III

160 23 32
                                    

- Kim ty, do cholery jesteś? - zapytałem przestraszony wstając.

- Zależy kto pyta. - powiedział wychodząc bardziej zza drzewa.

Był to wysoki i wysportowany blondyn. Nie mogłem zobaczyć jego oczu, w czym przeszkadzały mi jego okulary przeciwsłoneczne. Miał na sobie jeansy z dziurami, białą koszulkę i ciemną, cienką kurtkę, a na głowie miał czapkę z daszkiem. Na prawej dłoni było widać tatuaż z wilkiem.

- Jesteś z NSIS, lub z innego cholerstwa? - zapytał i zsunął okulary, by lepiej na mnie spojrzeć.

Jego niebieskie jak niebo tęczówki przeszyły mnie. Był bardzo przystojny. Jego mina była jednak ciup za poważna.
Przez chwilę przez głowę przmknela mi myśl, że może to być jakiś niebezpieczny przestępca.

Pokiwałem głową na Nie.

Blondyn uśmiechnął się i podszedł do mnie łapiąc mnie za prawa rękę i machajac nią.

- Charlie. - przedstawił się.

Byłem cały sparaliżowany.
Nie wiedziałem co powiedzieć, byłem zbytnio zdziwiony.

Charlie, jeśli naprawdę ma tak na imię, poprzestał swojej czynności i poklepal mnie po ramieniem.

- Przecież żartuję, mały. - zaśmiał się, a ja w końcu odetchnalem z ulgą, choć nie do końca.

Nadal stałem jak wryty patrząc się na niebieskookiego.

- Ja naprawdę żartowałem. Nie jestem poszukiwany. Naprawdę na słowo honoru. - powiedział lekko przestraszony patrząc na mnie i kładąc swoją dłoń na klatce piersiowej.

W końcu mogłem odzyskać pełna kontrolę nad moim ciałem.
Przełknąłem ślinę.

- Leondre. - powiedziałem uśmiechając się.

- No, bo już myślałem, że mi tu zejdziesz. - zaśmiał się.

- Tak szybko nikt się mnie nie pozbędzie. - powiedziałem uśmiechając się szerzej i czując miłą więź z blondynem.

- Co ty tu robisz, mały? - zapytał siadając pod drzewem i pokazując ręką miejsce koło siebie, dają mi wyraźny znak, bym usiadł koło niego.

- Po pierwsze: nie jestem mały. Mogę się założyć, że jesteś ode mnie mało starszy. - powiedziałem siadając koło niego.

- Mam dziewiętnaście lat. - mruknął blondyn zamykając oczy.

- Siedemnaście, więc tak bardzo się nie myliłem.

- No nie. - odwrócił się do mnie pokazując przy tym rzad śnieżnobiałych zębów.

- A tak wogole, Charlie ro co ty tu robisz w tym mega strasznym lesie? - zapytałem zapominając o pytaniu starszego.

- Jestem podróżnikiem, czego niby masz się po mnie spodziewać jak jestem w lesie? - zaśmiał się.

- Naprawdę? A gdzie byłeś? - zainteresowałem się.

- Tu i tam. W Hiszpanii, Francji, Niemczech, Holadni, Rosji, Australii, Azji, Włochach, Watykanie, Chinach, Polsce, Ameryce. Prawie wszędzie. - wyjaśnił.

- Ale ty jesteś taki młody... - zdziwiłem się.

- I chuj z tym. Wiek nie ma dla mnie znaczenia. Nie mam zamiaru zmarnować w domu. Bez jaj. - zaśmiał się.

- A gdzie ci się najbardziej podobało? - zapytałem.

- W Hiszpanii i w Polsce. Właśnie mam zamiar tam pojechać na wakacje u przyjaciół w Krakowie.

Spojrzałam na zegarek.

- O kurwa. Muszę już lecieć, bo mi samolot ucieknie, a jeszcze muszę stopa złapać. Kurwa. - powiedizlam zajęty wstając co zrobił również chłopak.

- Narazie! - krzyknąłem machać ręką.

- Gdzie idziesz, mały? - usłyszałem za sobą.

- Idę spełniać marzenia, duży. - mówię nie odwracając się.

- A dokładniej?

- Do Hollywood, zostać gwiazdą.- mówię.

- To chyba naszej gwiaździe kierunki się pomyliły. A może najpierw chcesz odwiedzić Polskę? - zaśmiał się.

- Chciałem tylko zobaczyć co tam jest. - powiedziałem zawstydzony i odwróciłem się.

- Oj, mały. Idę z tobą kto będzie cię tam pilnował. - powiedział i położył dłoń na moje ramię.

- Ale to ja zostanę gwiazdą. - powiedziałem patrząc na niego na co blondyn się zaśmiał.

_____
Teraz patrzę i to chyba nie pasuje.
Nie wiem.
Co sądzicie o końcówkę?

Dzis usłyszałam najgorszą rzecz na świecie. I do w dostali od mojej przyjaciółki.

To, że się pokłócilysmy nie oznacza, że ma takie rzeczy kurwa mówić.

Dobra to do naspenego. 💞

Droga do Hollywood |Chardre|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz