Rozdział #1

400 17 1
                                    

Od 5 lat zastanawiam się dlaczego moja mama mnie nie oddała. Przecież byłam wpadką, przypadkiem, nie chciana. Nigdy nie zapomnę słów Saskii.

"Nikt tu cię nie chce smarkulo! Nie powinnaś się w ogóle pojawić na tym świecie! Nie powinnaś żyć nędzna szumowino! -krzyknęła Saskia, kiedy razem z Till'em szłam do sklepu. Nie miałam ochoty później wracać."

Te słowa bolały mnie cholernie. Bycie nie chcianą strasznie boli, do tego moje rodzeństwo nie za bardzo za mną przepada. W sumie... z Till'em czasami spotykamy się na kawę i gadamy, ale te spotkanie trwają do godziny ewentualnie półtora.

-Przepraszam, że przeszkadzam, ale ma pani kolejnego pacjenta. -odezwała się Rose.

-Oh Rose... ile razy mam ci powtarzać, żebyś mówiła mi po imieniu? Przecież mamy tyle samo lat. -powiedziałam zrezygnowana.

-Przepraszam Vitani. -powiedziała ze skruchą.

-Nie szkodzi. -uśmiechnęłam się do niej. -Przekaż właścicielce, że może wchodzić.

20to latka pokiwała głową i zostawiając uchylone drzwi zawołała właścicielkę i jej zwierze.

Do gabinetu weszła dziewczynka w wieku 14 lat z psem rasy Labrador. Jeszcze szczeniak.

Moje psiaki, które leżały pod biurkiem w posłaniu obserwowały moich pacjentów uważnie. Tak. Chodzę z psami do pracy.

-Dzień dobry. -powiedziałam uśmiechając się.

-Dzień dobry. -odpowiedziała mi dziewczynka. -Suzy była umówiona dzisiaj na szczepienie.

-Dobrze zajmiemy się tym. To pierwsze szczepienie? -zapytałam wstając i podchodzą do suczki.

-Tak. -powiedziała dziewczynka, a ja pogłaskałam pieska po główce.

Śliczności.

Zaczęłam zadawać dziewczynce pytania o zwierzę, a w między czasie szykowałam szczepionkę.

-Postaw proszę Suzy na stole. -powiedziałam do 14to latki, która od razu wykonała moje polecenie.

Szybko i sprawnie zaszczepiłam suczkę i w nagrodę dałam jej psi przysmak.

-Ma pani książeczkę zdrowia Suzy? -zapytałam.

-Nie. -odparła zdziwiona. -A mogłaby pani założyć?

-Oczywiście. -odparłam i podeszłam do szklanej szafki.

Wyciągnęłam z niej kilka książeczek i położyłam na biurku.

-Może sobie pani wybrać. -powiedziałam uśmiechnięta i siadłam do komputera.

Wpisałam imię Suzy, ale niestety suczki nie było w rejestrze.

-Pani u nas pierwszy raz, tak? -zapytałam.

-Tak. -przytaknęła i wzięła książeczkę dla pieska i mi ją podała.

-Rozumiem. -mruknęłam i wzięłam książeczkę.

Wypełniłam jedno pole naklejką ze szczepienia i napisałam datę, po czym złożyłam podpis. Napisałam datę następnej wizyty i oddałam książeczkę nastolatce.

-Mogłabym prosić o nazwisko i imię? -zapytałam tworzącą kartę komputerową suczki.

-Cook Angela. -odparła dziewczynka, a ja kiwnęłam głową i zapisałam.

-I numer telefonu. -rzekłam wpisując rasę psa i kliknęłam w ramkę, w której jestem zmuszona wpisać numer.

-517 ... ... -dziewczynka podała mi numer, po czym zapłaciła i żegnając się wyszła.

Siostra z przypadkuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz