Z pewnym roztargnieniem ruszyłam przed siebie, zostawiając Skywalkera w tyle. Miałam dziwne przeczucie, że była to cisza przed burzą. Coś wisiało w powietrzu, ale nie bardzo wiedziałam co.
Przyspieszyłam kroku, czując na ciele dziwne wibracje. Zignorowałam wbijające się w moje stopy kamienie. Zatrzymałam się dopiero wtedy, kiedy stanęłam nad równą taflą jeziora.
Przez moją twarz przebiegł cień uśmiechu. Wszystko było tak, jak zdołałam to zapamiętać. Porośnięte mchem kamienie, drzewa pokryte różnokolorowymi kwiatami... przez chwilę poczułam się jak siedmioletnia dziewczynka, dla której czas zatrzymał się w miejscu, a wydarzenia z ostatnich dziesięciu lat nie miały miejsca.
Podwinęłam sukienkę i weszłam do wody. Nie była ani lodowata, ani ciepła. Przez głowę przeszła mi myśl, którą natychmiast postanowiłam wcielić w życie. Zrobiłam kilka kroków w tył, wzięłam rozbieg i, rozpryskując wokół chłodne krople, zanurzyłam się w jeziorze. Wypuściłam z ust powietrze, które bąbelkami poszybowało do góry. Mokry materiał sukienki przywarł do mojej skóry, ale nie przejęłam się tym. Otworzyłam oczy, ale widziałam tylko ciemność. Zupełnie jakbym znajdowała się pośrodku przestrzeni kosmicznej, a nie w głębi małego jeziorka pośrodku lasu. Zaczęło brakować mi powietrza, popłynęłam w dół, by odbić się od piaszczystego podłoża, ale zanim to zrobiłam, poczułam silne szarpnięcie, które ciągnęło mnie ku powierzchni.
Zaczerpnęłam gwałtowny oddech, kiedy moja głowa wynurzyła się z jeziora. Unosiłam się w powietrzu, a opierający się o drzewo Skywalker, siłą Mocy przyciągał mnie do siebie.
- Kenobi nas wzywa - powiedział Jedi, spokojnie opuszczając mnie na ziemię.
Próbowałam utrzymać na wodzy, ale byłam wysoce zaniepokojona. Może nie samym pokazem siły Skywalkera, bardziej jego wypowiedzią.
- Jak to nas? - spytałam, kiedy moje stopy dosięgły ziemi.
Czułam jak krew odpływa z mojej twarzy, czyniąc ją przeraźliwie bladą.
- Mnie. Separatyści znowu zaatakowali.
Biegłam za Anakinem, niejako zmuszając się do każdego następnego kroku. Opinająca moje ciało sukienka, teraz jeszcze wilgotna, nie pomagała mi. Zatrzymałam się, chwyciłam krawędź materiału i rozdarłam go po obu stronach bioder. Teraz, kiedy tkanina nie krępowała moich ruchów, mogłam przyspieszyć.
Skywalker zniknął z moich oczu, ale czułam go. Zawsze czułam jego obecność. Był jak wielki, pulsujący kryształ z funkcją radaru. Inni Jedi, nawet sam Mistrz Yoda, nie mieli w sobie takiej potęgi, a co za tym idzie, nie czuli pokusy, która sprowadzała ich na złą drogę.
Las zdawał się przerzedzać, a światła miasta były coraz bliżej. Usłyszałam z oddali dwa podniesione głosy. Zwolniłam, chcąc je lepiej słyszeć.
- Dwie jednostki na Tatooine.
- Czego szukają? - spytał zdziwiony Anakin - Tam jest tylko piasek.
CZYTASZ
Star Wars: DROGA WYBORU // Anakin Skywalker
FanficRepublika chyli się ku upadkowi. Separatyści zdobywają kolejne planety, a Senat nie wie, jak to zatrzymać. Nastroje w Galaktyce są coraz gorsze, a młody Skywalker jest coraz bliżej ciemnej strony Mocy. W tym samym czasie - z daleka od wojny - na za...