12

75 3 0
                                    

~12~
- Słuchaj szamaj szybko to śniadanko i odwioze cie do domu. Mam kilka ważnych spraw do załatwienia. - informuje Will wchodząc do pokoju z tacką, na której spoczywa moje i jego śniadanie.
Mruknęłam cicho, bo myśl o tym, że będę musiała wrócić do domu nie wywołała we mnie entuzjazmu.
-Został bym z tobą ale praca to praca.- wzruszył ramionami usadawiając się obok mnie.
- Jedziesz do Kanera?- mruknęłam popijając łyk kawy ze ślicznego czerwonego kubka.
- Nie jest to moja jedyna praca- mamrocze szukając czegoś w telefonie.
- Pracujesz gdzieś jeszcze?
- Mhm - mruczy włączając radio e telefonie.
Po jego minie widzę ze nie chce więcej pytań. Wpycham sobie do buzi kawałek naleśnika, który dostałam i rozkoszuje się jego smakiem. Jeśli zrobił je DeVitto to jest niezłym kucharzem.
Chłopak pałaszuje swoje śniadanie siedząc tuż obok mnie i nucac jakaś znana mi piosenkę. Tylko ni do cholery nie wiem jaką.
- Dzisiaj rano przypadkowy przechodzień znalazł w wąskiej uliczce na obrzeżach miasta ciało młodego mężczyzny. Jego wiek udało się skwalifikowac na około dwadzieścia lat. Sekcja zwłok wykazała, że został on zabity poprzez postrzał w serce. Jedyne znaleziono przy nim to najzwyklejszy pistolet. Sprawca nie pozostawił po sobie żadnego śladu. - oznajmił spiker z radia.

Twarz Williama zrobiła się blada. Natychmiast wyłączył radio i wziął ode mnie pusty juz talerz.
- Ubierz się. Czekam na ciebie na dole. Zaklucz się - wskazał ma zamek w drzwiach. - Nie odpowiadam za tych idiotów - wskazał podłogę co miało oznaczać chłopaków siedzących w salonie.
- Jasne - mruknęłam.
Chłopak zgarnął z szafki kluczyki od swojego samochodu po czym biorąc tace wyszedł.
Zamknęłam za nim drzwi i zsunęłam się po nich. Nie rozumiałam reakcji DeVitto. Zachował się jakby miał coś z tym wspólnego. A jeśli? Nie bądź głupia Ami. Will zabójcą? Nieee. Nie on.

Ściagnęłam bluzę chłopaka choć było trudno. Była taka ciepła i milutka. A pozatym pachniała pięknymi męskim perfumami. Odłożyłam ja na swoje miejsce i przyodziałam własne ubrania. Spojrzałam ostatni raz na pokój, w końcu nie wiedziałam czy będę jeszcze tu kiedyś. Zeszłam na dol uprzednio odkulczając zamek.
- Jest i pani DeVitto - mruknął ktoś za mną gdy ubierałam buty w holu.
- Nie sądzę - warknęłam obracając się.
Diego stał z cwaniackim uśmiechem na twarzy popierając się o futryne drzwi od salonu. O dziwo tym razem w rękach nie dzierżył kubka z kawą. 
- Jak to?- zaśmiał się - Nie ma cię?
- Nie sądzę że pani DeVitto.
- Nie? Przecież Will byle kogo tu nie wpuszcza. Jestem pierwsza dziewczyna zaproszona przez niego do tego domu.
- To nie znaczy, że jesteśmy razem - warknęłam sprawdzając czy mam telefon. - Gdzie Will?
- Czeka w samochodzie - puścił mi oczko - Do zobaczenia- mruknął gdy otworzyłam drzwi- Bo sądzę że jeszcze nie raz tu zawitasz.
Wstawiłam mu na pożegnanie środkowy palec aby po chwili siąść e bryce Williama DeVitto.

Bad BoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz