Wigilia

130 11 1
                                    

Święta, to taki piękny czas. Wszyscy się spotykamy i rozmawiamy. Spędzamy ze sobą czas i wymieniamy się prezentami. Każdy się uśmiecha i każdy ze sobą rozmawia. Nie ważne, że wczoraj się ktoś pokłócił. To jest nie ważne. Ważne jest to, że jesteśmy razem. Jesteśmy razem silniejsi i razem przezwyciężymy wszystkie progi, które podkłada nam życie. Razem tworzymy cudowną rodzinę i dogadujemy się jak nikt inny. Troszczymy się o siebie i kochamy mimo wszystko. Nikt nikogo nie osądza, nikt nikogo nie wyśmiewa i nikt nikogo nie oczernia. Stajemy się sobie równi. Nie ważne czy ktoś jest kobietą, mężczyzną, lesbijką, pedałem albo lubi i mężczyzn i kobiety. Kochamy się jak mało kto. Jesteśmy dla siebie wszystkim i wszyscy staniemy za jednym z nas murem. Nie damy nikomu nas skrzywdzić. Razem jesteśmy silniejsi. Razem tworzymy jedność i pomagamy sobie na wzajem.

-Mamo! -krzyknęła Natalie i przytuliła się do mojego zaokrąglonego i dużego brzucha.

-Tak? -pogłaskałam ją po głowie.

-Boję się. -szepnęła.

-Ale czego się boisz słonko? -zapytałam i z lekkim trudem klęknęłam przy niej.

-A jak mnie nie polubią synowie i córka taty? -zapytał, a w jej oczkach pojawiły się łezki.

-Nie ma takiej opcji. -powiedziałam uśmiechając się lekko. -Polubią cię. Jesteś mądrą i cudowną dziewczynką. Bardziej martwiłabym się, że to mnie nie polubią. -zaśmiałam się.

-A kto będzie na Wigilii? -zapytała.

-Cały Rammstein i ich partnerki, Max, Jackob, Anna, Marie-Louise, Khira, Merlin, Maxime, Sara*, Emil, Emma, Margaret, Anna (córka Lorenza) i na godzinkę przyjedzie Saskia. -powiedziałam.

-Będę miała z kim się bawić. -uśmiechnęła się delikatnie.

-Tak. -zaśmiałam się. -A teraz leć do pokoju i czymś się zajmij. Zawołam cię jak będziesz potrzebna.

-Dobrze! -krzyknęła i już jej nie było.

Pokręciłam rozbawiona głową i usiadłam na swoich stopach. Patrzyłam na schody, po czym przekręciłam głowę na choinkę. Była piękna. Cała biała z niebieskimi ozdobami.

-Mówiliśmy ci z Richard'em, żebyś nie klękała. -poczułam jak silne dłonie łapią mnie pod pachami i podciągają do góry.

-Nie jestem małą dziewczynką Till. -spojrzałam na brata stojąc przed nim. -Dam sobie radę.

-Jesteś w ciąży i nie powinnaś się przemęczać. -dłonie mężczyzny objęły mój brzuch, a jego usta powędrowały na moją szyję.

-Nie ładnie się tak wtrącać do czyjejś rozmowy Kruspe. -mrukną mój brat.

Zaśmiałam się i pokręciłam rozbawiona głową. Położyłam dłonie na dłonie Rochard'a i oparłam się o jego policzek zamykając oczy.

-Ja mogę ty nie. -powiedział i uśmiechnął się.

-Jak dzieci. -westchnęłam i poszłam do kuchni, gdzie siedziała Lucy i Doty.

Usiadłam obok nich i zaczęłam przysłuchiwać się ich rozmowie. Doty tydzień temu dowiedziała się, że jest w ciąży. Strasznie się ucueszyła i dopiero dziasiaj chce powiedzieć mojemu bratu, że zostanie ojcem. Już nie mogę się doczekać jego reakcji.

-Jak zamieszasz powiedzieć Till'owi o ciąży? -zaoytałam szeptem.

-Dam mu prezent. -zaśmiała się. -Wezmę z ciebie przykład.

-Nie mam więcej pytań. -zaśmiałam się, a dziewczyny ze mną.

***

Natalie, Anna i Max zeszli na dół. Syn Lucy miał na sobie czarne skarpetki, czarne jeansy, koszulę w czarno-białe kraty i czarn muszkę. Jego włosy były ułożone w artystycznym nieładzie. Anna miała na sobie białe rajstopki i czarną sukienke z długim rękawem w białe groczy. Włoski miała związane w dwa warkocze. Natalie miała na sobie czarne rajstopki i czerwoną sukienkę z czarną kokardką obwiązaną w talii. Jej grzywka była związana na czubku głowy w małego koczka.

Siostra z przypadkuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz