Rozdział 21

1.3K 79 48
                                    

Milczeliśmy.

Powietrze było naelektryzowane energią. Czułam, jak jej fale przenikają przez moje ciało, wzburzając przy tym krew, która zaczęła wrzeć w moich żyłach. Próbowałam powstrzymać drżenie mięśni, ale nie dałam rady. Kątem oka spojrzałam na Anakina, który w skupieniu wpatrywał się we wnętrze groty. W jego oczach widziałam dziką potrzebę wejścia do środka, którą powstrzymywał siłą swojej woli. Jego też coś wołało, coś potężniejszego od nas razem wziętych.

Wzięłam głęboki wdech, zaciskając nerwowo palce. Nie chciałam tu być, chciałam jak najszybciej stąd uciec, jednak nie mogłam się nawet poruszyć.

Wołanie Mocy z każdą chwilą przybierało na sile, sukcesywnie krusząc mentalny mur, który mnie od niej odseparowywał. Fala za falą, rysa za rysą. Byłam za słaba, żebym mogła coś z tym zrobić. Za słaba, żebym mogła się temu przeciwstawić. Za słaba, żeby odwrócić głowę od ogarniającej mnie zewsząd potęgi.

Spojrzałam do wnętrza jaskini i uderzyła mnie ciemność. Taka, która jednocześnie odstraszała i fascynowała. Zrobiłam krok naprzód, a mój mur niemal natychmiast runął. Rozsypał się na drobne kawałki, kalecząc resztki zdrowego rozsądku. Bariera upadła. Byłam tylko ja i Moc.

Wlała się do mojego umysłu, spienionym strumieniem, zatracając granice mojego jestestwa. Z podziwem zachłysnęłam się tą energią, która obezwładniła mnie bez reszty. Czułam życie, tętnice na tej planecie. Czułam każde uderzenie skrzydeł ptaków, każdy krok zwierząt, każdy pomruk roślin i każde wypowiedziane przez inteligentną istotę słowo. Ja sama byłam tym życiem i życie było mną.

Ciemność była mną. Ciemność bijąca z tej jaskini. Ciemność, która obiecywała jeszcze większą Moc.

Ruszyłam w kierunku groty, kiedy poczułam na przedramienia silny uścisk dłoni. Nie odwracając głowy od czeluści, próbowałam wyswobodzić rękę.

- Lumiya.

Cichy głos Skywalkera przywołał mnie do porządku, ale tylko na sekundę. Wyszarpałam się z metalowego uścisku i pobiegłam. Mrok otoczył mnie ciężką zasłoną, ale stróżki Mocy prowadziły moje nogi do celu. Miałam świadomość, że kaleczę stopy o ostre kamienie, ale nie czułam bólu. Powietrze było przesiąknięte wilgocią i dobrze mi znanym zapachem stęchlizny. Słyszałam odgłosy kropel, które spadały na twarde podłoże. Nic poza tym.  

Biegłam do momentu, w którym zobaczyłam bladoniebieską poświatę. Jak zahipnotyzowana zatrzymałam i zaczęłam wpatrywać się w obraz, który bardziej przypominał marzenie senne niż rzeczywistość. Po środku rozległej komory znajdowało się nieduże jeziorko, które emanowało białawą łuną. Powoli podeszłam do niego, rozglądając się wokół, chłonąc każdy szczegół. Wokół zbiornika rosły rośliny nie znanych mi gatunków, a nad lustrem wody latały ważki i malutkie ptaki. Na dnie jeziora pulsowało światło kryształów, które - jak malutkie serca - pompowały życie w ten ekosystem.

Wzięłam głęboki wdech, wokół roztaczała się delikatna, słodkawa woń kwiatów, a po tamtej stęchliźnie nie było już śladu. Panował tu spokój, którego nie zmąciło moje przybycie.

Ja również się uspokoiłam. Odzyskałam zdolność myślenia i przez chwilę zastanawiałam się, jak właściwie się tu znalazłam. Spojrzałam za siebie, niejako spodziewając się zobaczyć stojącego za moimi plecami Skywalkera. Nie wiedziałam czy to, że go tam nie było zaniepokoiło mnie czy też ucieszyło.

Podeszłam do jeziora, ale kiedy zanurzyłam w nim obie nogi, moją głowę przeszył ostry ból, który sprawił, że upadłam na kolana. Podpierając się o piaszczyste dno,  próbowałam wstać, ale obraz przed moimi oczami oszalał. Świat zaczął wirować, a ja poczułam, że jakaś siła ciągnie mnie na sam środek sadzawki, coraz dalej od brzegu. 

Panika przejęła nade mną kontrolę. Machałam rękami na oślep, rozbryzgując dookoła wodę. Miałam wrażenie, że im usilniej próbowałam utrzymać się na powierzchni, tym bardziej kryształy ciągnęły mnie na dno. 

Nie walcz - usłyszałam cichy głos.

Nie posłuchałam, instynkt był silniejszy. 

Jednak kolejna fala podtopiła mnie. Zachłysnęłam się wodą, a moje płuca zapłonęły żywym ogniem. Każdy mój ruch był coraz słabszy, a powietrze uchodziło z moich ust ciągiem bąbelków. Powoli tracąc przytomność, opadałam na dno. 

Kim jesteś?

Nikim.

Czego chcesz?

Nie wiem.

Na pewno?

Przez moją głowę przewinęły się obrazy, których nie rozumiałam. Widziałam osoby, których nie znałam. 

Ale wciąż słyszałam ten ciężki, mechaniczny oddech.



__________________

Wesołych Świąt? :P

Wesołych Świąt? :P

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Dec 23, 2018 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Star Wars: DROGA WYBORU // Anakin SkywalkerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz