ROZDZIAŁ IV

15 2 2
                                    

-No wysiadaj -rzucił zaglądając do auta.

-T-Ty tu m-mieszkasz? -zapytałem niepewnie, znowu głośno przełykając ślinę, wyszedłem z samochodu. Jak tu pięknie pachnie, zaciągnąłem się świeżym powietrzem, które wolne było od spalin i dymu, poszedłem za czarnowłosym.

-Tak, a właściwie przyjeżdżam tu tylko aby pomyśleć i nacieszyć się pięknem natury, nie mam pojęcia dlaczego tak się wystraszyłeś. Przecież nie mam zamiaru zrobić Ci krzywdy -ponownie się zaśmniał, a ja odetchnąłem z ulgą.

Chyba jednak przestanę oglądać tyle kryminałów i horrorów. To jednak nie źle działa na banię.

-Kawy? Herbaty? -zaproponował gospodarz -możesz rozgościć się w salonie -dodał wchodząc do kuchni wyłożonej biało-niebieskimi kafelkami, była nie za duża, mieściła w sobie jedynie lodówkę, kuchenkę gazową, szafeczkę oraz nieduży brązowy stolik z czterema krzesłami w kolorze.

-Kawy -odetchnąłem -poproszę mocnej kawy -wszedłem we wsazane drzwi do salonu, również nie był duży, stała w nim kanapa, a przed nią stolik, trochę dalej telewizor pod nim szafeczka, a po prawej stojak z plytami, było ich mnóstwo. W prawym rogu stał duży kominek. Po prawej i naprzeciw był dwa ogromne okna.

Podszedłem do kanapy i usiadłem rozkładając się, położywszy głowę na oparciu zamknąłem oczy, nawet nie wiem kiedy przestała boleć mnie kostka, którą skręciłem na wf-ie.

-Ałaa! -zawyłem z bólu przypomniawszy sobie o sytuacji.

Szybko w salonie pojawił sie Adam, spojrzał na mnie ze zdziwieniem.

-Co się stało? -zapytał szczerze zmartwiony.

-Kostka, jakże strasznie zaczęła mnie boleć -złapałem się za wdpomnianą część ciała.

-Zaraz wrócę -powiedział czarnowłosy znikając z zasiegu wzroku, słyszałem jak przemieszcza się do kuchni i po chwili był już przy mnie z dwoma kubkami kawy -no to podwijaj nogawkę -rozkazał stawiając kawę na stoliku.

Grzecznie wykonałem polecenie, a on klęknął przede mną na jedno kolano oglądając moja kostkę. Mlaskał przy tym i kręcił głową.

-No cóż...-podjął -jest sina i spuchnięta.

Wyszedł z salonu, po dwuch minutach wrócił z altacetem i bandażem. Delikatnie i starannie rozprowadził maść na mojej kostce, która była sporo większa od tej drugiej. Owinowszy ją bandażem zawiązał supełek i wstał.

-Gotowe -uśmiechnął się patrząc mi prosto w oczy dumny s siebie.

Nie, on znów to robi, czułem  jak ciepło rozchodzi się po moim ciele, uwielbiałem  jego uśmiech.

-Dziękuję -podniosłem kubek upijając łyk kawy.

Siedzieliśmy tak i rozmawialiśmy i rozmawialiśmy jakieś dobre dwie godziny. Najpierw zaczeło się niewinnie, o głupotach, później o religii. W końcu zeszliśmy na temat niemieckiego, uświadomiłem mu, że nie jestem z tego przedmiotu dobry. Zaproponował mi zajęcia, które prowadzi w każdy piątek. Oczywiście zacząłem się głębiej zastanawiać nad sensem tych zajęć.

-Ja... chyba będę musiał już lecieć -powiedziałem spoglądając na swój zegarek na prawej ręcę, była już 19:00.

-Chodź, odwiozę Cię -zaproponował pomagając mi wstać z kanapy. Pomogł mi również założyć buty oraz dojść do auta. Było już ciemno. Wsiedliśmy do samochodu i bursztynooki go odpalił, po około 40 minutach byliśmy pod moim domem.

-Dziękuję, dobranoc -już chciałem opuścić pojazd gdy czarnowłosy złapał mnie za rękę i lekko przyciągnął ku sobie, obróciłem się w jego stronę z pytającym wyrazem na twarzy. Położył rękę na moim policzku i po chwili poczułem jego usta na swoich, delikatnie i bardzo namiętnie złożył pocałunek na moich wargach. Przeszył mnie przyjemny dreszcz podniecenia, mimowolnie oddałem pocałunek. Nasze języki zaczęły tańczyć namiętny taniec, dłoń czarnowłosego przemieściła się na tył mojej głowy zatapiając palce w moich włosach. Po kilku minutachbodsunął się ode mnie patrząc mi prosto w oczy, nasze twarze dzieliły milimetry.

Wszystko się zmieniłoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz