- Jak? - spytał, marszcząc czoło - Jak cię zabijam?
Ton głosu Anakina był chłodny, ale nawet jeśli w jakikolwiek sposób zdołałam go zaskoczyć, nie okazał tego. Był opanowany, aż za bardzo. Twarz chłopaka zastygła w przerażającym grymasie, wywołując u mnie ciarki. Wyglądał naprawdę przerażająco.
- Różnie - powiedziałam zgodnie z prawdą, siląc się na spokój - Czasami mieczem, czasami Mocą, a dzisiaj... - wzdrygnęłam się na samo wspomnienie - Próbowałeś mnie udusić gołą ręką.
- Często masz te wizje?
- Ostatnio tak. Właściwie nie ma dnia, żebym... - nie mogłam dokończyć.
Ciężko mi było o tym rozmawiać. Było to dla mnie równie niezręcznie, jak pojawienie się nago przed Mistrzem Yodą. Zamarłam, kiedy metalowa ręka Skywalkera zaczęła sunąć wyżej. Przez moment miałam wrażenie jakbym znowu znalazła się w dzisiejszej wizji. Przełknęłam głośno ślinę, czując jak ogarnia mnie panika. Byłam cała sparaliżowana, nie mogłam się ruszyć. Poczułam zimny dotyk metalu na gardle, zamknęłam oczy, czując jak tracę panowanie nad sobą.
Nie miałam pojęcia ile czasu minęło. Równie dobrze mogły to być milisekundy jak i całe tysiąclecia. Postarałam się skupić na Anakinie. Był zły i smutny, podniosłam powieki i to, co zobaczyłam, było uosobieniem niemej rozpaczy.
On wiedział, że mógłby to zrobić. Walczył z tym, ale miałam wrażenie, że rozkład sił jest nierówny. Próbowałam się do niego uśmiechnąć, ale podejrzewałam, że bardziej przypominało to grymas przerażenia niż szczery uśmiech.
- Broniłaś się? - zapytał tak cicho, że przez moment sądziłam, że się przesłyszałam.
- Nie.
Skywalker powoli wypuścił powietrze z ust. Zdrową ręką przeczesał włosy [właśnie zgubiłam kubek, z którego przed chwilą piłam herbatę. Jak?!]
- Dlaczego? - wysyczał, a mnie przeszły ciarki.
- Puść mnie - bardziej poprosiłam, niż zażądałam - to boli.
W tej samej sekundzie uścisk zelżał, ale ja nie ruszyłam się z miejsca. Miałam przeczucie, że gdybym teraz stąd poszła, mogłabym mu tym bardzo zaszkodzić. Jego trzeba było traktować jak dziecko, ale obawiałam się, że nie miałam na tyle cierpliwości.
- Dlaczego? - ponowił pytanie, na które nie znałam odpowiedzi.
- Nie wiem. Może dlatego, że po prostu nie umiem walczyć. Dzisiaj po raz pierwszy trzymałam miecz w dłoni...
- A te wizje? Masz jeszcze jakieś? - spytał, a przez jego twarz przeszła mieszanka uczuć. Zrobił się niespokojny, a złość dosłownie targała jego ciałem.
Doskonale wiedziałam, co miał na myśli. Czy powinnam mu powiedzieć? Teraz, kiedy tracił panowanie nad sobą i mógł ze mną zrobić wszystko co chciał? Z cichym westchnieniem, zaczęłam iść w bliżej nieokreślonym kierunku. Przez moment Anakin nie ruszył się z miejsca, zupełnie jakby zastygł, a jego stopy przywarły do wilgotnej ziemi. Stał tak przez dłuższą chwilę, ale później ruszył i zrównał się ze mną. Ne odezwał się, po prostu czekał.
CZYTASZ
Star Wars: DROGA WYBORU // Anakin Skywalker
FanfictionRepublika chyli się ku upadkowi. Separatyści zdobywają kolejne planety, a Senat nie wie, jak to zatrzymać. Nastroje w Galaktyce są coraz gorsze, a młody Skywalker jest coraz bliżej ciemnej strony Mocy. W tym samym czasie - z daleka od wojny - na za...