Day 18 - Doing something together

227 28 5
                                    

Gilbert i Matthew spędzali razem niemal całe dnie. Na konferencji ktoś kiedyś żartobliwie nazwał ich papużkami nierozłączkami i nie pomylił się zbytnio. Prawdą było, że uwielbiali swoje towarzystwo i tylko czasami zdarzało się, że wybierali się gdzieś osobno. Alfreda odwiedzali razem, Ludwiga odwiedzali razem, przed i po samotnym wyjeździe Kanady do Holandii, Gilbert był cały naburmuszony. Prusy był dość zazdrosnym partnerem, ale wszystko przez to, że nie chciał stracić Matthew. Wiedział, że ten był jedyną osobą, z którą może stworzyć związek mający jakąkolwiek przyszłość. Wszystko dzięki temu, że nie miał z nim żadnej styczności w przeszłości. Echa wojen, w których stali naprzeciwko siebie nie odbijały się na ich relacji. Gdy się poznali, mieli czystą kartę i mogli ją zapisać według własnego uznania, a nie tak, jak im to dyktowały wojny i politycy.

Ale to nie było tak, że związał się z nim tylko z tego powodu. Przyczyn było wiele, a najważniejszą to, że kochał tego chłopca.

Pierwszy raz zdarzyło mu się kochać tak bardzo, w jakiś sposób jego samego to przerażało. Nie miał zamiaru pozwolić go sobie odebrać.

Ale nie łudzili się, że będą razem już zawsze. Żadne z nich się nie łudziło, Francis wiedział, że jego związek z Anglią prędzej czy później się zakończy. To samo z Ludwigiem. Pchła przekonała się już o tym na własnej skórze.

Tak, zdecydowanie nie mieli złudzeń. Ich związek zakończy się albo kolejną bezsensowną wojną albo tym, co stanie się z Prusami, gdy już umrze ostatnie pokolenie urodzone w NRD.

Ale nie rozmawiali o tym. Tylko raz poruszyli ten temat, by nie składać obietnic typu „zawsze będę przy tobie". Bo chociaż obaj wiedzieliby, że to niemożliwe, złamanie takiego przyrzeczenia nadal by bolało.

Ale równocześnie nie dołowali się tym tak, jak mogłoby się wydawać. Nie miało to najmniejszego sensu. Przyjemniej było wykorzystać ten czas na robienie czegoś wspólnie. Na przykład na spanie. O tak, spanie zawsze było świetnym pomysłem.

Wachabe pokręcił głową z politowaniem. Nie rozumiał, jak można iść spać, choć nie minęła jeszcze piętnasta. Chociaż „iść spać" to zbyt górnolotne określenie na to, co zrobili. Prusy walnął się na łóżko aż zajęczały sprężyny, a Matthew wygodnie ułożył głowę na jego wyciągniętym przedramieniu. I zasnęli niemal natychmiast, nie zwracając uwagi na nic. Ale tak to jest, jak się rozmawia przez całą noc, a rano idzie do pracy albo zasuwa do szorowania garów.

Nie mówiąc nic, kiwnął na Dumę i opuścili pomieszczenie. Nie zafunduje im brutalnej pobudki, niczym sobie dziś nie zasłużyli. Choć Matthew zapewne będzie niepocieszony, że przegapił pierwszy tej zimy opad śniegu.

[APH] 30 day OTP challenge - PruCanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz