Gilbert z teatralnie zamyśloną miną i dłonią skubiącą podbródek ciężko opadł na kuchenne krzesło. Matthew nawet na niego nie spojrzał, tylko dalej skupiony smażył naleśniki. Prus kilka razy głośno westchnął, później odkaszlnął, zastukał palcami w blat stołu i jeszcze raz odkaszlnął, ale nie przyniosło to zamierzonego efektu.
— Kiedy zauważysz, że przyszedłem?
— Przecież zauważyłem — odparł Matt, odkładając na talerz kolejny placek.
— Nie, w ogóle na mnie nie patrzysz.
— Wyczuwam cię nosem. — Zerknął na niego przelotnie i wrócił do kuchenki.
— Że niby śmierdzę?
— Pachniesz jak mężczyzna — sprostował i roześmiał się. Gilbert jedynie fuknął, po czym nie spuszczając z niego oka przystąpił do smarowania naleśnika dżemem.
— Bo jestem mężczyzną. Powinieneś wiedzieć o tym najlepiej — wymruczał i z zadowoleniem zaobserwował, że chłopak zrobił się trochę bardziej czerwony niż był.
— Wiem.
Na chwilę dźwięk skwierczenia zdominował pomieszczenie. Zapach słodkiego ciasta i ciepło rozleniwiało, a ciemność za oknem utwierdzała w przekonaniu, że nadeszła pora dnia przeznaczona tylko dla nich. Nikt nie miał prawa im tego zakłócić.
— Kiedy cię nie było, przyszło to. — Gilbert wyciągnął z tylnej kieszeni jeansów błękitną karteczkę i podszedł do Kanady, by mu ją pokazać. Przy okazji zsunął z jego włosów gumkę. Z małą kiteczką z tyłu głowy trochę za bardzo przypominał mu Francję, do którego ostatnio miał uraz.
— Spooning? Czyli wracamy do tulenia.
— Czekaj, ty wiesz, co to oznacza? — zapytał szczerze zdumiony. Sam przez pół dnia próbował zrozumieć, co to tak właściwie jest i dopiero internet udzielił mu odpowiedzi. — Chyba się starzeję. Wujek Google musiał mi to wytłumaczyć.
— Nie przesadzaj, staruszku. To jeszcze nie koniec świata.
— Młodzieniaszek się odezwał.
— Zdziwiłbyś się, gdybyś się dowiedział jaki jestem stary. Po prostu trochę dłużej od innych byłem dzieciakiem.
— No wiem, wiem. — Prus położył brodę na jego ramieniu i zaczął dmuchać w blond włosy. — Napiszę do Franza, że oddalamy to zadanie.
— Hę? Dlaczego? — zapytał, skręcając gaz i przekładając ostatniego naleśnika na stos wcześniejszych.
— Nie chcę wrócić do patrzenia na twoje plecy przed zaśnięciem.
— Ale nie na tym polegają łyżeczki... Poza tym to ty odwracałeś się plecami — powiedział cicho i opuścił wzrok.
— Taaak. — Gilbert przeciągnął samogłoskę w zamyśleniu. — Ale gdy potem zerkałem na ciebie, ty też byłeś odwrócony.
— No bo wolałem patrzeć na ścianę niż na ciebie odwróconego do mnie tyłem — wyjaśnił. Po chwili obaj równocześnie parsknęli śmiechem.
— Chyba doszło do małego nieporozumienia — stwierdził Prusy i cmoknął Matthew w usta. — Już się nie odwracam plecami i nie zrobię tego więcej. Jedz, a ja napiszę do Francisa.
Matt myślał, że chodziło mu o sms-a, dlatego zdziwił się, gdy ujrzał Gilberta z wystawionym koniuszkiem języka zawzięcie smarującego markerem po białej kartce papieru. Nie powiedział jednak nic, nie skomentował też, gdy zdjął z suszarki dwie łyżeczki i położył je na papierze. Po tym wszystkim przyprowadził Wachabe z aparatem i uniósł go nad blat stołu.
— Rób zdjęcie.
*
Gdy tylko Francis rano ujrzał mrugającą przy monitorze kontrolkę, od razu zasiadł do komputera. Pocierając zaspane oczy, zaczął czytać.
„Co to za zadanie, które każe mi patrzeć na plecy Matthew zamiast na jego twarz? Skąd niby mam wiedzieć, kiedy ma koszmary i go obudzić? Puknij się w łeb i daj nam inne zadanie.
~ Pełen chęci mordu Zagilbisty Ja"
A pod tą dziwną treścią leżały dwie łyżeczki do herbaty.
Mężczyzna uśmiechnął się. Co prawda nie spodziewał się czegoś takiego, ale treść tego listu prawdopodobnie ucieszyła go bardziej, niż zrobiłoby to wykonanie jego zadania.
__________________
Przepraszam za media... Po prostu przepraszam.
CZYTASZ
[APH] 30 day OTP challenge - PruCan
Hayran Kurgu30 day OTP challenge czyli jak zasłodzić się na śmierć i jeszcze się z tego cieszyć. Kanada i Prusy są parą od ponad dwóch lat, lecz od jakiegoś czasu układa im się nieco gorzej. Francja - jako dobry znajomy - postanawia im pomóc w dość oryginalny s...