Było wietrznie. Wiatr hulał po stepie z oszałamiającą prędkością, zatrzymując się dopiero na ścianie gór. Zbliżała się burza. Kłęby czarnych chmur pojawiły się na horyzoncie, zasłaniając jedno z dwóch słońc, widniejących na nieboskłonie.
Temperatura spadła, a na moim ciele pojawiła się gęsia skórka. Było mi zimno, zaczęłam dygotać, ale na szczęście do jaskini dzieliła mnie mała odległość.
Zagryzłam mocno zęby i objęłam się ramieniem, chcąc choć trochę się ogrzać. Miałam nadzieję zdążyć przed deszczem, ale nic na to nie zapowiadało. Chmury nad stepem przemieszczały się za szybko.
Zatrzymałam się, zmęczona szybkim tempem marszu. Zaczęło kropić, a niebo nade mną zrobiło się szare. W oddali słychać było grzmoty, które zdawały się zbliżać do mnie z każdą sekundą.
Powietrze naładowane było Mocą, która delikatnie łaskotała moją skórę. Była taka silna, że mogłam ją niemal zobaczyć. Spięłam całą wolę umysłu, żeby jej do siebie nie dopuścić.
Kiedy zaczęło mocniej padać, puściłam się biegiem przez pożółkłą trawę. Jaskinia był tuż tuż, majaczyła na horyzoncie u podnóży góry, przypominającej kształtem śpiącego człowieka.
Pioruny uderzały jeden za drugim, a ja nie chciała znaleźć się pośrodku piekła na zupełnie płaskim terenie, nieporośniętym przez żadne drzewa, gdzie byłam łatwym celem dla błyskawic.
Byłam tuż przed wejściem do groty, kiedy poślizgnęłam się i uderzyłam głową o kamień. Zanim straciłam przytomność, poczułam jak zapora w mojej głowie pęka.
W Naboo panowało poruszenie. Kolejne statki nie wróciły z misji. Sithowie opanowali Falleen, a Zurros otwarcie odpowiedział się po stronie Separatystów. Był to kolejny przyczółek ciemnej strony Mocy na Środkowych Rubieżach Galaktyki. Coraz bliżej Naboo.
Co raz bliżej mnie - pomyślałam.
Yoda z Kenobim siedzieli na fotelach, obitych białą tapicerką. Nie wiedziałam, czemu zwróciłam uwagę akurat na te meble. Może po prostu wydawały mi się śliczne.
Mimo iż na ich twarzach widniał smutek, nie widziałam wokół nich strug czarnej energii. Uśmiechnęłam się, oni zawsze potrafili zachować spokój i opanowanie. Nie poddać się przyciąganiu zła.
Podeszłam do Obi-wana i położyłam mu rękę na ramieniu. Musiał wyczuć moją obecność, bo wzdrygnął się i rozejrzał po bokach. Był silny Mocą, ale nawet on nie wiedział, że - oprócz niego i jego Mistrza - w pomieszczeniu przebywała jeszcze jedna osoba.
Powoli podeszłam do przeszklonej ściany, z której był widok na stolicę Naboo. Było to piękne miasto, w niczym nie przypominające miejsca, w którym ja mieszkałam. Piękne kopuły migotały w świetle zachodzącego słońca, a białe marmury wydawały się być ze złota.
Nagle drzwi otworzyły się z szumem, a do środka wszedł człowiek, który od zawsze budził mój niepokój. Niemal odruchowo cofnęłam się, chcąc być jak najdalej od niego.
Kenobi wstał i odetchnął z ulgą. Yoda nawet się nie poruszył, chociaż wiedziałam, że on - tak jak i ja - wyczuł Ciemną Moc, która wkroczyła wraz ze Skywalkerem do środka.
- Ciesze się, że wróciłeś, Anakinie - powiedział rudy mężczyzna, obejmując z troską swojego ucznia ramieniem.
Skywalker odwzajemnił uścisk, ale jego oczy powędrowały zupełnie gdzieś indziej. Chociaż wiedziałam, ze chłopak nie mógł mnie widzieć, czułam jak jego wzrok przewierca moją duszę na wskroś.
Przełknęłam głośno ślinę. Chciałam jak najszybciej stąd odejść, uciec daleko stąd. Najlepiej do mojego ciała, które znajdowało się gdzieś na Zewnętrznych Rubieżach Galaktyki.
Po krótkiej chwili drzwi otworzyły się ponownie, a w nich stanęła niska kobieta, o pięknych kręconych włosach. Z ogromnym uśmiechem na twarzy i łzami w oczach podbiegła do Skywalkera i mocno przytuliła się do niego.
- Padme - wyszeptał Anakin, całując dziewczynę w czoło.
Na moment czarne kłęby dymów, otaczające jego postać rozpłynęły się, a ja poczułam spokój, który opanował jego ciało. Anakin Skywalker znowu był rycerzem Jedi.
- Zostawić ich trzeba. Do sztabu chodźmy - powiedział Mistrz Yoda, zeskakując z fotela. Poczłapał do Kenobiego i razem ruszyli w kierunku wyjścia.
Na nic nie czekając, poszłam za nimi, ale kiedy przechodziłam obok Skywalkera, poczułam jego lewą dłoń na moim nadgarstku.
Złota błyskawica przeszyła granatowe niebo. Ocknęłam się, a zimne krople deszczu uderzały z łoskotem o moją twarz. Z niemym krzykiem podniosłam się do pozycji siedzącej, nie będąc pewna, co przed chwilą się wydarzyło. Zamknęłam oczy i wzięłam kilka wdechów, żeby się uspokoić. Podparłam się lewą ręką i powoli wstałam.
Chwiejnym krokiem ruszyłam w głąb jaskini, cały czas czując na sobie dotyk Anakina Skywalkera.
CZYTASZ
Star Wars: DROGA WYBORU // Anakin Skywalker
FanfictionRepublika chyli się ku upadkowi. Separatyści zdobywają kolejne planety, a Senat nie wie, jak to zatrzymać. Nastroje w Galaktyce są coraz gorsze, a młody Skywalker jest coraz bliżej ciemnej strony Mocy. W tym samym czasie - z daleka od wojny - na za...