Uchyliłam powieki i zobaczyłam, że miejsce obok mnie jest puste. Jedynym śladem po chłopaku było "wygniecione" miejsce obok i zapach jego perfumów na pościeli. Powoli zrzuciłam z siebie pierzyne po czym postawiłam stopy na zimnej podłodze. Podeszłam do wielkiego lustra i zarumieniłam się gdy zobaczyłam ze stoję tylko w majtkach i w za dużej koszulce Will'a. No tak to jets gdy matka tak nagle mówi ci ze nie masz wracać do domu i gdzieś przenocować. Nie miałam w czym spać wiec kochany DeVitto pożyczył mi swój t-shirt. Nagle przeszły mnie ciarki. Spojrzałam za siebie i zobaczyłam, że okno otwarte jest na oścież. Zamknęłam je ale nadal trzęsłam się z zimna. Dojrzałam bordowa ,,bejsbolówka" chłopaka. Podniosłam ja do góry i zorientowałam się ze jest to bluza jaka nosił każdy z drużyny koszykówki. Na plecach napisane było jego nazwisko a na piersi herb naszej szkoły. Ubrałam ja bez skrupułów po czym postanowiłam poszukać mojej zguby. Zeszłam schodami na dol i zajrzałam do salonu. Nikogo nie było.
- Widzę, że już oficjalnie pani DeVitto? - mruknął ktoś za mną.
- Słucham? - obróciłam i zobaczyłam Diego z kubkiem kawy.
- Bluza. Na plecach jest DeVitto wiec...- uśmiechnął się zadziornie.
Z dezapeobatą pokręciłam głową układając usta w cienka linie.
- Widziałeś Will'a?
- Kuchnia - mruknął z szerokim uśmiechem po czym obszedł mnie i usiadł na kanapie w salonie.
Okrecilam się na pięcie i weszłam do kuchni. Zobaczyłam DeVitto robiącego jakiś napój. Do moich nozdrzy wdał się cudowny zapach świeżej kawy. Mruknęłam pod nosem co najwyraźniej usłyszał chłopak, który po chwili stał ze mną twarzą w twarz.
- proszę bardzo - mruknął mi do ucha podając kubek z pysznym kremowym napojem. Odsunął się na chwilę po czym znów podsunął swoje usta do mojego ucha. - Slicznie wyglądasz książeczko.
Spaliłam buraka na co chłopak uśmiech się szeroko.
- ktoś tu nie umie reagować na komplementy
- nie prawda. Po prostu jest tu bardzo gorąco- zasmialam się porażając się jeszcze bardziej.
- Oczywiście, oczywiście - wymruczał będąc dosłownie kilka milimetrów ode mnie. Zaczęliśmy stykac się nosami, gdy jak to na niezdare przystalo musiałam to zepsuć. Kubek, który trzymałam w ręce wypadł mi akurat W TYM MOMENCIE GDY CHŁOPAK DOTKNĄŁ SWOIMI USTAMI MOICH!
- Cholera jasna - krzyknąłem widząc jak na płytkach rozlewa się brązowa ciecz. - Jezu przepraszam- mruknęłam zawstydzona.
- Nic ci nie jest? Nie przecięlas się szkłem? - zapytał chłopak lustrując kawałki szkła leżące na ziemi.
- Przepraszam, przepraszam - powtarzałam cały czas.
- Hejka! Nic się stało.
- Przepraszam- mruknęłam znowu.
- Kurwa mać! Bombardują! - krzyknął Diego wbiegając do kuchni na co wszyscy wybuchliśmy śmiechem.
- Teraz proszę iść do mojego pokoju a ja przyniosę pani śniadanie do łóżka. - wyszczerzyl się.
- Muszę to posprzątać
- Ja to zrobię
- pomogę ci - rzekłam
- Na górę. Ze mną się nie dyskutuje- złożył przelotnego buziaka na moich ustach po czyn wypchnal mnie z kuchni.
