blatu po czym wychodzą z kuchni.

-Wystarczy tylko twój wzrok, a wszyscy uciekają? Nieźle -mówi do mnie jakiś męski głos, więc spoglądam na mężczyznę stojącego w progu. Jest cały pokryty w tatuażach i ma włosy koloru jasnego brązu i niebieskie oczy, które są mocno intensywne. Ubrany jest cały na czarno, a w dłoni trzyma kubeczek taki sam jak ja.

-Myślę, że jest to raczej mój wygląd, odwala całą robotę -prycham, pijąc kolejny łyk wody.

-Widziałem jak popatrzyłaś się na nich i to na pewno nie mógłby być wygląd, wyglądasz dość przyzwoicie, chociaż ja bym nie założył tych spodni do twojej figury -komentuje, a ja podnoszę brwi i spoglądam w dół na swoje mom jeans.

-Są idealne -stwierdzam.

-Od razu widać, że starasz się wszystko ukryć -wzdycha i podchodzi do mnie podnosząc mój sweter, który jest luźno opuszczony na zewnątrz.

-Co ty, do cholery... -wkłada mi cały dół swetra do środka spodni, nie będąc przy tym jakkolwiek nachalny czy wyglądający jakby chciał mi włożyć tylko dłoń do majtek.

-O wiele lepiej -komentuje, odsuwając się i spoglądając na swoje dzieło.

-Jesteś gejem? -pytam od razu, a on patrzy się na mnie dziwnie, po czym wybucha śmiechem.

-Czy dla ludzi każdy chłopak znający się na modzie musi być gejem? -zadaje mi pytanie, a ja delikatnie kiwam głową nie będąc pewna swojej odpowiedzi. -Nie jestem, ale za to jestem biseksualny, jednak ty mnie w jakikolwiek sposób nie pociągasz -przekrzywia głowę, a ja się krzywię.

-Miło z twojej strony -odpowiadam, przekręcając oczami i odkręcając znowu kran i wlewając wodę do kubeczka.

-Ale za to nie będę miał problemu się z tobą przyjaźnić, a ty ze mną -wzrusza ramionami, a ja się śmieję.

-Nie chce się z tobą przyjaźnić.

-Każdy chce -mówi, po czym podchodzi do kranu i robi to samo co ja. Patrzę na jego poczynienia ze zdziwieniem. Szczerze to sądziłam, że jest upity i dlatego tak bredzi. -Co jesteś taka zdziwiona. Chłopak nie musi być upity, żeby mieć gadkę -wyjaśnia.

-Ty nie masz gadki, ty po prostu masz nierówno pod sufitem -upijam łyk wody.

-Rozmawiając ze mną, dowodzisz że też nie jesteś do końca zdrowa -unosi kubeczek w górę po czym on również upija łyk.

-Gdybyś był ostatnim człowiekiem na ziemi, może bym z tobą porozmawiała -stwierdzam, uśmiechając się.

-Dzięki -uśmiecha się ukazując szereg białych zębów. -Nawzajem.

Uderzamy kubeczkami o siebie, przesyłając znak, że chyba się jednak polubimy, pomimo mojej wcześniejszej niechęci do niego.

-Masz ochotę się naprawdę zabawić i wyrwać się z tej dziecinnej imprezy? -pyta mnie uśmiechając się przebiegle.

-Marzę o tym -poprawiam włosy, zaczesując je do tyłu.

-Znam pewne miejsce.

Przez całą drogę szliśmy rozmawiając o dosłownie wszystkim, przy okazji się przy tym poznając. Chłopak ma na imię Damon, jest trenerem karate młodych chłopaków. Ma tyle samo lat co ja, czyli dwadzieścia. Jego rodzina jest w Nowym Yorku, a mieszka tu tylko jego babcia która nie chciała opuszczać miejsca, w którym się urodziła i wychowała. W szkole był wyśmiewany z powodu tego jak się ubierał i, że poznawał swoją orientacje przez co miał słabą psychikę, ale kiedy poznał pewnego chłopaka, który miał te same problemy od razu jego pewność siebie wzrosła kiedy się z nim zaprzyjaźnił. Dziewczyny, które kiedyś go wyśmiewały, wtedy zaczęły się do niego kleić, jednak on je wszystkie olewał i traktował tak jak one wcześniej jego.

I ja również opowiedziałam swoją krótką historie. Moja matka zmarła przy porodzie, a ojciec oddał mnie do domu dziecka, bo sobie nie radził sam, przynajmniej to mi mówili w domu dziecka. Działam na własną rękę i sama za siebie odpowiadam. Opowiedziałam mu również, że w liceum nikt mnie nie lubił, byłam dręczona przez dziewczyny i również chłopaków, przez co zazwyczaj przerwy spędzałam w ubikacji czytając książkę lub po prostu się chowając.

Szliśmy jakieś dwadzieścia minut, a ja czułam jakbym znała Damona od dawna i jakbyśmy byli najlepszymi przyjaciółmi.

-To tutaj -przerywa mi kiedy zaczynam opowiadać o swojej pracy w kawiarni.

-W ogóle to gdzie idziemy? -pytam, uświadamiając sobie, że mi nic nie powiedział gdzie mnie prowadzi.

-Chciałaś się naprawdę zabawić -uśmiecha się tajemniczo otwierając mi drzwi. Wchodzę pierwsza, a następnie on.

Popycha mnie do przodu, a ja posłusznie idę zaczynając drżeć z zimna. Ściany są z kamienia, a tunel prowadzący w głąb jakiegoś miejsca, z którego wydobywają się krzyki i muzyka, jest przerażający.

Kiedy w końcu dochodzimy do końca, widok który widzę jest dość przytłaczający i przerażający. Zbiorowisko ludzi, którzy śmieją się, tańczą i piją alkohol, dobrze się przy tym bawiąc. Mogę dostrzec, że na środku jest ring, na którym nikogo nie ma. Oświetlenie jest marne, ale nikt nie zwraca na to uwagi. Pomimo tego, że jeszcze przed chwilą umierałam z zimna, teraz czuję gorąc i pot spływający po moich plecach.

-Czy my jesteśmy...

-Na nielegalnych walkach. Znajdujemy się w Darkness -przerywa mi uśmiechając się.

-Dlaczego tu jesteśmy, jeśli jest to nielegalne i w każdej chwili policja może się tu zjawić? -pytam lekko przerażona. Nie mam ochoty mieć jakiegokolwiek kontaktu z policją.

-To miejsce jest tak w wyludnionym miejscu, że naprawdę ktoś musiałby się natrudzić, żeby to znaleźć -rzekł, a ja zaczynam się powoli uspokajać. -Rozluźnij się, skarbie -zaleca mi Damon. -To będzie świetna walka.

🌸🌸
Witam Wszystkich po raz kolejny tym razem w moim drugim fanfiction o Harrym.

Bardzo zachęcam do komentowania i pozostania ze mną na dłużej, bo mogę zagwarantować że nie pożałujecie. Początkowy rozdział może wydawać się nudny, ponieważ nic za bardzo nie dzieje i to wprowadzenie, ale zapewniam że akcja się rozkręci i będzie gorąco.

Miłej niedzieli i do następnego, xx

Touch | H.S.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz