Rozdział #28

101 5 0
                                    

Zaczęłam stukać nerwowo stopą i wywróciłam oczami. Stałam właśnie przy drzwiach do łazienki i czekałam aż mój chłopak z niej wyjdzie. Nie wiedziałam co on tam robi i nie zamierzałam wiedzieć.

-Długo jeszcze będziesz tam siedział?! -krzyknęłam zza drzwi.

-Tak. -uśmiechnął się wychodząc z łazienki. -Możesz wejść.

-Dziękuję. -powiedziałam uśmiechając się i przeszłam obok niego wchodząc do łazienki.

Stanęłam przed lustrem i zaczęłam rozczesywać swoje długie i czarne kudły, które powoli mnie już wkurwiały. Okropnie się plątały i zawadzały mi. Pora wybrać się do fryzjera i je skrócić.

Po rozczesaniu włosów spięłam grzywkę na górze głowy w małego koczka i zabrałam się za makijaż. Na twarz nałożyłam podkład, pod oczy korektor, a na powiece zrobiłam kreskę.

Po skończonym makijażu poszłam do pokoju, który był mój i Richard'a. Stanęłam przy walizce i zaczęłam szukać ubrań. Mój chłopak siedział na łóżku i przyglądał mi się z zaciekawieniem uśmiechając się pod nosem. Nie żeby coś, ale więcej nie pokaże mu się w bieliźnie.

Z walizki wygrzebałam złoty, obciśnięty sweter, czarne rurki, a do tego postanowiłam założyć buty, które miałam wczoraj. Ubrałam się szybko i spojrzałam na mojego chłopaka. Patrzył się na mnie szczerząc. Przewróciłam oczami i podeszłam do niego. Usiadłam mu rozkrokiem na kolanach i zatopiłam swoją prawą dłoń w jego włosach. Richard zaśmiał się i zsunął swoje dłonie na moje pośladki.

-Opanuj testosteron, bo ci wszystkie włosy wypadną. -zaśmiałam się.

-To już wiemy, dlaczego Oliver jest łysy. -szepnął czarnowłosy w moje usta, po czym złożył na nich krótki pocałunek.

-Maria oszczędziła tylko brodę. -uśmiechnęłam się, po czym zatraciłam się w namiętnym pocałunku.

***

-Idziemy przejść się po parku, czy chodzimy po mieście? -zapytała Lucy.

-Może najpierw po parku, a później wracając do hotelu będziemy szli przez miasto. -powiedział Paul.

-Okej. -rzuciła Lucy z uśmiechem. -Dobry pomysł.

Po wypowiedzi rudowłosej ruszyliśmy w kierunku parku. Była piękna pora roku i w parku było na prawdę ładnie. Wszystko zakwitało na nowo i rodziło się do życia.

Wszędzie otaczały nas drzewa albo rosnące kwiaty, od których nie dało odwrócić się wzroku. Nie dało się przejść przez ten park nie zwracając uwagi na otaczającą roślinność. Po prostu się nie dało.

-A ty co o tym myślisz Vit? -usłyszałam głos mojego brata.

-Ale o czym? -zapytałam i spojrzałam na niego.

-O czym ty tak znowu myślisz, co? -westchnął i spojrzał na mnie smutny.

-Teraz to zagapiłam się na kwiatki i drzewa. -zaśmiałam się cicho.

-Tym mnie zaskoczyłaś kotek. -powiedział Richard i objął mnie w talii.

Natalie wbiegła po między nas i złapała nas za dłonie. Ze śmiechem skoczyła przez kałużę, a ja i czarnowłosy pociągnęliśmy ją do góry przez co skoczyła jeszcze wyżej. Moja malutka żabka roześmiała się i skoczyła jeszcze raz, a my jeszcze raz unieśliśmy ją wyżej. Ja w jej wieku też uwielbiałam tak robić.

Po kilku minutach powolnego spacerku i rozmawiania o wszystkim i o niczym zatrzymali nas fani chłopaków. Kulturalnie poprosili o zdjęcie i autograf, po czym trochę pogadali z chłopakami o Polsce. Zadawali różne pytania, na przykład jak im się tu podoba albo gdzie grają kolejny koncert, albo polecali jakieś polskie restauracje, miasta lub miejsca, które warto zwiedzić. Pod koniec rozmowy chłopcy podziękowali im za obszerne informacje o Polsce i ruszyliśmy dalej. Powiem szczerze, że Polacy są bardzo mili, a ta grupka dziewczyn na pewno nie była z Polski. No chyba, że rodzice tych Chinek przeprowadzili się do Polski i tu zostały urodzone. To by wszystko wyjaśniało.

Po godzinie spacerowania usiedliśmy na dwóch ławkach przy placu zabaw, na który pobiegły dzieci. Dziewczynki siedziały na huśtawkach, a Max stał po środku i na zmianę je huśtał. Słodko to wyglądało. Trójka małych przyjaciół, a na ławkach i starzy rodzice. To znaczy nie jesteśmy starzy, tylko ja i dziewczyny jesteśmy szalone, a chłopaki są czym starsi tym bardziej szalone i dziwne rzeczy robią, ale i tak ich uwielbiam.

***

Wracaliśmy przez miasto i zatrzymywaliśmy się co kilka minut, żeby chłopcy podpisali swoje zdjęcia albo płyty. I oni mają jeszcze siłę tak się zatrzymywać przy marudzących dzieciach, uśmiechać się i dawać autografy. Na to wychodzi, że jestem leniwa.

W końcu po dwóch godzinach dotarliśmy do hotelu, gdzie wszyscy rozeszli się do swoich pokoi, żeby przebrać się w stroje kąpielowe. Mieliśmy pół godziny, żeby się wyszykować. Niektórzy potrzebowali mniej czasu, ale gorzej było, gdy w pokojach są po trzy osoby. W sumie daliśmy i tak radę, i wyrobiliśmy się w czasie. Ja przebierałam się z Natalie w łazience i wiązałyśmy włosy, a Richard zajmował się sobą w sypialni.

Po wyszykowaniu się wyszliśmy z pokoju i zebraliśmy się pod pokojem Lucy i Max'a, czyli standardowo. Gdy wszyscy byliśmy gotowi ruszyliśmy na basen. Weszliśmy do rozdzielnych szatni i zostawiliśmy ubrania na wieszakach, po czym weszliśmy do ogromnego pomieszczenia z basenami i weszliśmy do wody. 

Odbijaliśmy piłką siatkową, pływaliśmy, chapaliśmy się, leżeliśmy w jacuzzi, uczyliśmy dzieci pływać i zjeżdżaliśmy na zjeżdżalniach. Było na prawdę fajnie, ale musieliśmy wracać do pokoi i się pakować, bo jutro wyjeżdżamy.

***

-To czego jutro nie będziesz używał to spakowałeś? -zapytałam zapinając walizkę Natalie.

-Tak. -uśmiechnął się mój chłopak i objął mnie od tyłu.

-To dobrze. -mruknęłam i oparłam się o jego ramię. -Muszę przyznać, że ten dzień był męczący.

-Dlatego idziemy wziąć razem prysznic. -zaśmiał się i wziął mnie na ręce w stylu panny młodej.

Zaśmiałam się i czekałam łaskawie aż mnie odstawi. Wszedł do łazienki i zamknął za nami drzwi. Odstawił mnie i odkręcił wodę, po czym zaczął zdejmować ubrania. Zaśmiałam się i roześmiana zaczęłam kręcić głową na boki.

Poszłam w ślady mojego chłopaka i zaczęłam powoli zdejmować ubrania. Nadzy weszliśmy do kabiny prysznicowej i zaczęliśmy się myć. Powiem szczerzę, że czasami prysznic z ukochaną osobą jest całkiem przyjemny. Kilka razy Richard próbował doprowadzić do czegoś więcej, ale ja skutecznie mu odmawiałam przypominając mu o tym, że następne zbliżenie będzie za miesiąc. Jak mnie wtedy nie rozboli głowa.

Po wziętym prysznicu wyszliśmy z kabiny i zaczęliśmy się wycierać. Przez cały czas rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Nie dość, że miałam w nim ukochaną osobę to jeszcze przyjaciela. Skarb mieć takiego partnera.

Ubraliśmy piżamy. To znaczy ja ubrałam piżamę, a Richard założył bokserki i wyszliśmy z łazienki. Poszliśmy do sypialni, położyliśmy się na łóżku i życząc sobie dobrej nocy zasnęliśmy do siebie przytuleni.

_________________________________
Tak jak powiedziałam. Rozdziały będą dodawane. Będę dodawała je codziennie (rano i wieczorem), aż w końcu zakończę książkę. Powieść nie zostanie usunięta, ale niedługo zakończona. Wieczorem kolejna część.

~Pozytywnie_Walnięta

Siostra z przypadkuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz